Teraz jest 22 listopada 2024, o 04:35

Stephanie Laurens

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 16 lipca 2017, o 20:17

To prawda :)
mam już drugą część, aż się boję zacząć :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 16 lipca 2017, o 21:10

boszsz jest druga? strach zaczynać.. :ohlala: :hihi:
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 17 lipca 2017, o 06:41

to cykl, razem jest cztery części :) Historia jest ciągła, a TAM, zostają posyłani kolejni bracia.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 17 lipca 2017, o 08:30

Domyśliłam się. :hyhy:
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 11 sierpnia 2017, o 10:09

przeczytałam drugą część
i tak: jest lepiej.
Po pierwsze nie ma tych mega długich wewnętrznych analiz i przemyśleń bohaterów
po drugie: zdecydowanie lepsza fabuła. Już bohaterowie nie tacy mega idealni, więcej się dzieje w wątku kryminalnym.
i po trzecie: no szok ale bardzo długo się poznają, potem prowadza śledztwo i w sumie dopiero pod koniec (jakieś 90%) lądują w łóżku! no jak nie Laurens:-)
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 14 sierpnia 2017, o 12:38

to super, bo przede mną :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 23 sierpnia 2017, o 18:37

Obrazek
A lighthearted tale of Christmas long ago with a grandmother and three of her grandchildren, one lost soul, a lady driven to distraction, a recalcitrant donkey, and a flock of determined geese.

Three years after being widowed, Therese, Lady Osbaldestone finally settles into her dower property of Hartington Manor in the village of Little Moseley in Hampshire. She is in two minds as to whether life in the small village will generate sufficient interest to keep her amused over the months when she is not in London or visiting friends around the country. But she will see.

It’s December, 1810, and Therese is looking forward to her usual Christmas with her family at Winslow Abbey, her youngest daughter, Celia’s home. But then a carriage rolls up and disgorges Celia’s three oldest children. Their father has contracted mumps, and their mother has sent the three—Jamie, George, and Lottie—to spend this Christmas with their grandmama in Little Moseley.

Therese has never had to manage small children, not even her own. She assumes the children will keep themselves amused, but quickly learns that what amuses three inquisitive, curious, and confident youngsters isn’t compatible with village peace. Just when it seems she will have to set her mind to inventing something, she and the children learn that with only twelve days to go before Christmas, the village flock of geese has vanished.

Every household in the village is now missing the centerpiece of their Christmas feast. But how could an entire flock go missing without the slightest trace? The children are as mystified and as curious as Therese—and she seizes on the mystery as the perfect distraction for the three children as well as herself.

But while searching for the geese, she and her three helpers stumble on two locals who, it is clear, are in dire need of assistance in sorting out their lives. Never one to shy from a little matchmaking, Therese undertakes to guide Miss Eugenia Fitzgibbon into the arms of the determinedly reclusive Lord Longfellow. To her considerable surprise, she discovers that her grandchildren have inherited skills and talents from both her late husband as well as herself. And with all the customary village events held in the lead up to Christmas, she and her three helpers have opportunities galore in which to subtly nudge and steer.

Yet while their matchmaking appears to be succeeding, neither they nor anyone else have found so much as a feather from the village’s geese. Larceny is ruled out; a flock of that size could not have been taken from the area without someone noticing. So where could the birds be? And with the days passing and Christmas inexorably approaching, will they find the blasted birds in time?

October 19, 2017
Lady Osbaldestone's Christmas Chronicles Book 1
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 23 sierpnia 2017, o 20:54

i takie książki powinny pojawiać się na Święta! ciekawe, co w Polsce...o ile w ogóle coś będzie...

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 25 września 2017, o 12:17

Przeklęte diamenty
Kapitan Caleb Frobisher przypływa do Freetown, by kontynuować misję dwóch starszych braci. Wraz z grupą marynarzy dociera do ukrytej w dżungli kopalni diamentów. Czekając na pomoc z Londynu, obserwuje obóz, w którym są przetrzymywani ludzie przeznaczeni do niewolniczej pracy.
Pewnego dnia poznaje piękną kobietę, Katherine Fortescue, byłą guwernantkę opiekującą się dziećmi w obozie. Zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Caleb zrobi wszystko, by uwolnić Katherine.

cóż, krótko mówiąc to nie romans i nie Laurens:-) większa cześć to opis wyprawy ratunkowej, obozu gdzie więzieni są ludzie pracujący przy wydobyciu diamentów. Organizacji pracy obozu, okrucieństwu jego nadzorcy itd.. Możemy się dużo dowiedzieć o problemach z wydobywaniem diamentów, organizacji zleceniodawców, problemach z transportem... Co wiemy o bohaterach? Poznają się w trakcie akcji, z racji trudnych warunków mogą jedynie rozmawiać, dotykać dłoni i czasem ukradkiem pocałować. Oczywiście dochodzą do wniosku, że to ta właściwa osoba i po zakończeniu akcji będą razem. Dla miłośników autorki - szok. Dla miłośniczek romansów- też nie ma szału. Strach myśleć co przyniesie cześć 4.
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 25 września 2017, o 20:28

no proszę, właśnie do mnie dotarła trzecia część, a ja drugiej jeszcze nie czytałam... ale się nie uprzedzam :) Może Laurens "odkrywa" nową stronę swej twórczości ? :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 31 maja 2018, o 19:52

Obrazek
#1 New York Times -bestselling author Stephanie Laurens brings you a tale of unexpected romance that blossoms against the backdrop of dastardly murder.

On discovering the lifeless body of an innocent ingénue, a peer attending a country house party joins forces with the lady-amazon sent to fetch the victim safely home in a race to expose the murderer before Stokes, assisted by Barnaby and Penelope, is forced to allow the guests, murderer included, to decamp.

Well-born rakehell and head of an ancient family, Alaric, Lord Carradale, has finally acknowledged reality and is preparing to find a bride. But loyalty to his childhood friend, Percy Mandeville, necessitates attending Percy’s annual house party, held at neighboring Mandeville Hall. Yet despite deploying his legendary languid charm, by the second evening of the week-long event, Alaric is bored and restless.

Escaping from the soirée and the Hall, Alaric decides that as soon as he’s free, he’ll hie to London and find the mild-mannered, biddable lady he believes will ensure a peaceful life. But the following morning, on walking through the Mandeville Hall shrubbery on his way to join the other guests, he comes upon the corpse of a young lady-guest.

Constance Whittaker accepts that no gentleman will ever offer for her—she’s too old, too tall, too buxom, too headstrong…too much in myriad ways. Now acting as her grandfather’s agent, she arrives at Mandeville Hall to extricate her young cousin, Glynis, who unwisely accepted an invitation to the reputedly licentious house party.

But Glynis cannot be found.

A search is instituted. Venturing into the shrubbery, Constance discovers an outrageously handsome aristocrat crouched beside Glynis’s lifeless form. Unsurprisingly, Constance leaps to the obvious conclusion.

Luckily, once the gentleman explains that he’d only just arrived, commonsense reasserts itself. More, as matters unfold and she and Carradale have to battle to get Glynis’s death properly investigated, Constance discovers Alaric to be a worthy ally.

Yet even after Inspector Stokes of Scotland Yard arrives and takes charge of the case, along with his consultants, the Honorable Barnaby Adair and his wife, Penelope, the murderer’s identity remains shrouded in mystery, and learning why Glynis was killed—all in the few days before the house party’s guests will insist on leaving—tests the resolve of all concerned. Flung into each other’s company, fiercely independent though Constance is, unsusceptible though Alaric is, neither can deny the connection that grows between them.

Then Constance vanishes.

Can Alaric unearth the one fact that will point to the murderer before the villain rips from the world the lady Alaric now craves for his own?

August 16, 2018
The Casebook of Barnaby Adair 7
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 3091
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: J.Ward, L.Howard, K.Ashley, Krentz/Quick, S.Brown

Post przez aleqsia » 1 czerwca 2018, o 21:55

Utalentowany pan Montague - miałam wrażenie że p.Laurens pisze kolejna książkę jako Jane Austin :ermm:
Jedyne gorące sceny były przy opisach Barnabiego
I Penelope (bohaterow wczesniejszego tomu). Nie zmienily sie natomiast porozciagane na potege zdania, w którymś m8ejscu hot opis liczył z 5 linijek :zalamka:
Spoiler:

Taka średnia ta książka, momentami mocno się dluzyla. Jak już wspomniałam lepiej można bylo poznac dwie pary (Barnaby i Penelope i Griselda i Basil) niz Violet i Heathcote. No i chyba pierwszy raz u Laurens spotkalam bohatera dobrze po czterdziestce, chyba nawet 43 a Violet ponad 30.
Denerwowalo mnie wtracanie się małżonek Barnabiego i Basila do śledztwa , obie maja kilkumiesueczne dzieci ale nadal chcą uczestniczyć w rozwiązywaniu zagadek.

Chyba wyroslam z zauroczenia książkami tej pani bo musiałam się zmuszać do czytania

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 14 czerwca 2018, o 14:03

A ja mam pytanko. Jaki jest tytuł po angielsku "Zimowej opowieści", bo szukam, szukam i nic nie mogę dopasować.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 14 czerwca 2018, o 14:05

By Winter's Light ;)
polecam: viewtopic.php?p=222377#p222377
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 14 czerwca 2018, o 14:33

Dziękuję :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 14 czerwca 2018, o 14:35

aleqsia napisał(a):Utalentowany pan Montague - miałam wrażenie że p.Laurens pisze kolejna książkę jako Jane Austin :ermm:
Jedyne gorące sceny były przy opisach Barnabiego
I Penelope (bohaterow wczesniejszego tomu). Nie zmienily sie natomiast porozciagane na potege zdania, w którymś m8ejscu hot opis liczył z 5 linijek :zalamka:
Spoiler:

Taka średnia ta książka, momentami mocno się dluzyla. Jak już wspomniałam lepiej można bylo poznac dwie pary (Barnaby i Penelope i Griselda i Basil) niz Violet i Heathcote. No i chyba pierwszy raz u Laurens spotkalam bohatera dobrze po czterdziestce, chyba nawet 43 a Violet ponad 30.
Denerwowalo mnie wtracanie się małżonek Barnabiego i Basila do śledztwa , obie maja kilkumiesueczne dzieci ale nadal chcą uczestniczyć w rozwiązywaniu zagadek.

Chyba wyroslam z zauroczenia książkami tej pani bo musiałam się zmuszać do czytania



Też mi się nie spodobała, drażniło mnie, że w sumie Violet i Heathcote nie byli głównymi bohaterami tej książki tylko bohaterowie poprzednich części

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 11 lipca 2018, o 14:01

99 centów
Obrazek
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 14 sierpnia 2018, o 19:57

Obrazek
#1 NYT-bestselling author Stephanie Laurens brings you a heartwarming tale of a long-ago country-village Christmas, a grandmother, three eager grandchildren, one moody teenage granddaughter, an earnest young lady, a gentleman in hiding, and an elusive book of Christmas carols.

Therese, Lady Osbaldestone, and her household are quietly delighted when her younger daughter’s three children, Jamie, George, and Lottie, insist on returning to Therese’s house, Hartington Manor in the village Little Moseley, to spend the three weeks leading up to Christmas participating in the village’s traditional events.

Then out of the blue, one of Therese’s older granddaughters, Melissa, arrives on the doorstep. Her mother, Therese’s older daughter, begs Therese to take Melissa in until the family gathering at Christmas—otherwise, Melissa has nowhere else to go.

Despite having no experience dealing with moody, reticent teenagers like Melissa, Therese welcomes Melissa warmly. The younger children are happy to include their cousin in their plans—and despite her initial aloofness, Melissa discovers she’s not too old to enjoy the simple delights of a village Christmas.

The previous year, Therese learned the trick to keeping her unexpected guests out of mischief. She casts around and discovers that the new organist, who plays superbly, has a strange failing. He requires the written music in front of him before he can play a piece, and the church’s book of Christmas carols has gone missing.

Therese immediately volunteers the services of her grandchildren, who are only too happy to fling themselves into the search to find the missing book of carols. Its disappearance threatens one of the village’s most-valued Christmas traditions—the Carol Service—yet as the book has always been freely loaned within the village, no one imagines that it won’t be found with a little application.

But as Therese’s intrepid four follow the trail of the book from house to house, the mystery of where the book has vanished to only deepens. Then the organist hears the children singing and invites them to form a special guest choir. The children love singing, and provided they find the book in time, they’ll be able to put on an extra-special service for the village.

While the urgency and their desire to find the missing book escalates, the children—being Therese’s grandchildren—get distracted by the potential for romance that buds, burgeons, and blooms before them.

Yet as Christmas nears, the questions remain: Will the four unravel the twisted trail of the missing book in time to save the village’s Carol Service? And will they succeed in nudging the organist and the harpist they’ve found to play alongside him into seizing the happy-ever-after that hovers before the pair’s noses?

Lady Osbaldestone's Christmas Chronicles Book 2
October 18, 2018
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 2 kwietnia 2019, o 23:23

“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 8 sierpnia 2019, o 14:42

w promocji


ObrazekObrazekObrazek
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 18 października 2019, o 11:19

a czy jest szansa na lady Osbaldestone - ta seria świąteczna - po polsku?
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 18 października 2019, o 11:41

Chciałabym, jest bardzo fajna. Tak przyjemnie się czyta ten cykl, jest tak... świątecznie :lovju:
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 18 października 2019, o 15:25

Lilia ❀ napisał(a):Chciałabym, jest bardzo fajna. Tak przyjemnie się czyta ten cykl, jest tak... świątecznie :lovju:


lubię Lady Osbaldeston :mrgreen: super by było :-D

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 29 października 2019, o 09:00

Obrazek

Mary Cynster jest już gotowa na miłość i małżeństwo. Co więcej, znalazła idealnego kandydata na męża, a dla osóbki tak zdeterminowanej jak ona podbój wydaje się formalnością. Na jej drodze pojawia się jednak poważna przeszkoda – Ryder Cavanaugh, słynny pogromca niewieścich serc. Zblazowany markiz jest ostatnim mężczyzną, którego Mary wybrałaby sobie na męża. Problem w tym, że on uznał ją za idealną kandydatkę na żonę dla siebie, a również przywykł zdobywać wszystko, czego zapragnie.


Lubię ten cykl za ciepło i rodzinną atmosferę, które czuć na każdym kroku. Chyba tak, jak Ryder, bohater tej części, tęsknię za czymś takim i chciałabym być częścią takiej rodziny.
Tutaj jest tego trochę mniej niż w pierwszych częściach Cynsterów, ale nadal przewijają się bohaterowie znani i lubiani z poprzednich książek.
Mary i Ryder to dwie silne osobowości i wydawać by się mogło, że taki związek jest skazany na niepowodzenie i same kłótnie. Nic bardziej mylnego. Bardzo podobała mi się postawa Mary i to, jak potrafiła poskramiać władcze zapędy Rydera. Myślę, że takiego postępowania można byłoby się od niej nauczyć. Nie jest jakąś szarą myszką, ale kobietą świadomą własnej wartości. Wychowana jest na to, aby zająć w towarzystwie odpowiednią pozycję i to wyczuwa się na każdym kroku. Nawet w ciężkim położeniu, w jakim znalazła się w pewnym momencie nie traci ducha.
Tak na prawdę dopiero w epilogu odnajdujemy ducha klanu Cynsterów i za niego wielki, wielki plus.
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 11 września 2021, o 21:05

Stephanie Laurens "Wszystko o miłości"

Alasdair Cynster, zwany Lucyferem, na prośbę przyjaciela udaje się w odwiedziny do jego wiejskiej rezydencji. Na miejscu zastaje niestety stygnące ciało. Zostaje uderzony w głowę i traci przytomność. Nie wie, że sprawcą tego wypadku jest Phyllida Talent – lokalna działaczka społeczna, która udała się na miejsce zbrodni w celu odzyskania cennych listów przyjaciółki. Wspólnie postanawiają rozwikłać zagadkę śmierci przyjaciela Lucyfera.

To mój pierwszy raz z autorką. Szczerze mówiąc, gdyby nie zabawa polecankowa, raczej sama bym nie sięgnęła po tę książkę. Nie lubię długich cyklów, a zwłaszcza takich powyżej kilku tomów, gdzie są nawiązania do poprzednich części (na przykład pojawiają się bohaterowie znani z wcześniejszych tomów albo są odwołania do wydarzeń, które miały miejsce na początku cyklu). Choć podskórnie czułam, że to będzie właśnie jeden z takich cyklów, to wyzwanie podjęłam.

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to przytłaczająca wręcz ilość bohaterów. Oprócz głównej pary i ich najbliższych, w książce obecne jest praktycznie całe miasteczko, w którym rozgrywa się akcja. Większość tych postaci nie ma żadnego przełożenia na fabułę i tylko powoduje chaos. Chwilami musiałam wracać o kilka stron, żeby połapać się kto jest kim i jakie są koligacje rodzinne danej postaci, mimo że kompletnie mnie to nie obchodziło. To zdecydowanie za dużo jak na moje nerwy przy czytaniu książki, która z założenia ma być rozrywkowa i przyjemna w odbiorze. Rozumiem, że autorce była potrzebna duża pula potencjalnych podejrzanych, żeby nie było tak łatwo odgadnąć intrygi ale przesadziła. Wątki postaci pobocznych są nudne i niczego nie wnoszą do fabuły. W którymś momencie, gdy kogoś nie pamiętałam, odpuszczałam sobie szukanie i skupiłam się na perypetiach głównej pary. Za duża ilość bohaterów to dla mnie zdecydowany minus. Nie widzę sensu w przeładowywaniu powieści męczącymi, nieciekawymi postaciami, których los nikogo nie obchodzi.

Kolejnym minusem jest główna bohaterka. Bardziej irytującej, tępo upartej baby dawno nie miałam okazji poznać na kartach powieści. Rozumiem jej chęć bycia niezależną, zwłaszcza, że w jej otoczeniu są sami faceci – debile, ale ona naprawdę przegina. Podczas czytania miałam takie uczucie irytacji jak czasem się ma podczas oglądania horroru – wiadomo, że zaraz bohater zostanie zabity, a on i tak robi coś kompletnie głupiego i sam się pcha w łapy złoczyńcy. Dwa razy próbowano zabić bohaterkę, wszyscy jej tłumaczą, że dla własnego bezpieczeństwa powinna uważać i nie plątać się samotnie po bezdrożach, a ona na przekór wszystkim i tak robi po swojemu i lezie w najbardziej niebezpieczne miejsca, bo ona jest silną i niezależną kobietą i żaden samiec nie będzie nią rządzić! Za grosz rozumu i pomyślunku. Ojciec i ten jej facet mają anielską cierpliwość do tej idiotki. W pewnym momencie miałam ochotę, żeby ją ten morderca zabił. Byłby spokój.

Równie wkurzająca jest jej przyjaciółka Mary Anne – stosująca metodę zdartej płyty. Nikt nie może zobaczyć jej miłosnych listów, bo kretynka nie pomyślała, że sama na siebie ukręci bicz, jeśli opisze ze szczegółami swoje erotyczne ekscesy z facetem, którego nikt nie akceptuje jako jej adoratora. Nie zastanowiło jej, że może to ktoś postronny przeczytać i zarówno jej reputacja, jak i jego kariera przejdą do historii, więc zamiast ponieść konsekwencje własnej głupoty albo samej rozwiązać własne problemy, truje tyłek bohaterce i stawia ją w niekomfortowej sytuacji.

Co mnie jeszcze irytowało? Przeskoki czasowe. Jest jakaś fajna akcja, potem autorka urywa wątek i tego, co się dalej stało dowiadujemy się z retrospekcji, rozważań i wspomnień bohaterów następnego dnia. Zaburzało mi to ciągłość fabuły. Poza tym wydało mi się to skrótowe, taka niedoróbka warsztatowa w stylu Steel – czyli niektóre wątki opisywane z drobiazgową dokładnością, a inne zawarte w dwóch zdaniach i aż się proszą o rozwinięcie. Źle to wyszło, bo brakło mi w tym równowagi.

Neutralnie przyjęłam humor, erotykę i intrygę kryminalną. Humoru nie było zbyt dużo, nie był nachalny, tępy, czy banalny. Raczej lekko ironiczny i subtelny. W sam raz. Sceny erotyczne też były niezłe ale niczym szczególnym mnie nie ujęły. Były dość szczegółowe i to w zasadzie tyle, co je wyróżnia. W porównaniu do innych autorek było nieźle, choć zdarzało mi się czytać lepiej napisane scenki łóżkowe. Co do intrygi – taka sobie. Ani szczególnie dobra, ani zła. Myślałam, że to pójdzie w inną stronę ale nie będę narzekać.

Podobał mi się, i to bardzo, sam bohater. Pominąwszy kretyński pseudonim – Lucyfer, który nijak nie pasuje do jego charakteru (swoją drogą autorka ma dziwne upodobanie do nietypowych imion jak np.: Pomeroy, Phyllida), to jest to naprawdę fajna postać. Jego, w przeciwieństwie do bohaterki, od razu da się lubić. Nie robi głupich rzeczy, nie kieruje się źle rozumianą dumą i nie upiera jak tępy muł, kiedy nie trzeba. Choć ma swoje zdanie, to słucha co się do niego mówi i potrafi się przyznać do błędu, oraz przyznać komuś innemu rację. Dokładne przeciwieństwo bohaterki. Pozwala się jej realizować, nie naciska na nią, nie wywiera presji, nie jest przemądrzałym samcem alfa, a mimo to nadal jest męski, seksowny i po prostu sympatyczny.

Na plus zaliczyć trzeba też wzajemną relację bohaterów. Była między nimi chemia i razem dobrze się uzupełniali, choć Lucyfer wykazywał się anielską cierpliwością do swojej wybranki. Ich związek był niewymuszony, a wątek rozwijał się trochę w tle głównego wątku, czyli polowania na mordercę. Może dzięki temu dobrze się to czytało.

Moje ogólne wrażenie jest takie: historyjka niezła, ale bez szału. Pod koniec już się męczyłam tą intrygą i czekałam, aż w końcu coś się zacznie dziać ciekawego, bo autorka za bardzo żonglowała potencjalnymi mordercami i ich rzekomymi motywami.

Przytłoczyła mnie ogromna ilość bohaterów, większość z nich była zupełnie zbędna dla tej historii. Za dużo na raz jak dla mnie, za dużo rozdrabniania się na wątki poboczne i nudne zapychające fabułę szczegóły. Zamiast tego mogłoby być trochę więcej o relacji pomiędzy główną parą.

Ogólnie było nieźle ale nie wiem czy chcę jeszcze więcej Cynsterów niż w tej książce. Przytłoczyła mnie ilość postaci i ogólnie styl chwilami kulał. Ewidentnie coś mi w tej książce nie grało. Niemniej nie było źle jak na pierwszy raz. Daję 7/10, bo jednak przeczytałam bardzo szybko i bez większych zgrzytów.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do L

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości