Papaveryna napisał(a):Nawet patrzyłam na tę książkę, bo fajna okładka
Janka napisał(a):Papaveryna napisał(a):Nawet patrzyłam na tę książkę, bo fajna okładka
To jest właśnie najgorsze, że te smutne książki często mają przepiękne okładki. Jakby nie mogli zrobić np. zdjęcia cmentarza, by wszyscy z góry wiedzieli, czego się spodziewać.
"Amber" powinien się dzielić z innymi wydawnictwami swoimi urnami i zniczami, których mają tak dużo na składzie.
Szczypta_Kasi napisał(a):Spoiler:
Szczypta_Kasi napisał(a):Spoiler:
Janka napisał(a):Czy Amber w ogóle jeszcze wraca do tamtych okładek? Wydaje mi się, że już nie.
Takich z milionem bibelotów w sypialni przepełnionej meblami, antykami, lustrami i zasłonami już chyba też nie robią.
Wśród nowych książek kojarzę tylko okładki z damami. Też nie są zbyt piękne, ale wygrywają z ich starymi okładkami o całą długość.Szczypta_Kasi napisał(a):Spoiler:
Strzelam, że ta książka w ogóle nie jest romansem współczesnym, tylko może powieścią obyczajową albo jeszcze czymś innym. Romans wymaga wystąpienia bajkowego bardzo szczęśliwego zakończenia, w którym po wsze czasy zostają razem ze sobą dwie żywe osoby.
Janka napisał(a):Czy Amber w ogóle jeszcze wraca do tamtych okładek? Wydaje mi się, że już nie.
Takich z milionem bibelotów w sypialni przepełnionej meblami, antykami, lustrami i zasłonami już chyba też nie robią.
Wśród nowych książek kojarzę tylko okładki z damami. Też nie są zbyt piękne, ale wygrywają z ich starymi okładkami o całą długość.
Trudno mi będzie napisać cokolwiek o tej książce, bez zdradzania bardzo ważnych elementów jej fabuły. Ale z drugiej strony myślę, że osoby, które po nią sięgną powinny wiedzieć czego mają się spodziewać.
A nie chodzi tutaj o drobnostkę.
Adam i Charlotte spotykają się przypadkiem na ulicy. Przeżywają romantyczną przygodę, pełną uniesień, romantycznych gestów, słów jak z bajki. Nad ranem jednak wszystko się zmienia. Szczęście i radość rozwiewa się wraz z nastaniem kolejnego dnia. Charlotte postanawia żyć dalej i gdy wreszcie powoli układa sobie relacje z nowym chłopakiem, dowiaduje się, co tak na prawdę przytrafiło się Adamowi.
Okazuje się, że mężczyzna jest chory na raka mózgu. Jego dni są policzone, a ten czas gdy spotkali się pierwszy raz był szczególnie trudny, ze względu na jego problemy z pamięcią krótkotrwałą.
Początkowo ta historia to lekka komedia. Zabawne perypetie współlokatorki Charlotte, złośliwości jakimi obrzuca się bohaterka ze swoim bratem. Trochę zabawne nawet są jej wspomnienia związane z dotychczasowymi związkami. Ale nagle wszystko staje się nieważne. Pojawia się choroba i groza nadchodzącej śmierci. I choć Adam do swojej sytuacji podchodzi w wyjątkowy sposób, biorąc od życia wszystko, co jeszcze jest w stanie wyszarpać. To jednak smutek i łzy czają się tuż za rogiem, tylko patrząc kiedy nas dopadną.
W gruncie rzeczy ta powieść niesie jednak bardzo pozytywne przesłanie. Mówi nam, że życie nie kończy się na śmierci ukochanej osoby. Zrywa z etosem typowego romansu, gdzie zakochani żyją długo i szczęśliwie. Pokazuje, że nawet jeśli wymarzone zakończenie nie dojdzie do skutku, to jednak i tak można być szczęśliwym.
"Gdybyś tu był" nie jest więc typowym romansem. Aspiruje do książki z przesłaniem, choć utrzymana jest w konwencji romansu (sympatyczni bohaterowie, wątki humorystyczne, lekkie pióro). Wszyscy, którzy lubią od czasu do czasu się posmucić myślę że będą bardzo zadowoleni z lektury.
Lucy napisał(a):Mnie też, tylko ten wątek choroby
joakar4 napisał(a):Póki nie dotyka to głównych bohaterów, to mogę czytać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości