Skończyłam:
i bardzo się cieszę, że po nieudanym piątym tomie serie Kerrigan Byrne wróciła do poziomu, do którego przyzwyczaiła czytelniczki.
Szósta część opowieści o wiktoriańskich rebeliantach, królach półświatka, arystokratach i przestępcach znowu daje nam świetną parę bohaterów i ciekawą, w większości spójną historię. Przede wszystkim on, w trzech osobach: Rook, Ash i Dorian. Trzy perspektywy czasowe, trzy postaci, dość od siebie odległe, ale jednak dopiero połączone dają spójnego klasycznego bohatera romansu. Ale po kolei: Rook jest piratem. Prawdziwym piratem, żadnym tam udawanym metroseksualnym przystojniakiem w obcisłych spodniach i luźnej koszuli (ewentualnie kamizelce na gołe ciało). O tym, do czego jest zdolny, dowiadujemy się już od pierwszej sceny, w której pojawia się w powieści. Nie, żeby Mortimerowi się to nie należało, no ale trzeba przyznać, że Rook ma mocne wejście. Dwadzieścia lat młodszy Ash jest z kolei zagubionym chłopcem, który stracił pamięć, ale spotkał za to swojego anioła i ten anioł jest najlepszą, najważniejszą i najcenniejszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu. O Dorianie najwięcej dowiadujemy się dopiero pod koniec powieści, ale trzeba przyznać, że dobrze dopina on bohatera.
Lorelei z kolei jest kolejną dobrze napisaną postacią kobiecą. Lubię u Byrne to, że ona bardzo ładnie różnicuje i niuansuje swoje bohaterki (nawet lepiej niż bohaterów). Lorelei, sama dotknięta niepełnosprawnością (w sumie szkoda, że Rook w tak szybki sposób wykończył Mortimera, typ powinien był więcej pocierpieć), opiekuje się rannymi zwierzętami, leczy je, kuruje, uczy, jak sobie radzić pomimo inwalidztwa, a potem wypuszcza na wolność. Oczywistą oczywistością jest, że zajmie się Ashem.
I dochodzimy tu do budowania relacji. Otóż o ile relacja Lorelei z Ashem była dość łatwa do opisania i spójna, bo oto spotyka się dwójka skrzywdzonych przez życie i ludzi nastolatków, on straszliwie poraniony i pozbawiony pamięci, ona prześladowana przez brata, ona się nim opiekuje, zaprzyjaźniają się i powoli zaczynają stanowić dla siebie wzajemnie podporę, zakochanie się jest tu więc naturalną konsekwencją zdarzeń. Wyszło prawdopodobnie, delikatnie i ładnie. Problem pojawia się, jak trzeba zbudować relację Rooka i Lorelei. Rook nie jest już Ashem (co podkreśla za każdym razem, kiedy Lorelei chce w nim znaleźć jakieś ślady Asha), upłynęło dwadzieścia lat, w czasie których Ashowi robiono straszne rzeczy, a później straszne rzeczy robił Rook. Więc Rook w oczywisty sposób nie może być metroseksualnym piratem w obcisłych spodniach. Rook jest kawałem drania, chyba do tej pory największym draniem w serii, a stawka jest wysoka, bo zaczęliśmy od Czarnej Duszy Ben More, a potem mieliśmy zabójcę na zlecenie. No ale Rook jest od nich bardziej dziki, co pewnie potęguje fakt, że w dalszym ciągu nie odzyskał pamięci. Zbudowanie relacji pomiędzy łagodną, nieśmiałą i delikatną dziewczyną a okrutnym piratem nie było wcale oczywiste, a jednak Byrne się udało, chociaż przyznam, że trochę za łatwo to poszło, zwłaszcza po jej stronie. Ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Ładnie też wybrnęła z wątku Caroline (nie było sensu budować tu wielkiej straconej miłości, więc dobrze, że się na tym nie skupiła).
Bardzo mi się podobało także wyjaśnienie zagadki Doriana, ładnie się to domknęło. Punkt za konsekwencję w budowaniu historii przez kolejne tomy. No i last but not least, poznałam etymologię słowa salarium, czyli wynagrodzenie (tak, wiedziałam o soli, którą płacono rzymskim żołnierzom, ale nie skojarzyłam tego etymologicznie
.
Bonus w postaci spotkania z bohaterami poprzednich części, zwłaszcza z moimi ulubionymi Douganem i Farah oraz ofkors inspektorem też bardzo na plus. Postaci drugoplanowe, które spotkamy w ósmej części: Sebastian Moncrieff i Veronica. No nie wiem, ją lubię (przedsiębiorcza, z głową na karku, tak, będzie mi się podobała w swojej części), jego nie za zbytnio. Mam nadzieję, że autorka jakoś go poprowadzi i nie będzie powtórki jakościowej z piątej części.
No i z dużą niecierpliwością czekam na część inspektora.
Mój aktualny ranking serii:
1, 2, 4 i 6 ex aequo, 3, na końcu 5.