Janka napisał(a):A ten konik na obrazku to jest od Diddla i kiedyś na ich stronie miałam takiego samego swojego. Musiałam chodzić codziennie się nim zajmować. Czesać go, czyścić mu kopytka, karmić siankiem i marchewkami (a może to były jabłka?), poić wodą, jeździć na nim na przejażdżki i sprzątać mu stajnię. Milusi był.
Mąż wraca do domu i pyta:
- Co dzisiaj na obiad?
- To, co wczoraj.
- Ale nic nie było…
- Przecież wiesz, że gotuję na dwa dni.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości