To znaczy, że "druga randka" (to się tak nazywa?) to seks z facetem, który - analizując jego dotychczasowe działania i oskarżenia (szantażowanie i wymuszanie za pomocą wykorzystywania seksualnego) - także mógł ją zgwałcić?
Spokojnie, sprawa wygląda zawile i obrzydliwie tak, jak można było się spodziewać od początku (konkretne środowisko) ale serio: poszkodowana nie wygląda tu na mózg operacji, a wręcz odwrotnie.
A kobiety w szoku zachowują się mega różnić. Sądzę, że pokolenie naszych babć może coś na ten temat powiedzieć w ramach np. przeżytych wojen i przejść wojsk (wrażych i własnych).
To w ogóle zabawna kultura, gdzie alfonsów traktuje się lepiej niż seksworkerki. I nie widzi się asymetrii w kwestii, kto ma większą władzę w takich relacjach i środowisku.
To przecież kurcze nie nowe zjawisko i raczej wiemy z lektur szkolnych wręcz, jak się cały proceder odbywa
A jak seksworkerki chcą się wybić na niezależność finansową, mentalną i kulturową, to się je swoją drogą wyśmiewa.