przez Janka » 1 lipca 2019, o 13:03
Niedługo jedziemy na wesele do Polski. Mam w związku z tym ogromny problem, bo nie wiem, jak powinnam się ubrać.
Nie dość, że nie wiem, jaki powinnam wybrać styl, to na dokładkę nie wiem, jaką niespodziankę przyniesie pogoda.
Zrobiłam zakupy, ale nie jestem z nich zadowolona.
W tej chwili panuje w sklepach gorący okres związany z balami maturalnymi, więc popyt na ozdobne suknie jest ogromny, a podaż jeszcze większa. Szaleństwo zakupowe jest milion razy większe niż przed sylwestrem. Co ja mówię, że milion!? Kilka milionów! Przed sylwestrem sukienki mierzą i oglądają pojedyncze klientki, maksymalnie trzy sztuki na dobę, a obecnie jest ich tak dużo, że trudno się przepchać.
W sklepach przeważają koronki, tiule, hafty cekinowo-koralikowe, brokaty, błyskotki oraz kroje jak na bal kończący amerykański High School. Czyli moda na sukienki wieczorowe i koktailowe wygląda tak, jakby ktoś ufarbował najbardziej ozdobne suknie ślubne na pastelowo (lub czarno, ale to rzadziej), a potem im dodał jeszcze więcej koralików czy innych błyskotek.
Podobają mi się maksymalnie. Są słodkie i urocze. Jednak nie ma szansy, żebym gdziekolwiek poszła ubrana w takie coś, bo bym się czuła jak klaun. Ten styl pasuje do moich oczu i mogę oglądać je godzinami. Ale na pewno nie znajdzie się nic takiego w mojej szafie ani na mnie.
Bym wolała coś z klasą. Już lepiej bym się czuła przebrana za gościa ze ślubu Kate i Williama, tylko że bez straszydła na głowie.
Stanęło na tym, że zdecydowałam się na sukienkę w kwiaty o kolorach przydymiononiebieskim i beżowo-różowym. Materiał jest zwykły i nie ma na nim doczepionych żadnych ozdóbek. Jedyną ozdobą jest krój, bo przy dekolcie ma jakieśtam zakładki czy marszczenia, a od pasa jest trochę rozkloszowana.
Żeby nie wyglądało za prosto i banalnie, dokupiłam do niej bolerko, czółenka i torebeczkę w kolorze tych bladoróżowych kwiatów z sukienki, bardzo mocno ozdobionych srebrną nitką (a buty dodatkowo srebrnym brokatem). Na torebce są jeszcze kwiaty z dużych cekinów i koralików w kolorach srebrnym, złotym i różowozłotym. Będę się więc świecić jak choinka i może nikt nie zauważy, że sukienka jest z innej bajki.
Jeszcze muszę się postarać o biżuterię, bo najlepsza byłaby w kolorze różowego złota, a takiej nie posiadam.
Najprawdopodobniej będę wyglądać w tym jak strach na wróble. Na dokładkę całkowicie oduczyłam się chodzenia na obcasach, więc będę kuśtykać jak bocian wpuszczony na cyrkową linę.
Jedyny zakup, z którego się cieszę, to rajstopy, które mają obcięte palce, bo w nowych butkach jest z przodu dziura. W ogóle nie wiedziałam, że takie są produkowane, a znalazłam je tylko przez przypadek. Na rajstopach jest napisane, że są przeznaczone na lato, super cienkie i zrobione specjalnie tak, by się w nich nie przegrzać. Mam nadzieję, że to się sprawdzi.
Do ślubu zostało jeszcze trochę czasu, więc na razie nie rezygnuję z chodzenia po sklepach i dalszych poszukiwań, bo może znajdę coś, co mi lepiej podpasuje. Szczególnie chodzi mi o sukienkę, bo ta teraz jest odrobinunieczkę za mało podkreślająca powagę okazji.
Dziewczynki, jeśli macie jakieś rady, które by mi pomogły w lepszym dopasowaniu stroju, to, bardzo proszę, wołajcie głośno. Szczególnie liczę na głosy krytyczne.
Milion lat nie byłam na żadnym weselu i nie mam pojęcia, jaki styl na nich obowiązuje. Wszystkie moje decyzje zakupowe mogą okazać się bez sensu i wolałabym, żeby to się okazało już teraz, a nie wtedy, gdy już znajdę się na tym ślubie i nic się nie da poprawić.