przez Liberty » 4 kwietnia 2009, o 16:00
A ja się przyznam, że nie lubię B. Small. Przeczytałam kilka jej książek po polsku i jedno opowiadanie po angielsku (gwóźdź do trumny mojej przygody z tą autorką). Denerwują mnie jej bohaterki, puszczające się z kim popadnie, ale kochajace tego jednego jedynego. Wątki romansowe Small ma kompletnie nieprzekonujące. Psychologia postaci też u niej leży, a fabuła ginie w oparach głupoty bohaterów. Jak dla mnie to autorka romansów erotycznych, która powinna pisać tylko erotykę.
Nie lubię też D. Steel. Ten jej realizm życowy, nadmiar nieszczęść, które jednak kończą się dobrze są dla mnie zupełnie niejadalne. Jej książki zawsze kojarzą mi się z filmami, które puszcza tvp 1 we wtorki albo środy; wszystkie oparte na jednym schemacie nie zależnie od tego czy sa o uzależnionej od narkotyków dziewczynie, kobiecie, którą bie mąż czy o umierajacej na raka matce gromadki dzieciaków. Niby samo życie, a na koniec zawsze moralizatorski happy end.