W pierwszym tomie serii pod tytułem "Tajemniczy mężczyzna" poznajemy detektywa Mitcha Lawsona, jako jednego z adoratorów Gwan. Już wtedy jawi nam się on jako mężczyzna idealny. Ale wszystkie jego wspaniałe cechy odkryjemy dopiero w tomie trzeci, który wczoraj trafił w moje ręce, a dziś już spoczywa koło mnie przeczytany od deski do deski.
Mam wrażenie, że czytając książki Kristen Ashley po prostu nie można się nudzić. Nie można się też od nich oderwać. Co może skutkować zarwaną nocą. Wydarzenia następują po sobie w zawrotnym tempie, w dodatku są pasjonujące i przeplatane lekkim humorem. Jednak podkreślam wyraźnie, zwłaszcza dla tych, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z powieściami autorki - na wszystko trzeba patrzeć patrzeć z przymrużeniem oka.
Wszak w prawdziwym świecie nie jest wcale łatwo spotkać mężczyznę super przystojnego, wspaniale ubierającego się, czarującego, służącego pomocą, a po tygodniu bliższej znajomości deklarującego się zaopiekować samotną kobietą i dwójką dzieci jej kuzyna ćpuna. Jego znajomymi nie są sami super macho mężczyźni, którzy związani są z najpiękniejszymi dziewczynami w całym Denver. A on sam, bez cienia wątpliwości nie wkracza w poważny związek z osobą, która za wszelką cenę chce mu udowodnić, że nie jest z jego ligi.
Ja realizmu w książkach Ashley nie szukam. Szukam w nich dobrej zabawy, oderwania się od problemów dnia codziennego i odrobiny emocji przy opisach cudownych pocałunków, upojnych nocy i niewiarygodnych wręcz deklaracjach miłości i oddania ze strony bardzo charyzmatycznych mężczyzn.
Wszystko to w "Idealnym mężczyźnie" znalazłam. Co mi przeszkadzało? Trochę irytowała mnie główna bohaterka - Mara. Jej system wartościowania ludzi był tak głęboko w niej zakorzeniony, że dziwię się bardzo Mitchowi, że nie poddał się w walce z jej pokręconą logiką.
Podobały mi się za to bardzo dzieci - Billie i Billy. Obydwoje byli wspaniali. Pokochałam to rodzeństwo bardzo i nie dziwię się, że każdy z pozytywnych bohaterów książki, gotowy był stanąć do walki o ich dobro.
Teraz tylko muszę nadrobić "Niepokornego mężczyznę", który niestety gdzieś mi umknął. A następnie czekać na kolejny tom serii, którego bohaterem będzie wreszcie Tack - przywódca klubu motocyklowego
Szczypta_Kasi napisał(a):Jestem już po "Idealnym mężczyźnie".
Wklejam to co napisałam na blogu.W pierwszym tomie serii pod tytułem "Tajemniczy mężczyzna" poznajemy detektywa Mitcha Lawsona, jako jednego z adoratorów Gwan. Już wtedy jawi nam się on jako mężczyzna idealny. Ale wszystkie jego wspaniałe cechy odkryjemy dopiero w tomie trzeci, który wczoraj trafił w moje ręce, a dziś już spoczywa koło mnie przeczytany od deski do deski.
Mam wrażenie, że czytając książki Kristen Ashley po prostu nie można się nudzić. Nie można się też od nich oderwać. Co może skutkować zarwaną nocą. Wydarzenia następują po sobie w zawrotnym tempie, w dodatku są pasjonujące i przeplatane lekkim humorem. Jednak podkreślam wyraźnie, zwłaszcza dla tych, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z powieściami autorki - na wszystko trzeba patrzeć patrzeć z przymrużeniem oka.
Wszak w prawdziwym świecie nie jest wcale łatwo spotkać mężczyznę super przystojnego, wspaniale ubierającego się, czarującego, służącego pomocą, a po tygodniu bliższej znajomości deklarującego się zaopiekować samotną kobietą i dwójką dzieci jej kuzyna ćpuna. Jego znajomymi nie są sami super macho mężczyźni, którzy związani są z najpiękniejszymi dziewczynami w całym Denver. A on sam, bez cienia wątpliwości nie wkracza w poważny związek z osobą, która za wszelką cenę chce mu udowodnić, że nie jest z jego ligi.
Ja realizmu w książkach Ashley nie szukam. Szukam w nich dobrej zabawy, oderwania się od problemów dnia codziennego i odrobiny emocji przy opisach cudownych pocałunków, upojnych nocy i niewiarygodnych wręcz deklaracjach miłości i oddania ze strony bardzo charyzmatycznych mężczyzn.
Wszystko to w "Idealnym mężczyźnie" znalazłam. Co mi przeszkadzało? Trochę irytowała mnie główna bohaterka - Mara. Jej system wartościowania ludzi był tak głęboko w niej zakorzeniony, że dziwię się bardzo Mitchowi, że nie poddał się w walce z jej pokręconą logiką.
Podobały mi się za to bardzo dzieci - Billie i Billy. Obydwoje byli wspaniali. Pokochałam to rodzeństwo bardzo i nie dziwię się, że każdy z pozytywnych bohaterów książki, gotowy był stanąć do walki o ich dobro.
Teraz tylko muszę nadrobić "Niepokornego mężczyznę", który niestety gdzieś mi umknął. A następnie czekać na kolejny tom serii, którego bohaterem będzie wreszcie Tack - przywódca klubu motocyklowego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości