Teraz jest 21 listopada 2024, o 20:33

Kat Martin

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 18 kwietnia 2017, o 14:29

basik napisał(a):Bez serca to historia dziewczyny, która mimo niskiego pochodzenia, bardzo chce zostać damą. Zawiera więc układ z lordem Greville, że on pośle ją do szkól, a ona w zamian zostaie jego kochanką.
Po kilku latach, całkiem odmieniona wraca do majątku, z postanowieniem że postara się zwrócić dług za swoją edukację i w ten sposób anuluje układ. Okazuje się jednak, że lordem został jego nieślubny syn,z którego życie zrobiło nieczułego i bezwzględnego człowieka.
Ich pierwsze spotkanie jest bardzo dramatyczne. On spotyka Ariel w ramionach swojego największego wroga i domaga się od niej wywiązania z układu zawartego z ojcem.

Bardzo dobra i ciekawie napisana książka, trochę smutna, czasami wzruszająca. Dużo się dzieje, rywal i intrygi przyrodniej siostry podgrzewają atmosferę. Podobają mi się charaktery bohaterów. Mogę tylko serdecznie polecić.


właśnie kończę, czasami się dłuży jednak fajnie się czytało :) ciekawie się zapowiadała historia przyjaciółki Ariel, Kassandry, ale widzę że ta książka nie jest wydana u nas i raczej nie będzie :( szkoda.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 13 maja 2019, o 12:56

Kat Martin "Cygański lord"

Lady Catherine Barrington, hrabina Arondale na wskutek knowań nieprzychylnych jej ludzi, zostaje porwana i sprzedana Cyganom. Podróżując z taborem przeżywa wiele nieszczęść i staje się ofiarą przemocy, do momentu, kiedy odkupuje ją niejaki Domini – równie tajemniczy, co pociągający mężczyzna z zagadkową przeszłością. Zafascynowany urodą branki postanawia ją uwieść…

W pierwszej połowie książki akcja rozgrywa się w cygańskim taborze, podczas podróży po Francji. Druga to opis salonowego życia wśród angielskiej arystokracji.

Początek jest pasjonujący i pełen przygód. Akcja wspaniale się rozwija, a egotyczna sceneria cygańskiego obozu i pełne szczegółów opisy powodują, że czyta się świetnie. Dynamika zdarzeń jest odpowiednia, a sama fabuła ciekawa. Budząca się fascynacja pomiędzy Catherine, a jej panem, błyskotliwe połączenie namiętności i gniewu, wszystko idealnie współgra.

Niestety czar trochę pryska gdy akcja przenosi się na angielskie salony. Robi się nudno i sztampowo, przewidywalnie. Główna siła tej powieści, czyli egzotyka, zostaje przytłumiona przez typowy salonowy romans. Owszem, warsztat autorki sprawia, że powieść nadal jest interesująca ale już nie tak magiczna jak na początku.

Relacje pomiędzy Dominikiem a Catherine są pełne burzliwych emocji. Między nimi jest taka chemia, że aż kipi. Jest to jedna z największych zalet książki. Nie ma na tej płaszczyźnie nudy. Sceny erotyczne są ogniste i szczegółowe.

Bohaterowie są pełni pasji i charakteru. Catherine najbardziej wybija się na plus. Jej upór, inteligencja, siła i energia sprawiają, że można ją od razu polubić. Dominik z kolei jest nieco zbyt zaborczy i głupio uparty, nie docierają do niego żadne sensowne argumenty i to irytuje, bo sam sobie komplikuje życie.

Końcówka nieco rozczarowuje. Niestety, całe napięcie stopniowo blaknie. Zdecydowanie ostatnie kilka rozdziałów można było skrócić, bo akcja spowolniła do zera. Moim zdaniem książka jest trochę za długa, przez co główny jej sens się rozmywa, a efekt świeżości umyka i z pasjonującej, pełnej przygód powieści, robi się typowy salonowy romans.

Mimo tych wad, całość jest na tyle dobra, żeby zainteresować i zaliczyć czas spędzony z tą książką jako udany. Jest to dla mnie drugie spotkanie z tą powieścią. Kiedyś odebrałam ją bardzo pozytywnie. Obecnie w mojej opinii zasługuje na: 8/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 13 maja 2019, o 13:33

Pamiętam tylko, że bohater mi się nie podobał.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 13 maja 2019, o 18:39

Mnie też trochę wkurzał. :P
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 13 maja 2019, o 22:47

O rany, on chyba był swego czasu jedną z większych śfiń w romansosferze...?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 09:19

Irytujący był, uparty jak osioł też, samolubny i skoncentrowany na sobie też ale do bohaterów Palmerki to mu naprawdę sporo brakuje. :P
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 maja 2019, o 14:23

No nie wiem nie wiem... oczywiście palmerowszczyzna oferuje cały wachlarz przypadków :shifty:

W każdym razie dla mnie wydał się lata temu antypatyczny jak cholera :P
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 16:42

Może już odrobinę zobojętniałam na tego typu postacie ale naprawdę nie było źle. :P
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 maja 2019, o 18:28

Ja nigdy nie byłam fanką tego typu bohatera (znaczy: czytam z ciekawości acz nie lubię i to w sposób prosty a nie pokomplikowany, jak w przypadku wielu odmian palmerowszczyzny ;)

Dawno temu zrobiłam sobie zestawienie: Dominic od Martin vs Dain od Chase (Lord of Scoundrels) i dlaczego - mimo wielu punktów stycznych - opcja nr 2 wygrywa.

Kurcze, mam nawet do tego ilustrację poglądową :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 19:47

Dawaj. :prosi: Wprawdzie tej drugiej nie czytałam ale chętnie bym się z tą ilustracją zapoznała.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 maja 2019, o 20:06

Nie no, nic specjalnego, żadnego memowania broń bóstwa wszelakie :rotfl:

Po prostu jako przykład mam Adama Tsekhmana (chłopak jest świetny w moim aktualnie ulubionym serialu komiksowym Legends of Tomorrow): jeszcze parę lat temu by go promowano w wersji a la proza Martin (tutaj), a dziś mamy raczej wersję taką a la post-Chase ;) (aktualny instagram).
Sztuka przesunięcia akcentów ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 14 maja 2019, o 20:31

Fringilla napisał(a):Ja nigdy nie byłam fanką tego typu bohatera (znaczy: czytam z ciekawości acz nie lubię i to w sposób prosty a nie pokomplikowany, jak w przypadku wielu odmian palmerowszczyzny ;)

Dawno temu zrobiłam sobie zestawienie: Dominic od Martin vs Dain od Chase (Lord of Scoundrels) i dlaczego - mimo wielu punktów stycznych - opcja nr 2 wygrywa.

Kurcze, mam nawet do tego ilustrację poglądową :hyhy:

Obaj bohaterowie według mnie bardzo się różnią i podobieństwo wydaje mi się co najwyżej pozorne.

Dominic zachowywał niczym ostatni cham i wielka szkoda, że dostał HEA za coś takiego :smutny:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 maja 2019, o 21:06

Chodzi mi o punkt wyjścia "wysoki, męski postawny brunet z lekko 'egzotyczną' urodą", czyli w powszechnym rozumieniu uniwersalny bohater romansowy ;)
A potem różne właśnie można robić rzeczy narracyjne z tym typem. I obstawiam, że w mainstreamie mamy obecnie więcej trendu a la Chase niż Martin, chociaż w czasach publikacji obu było zdecydowanie odwrotnie.

Dziś Dominic byłby Tym Złym :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 21:12

Ale czy według Was, charakter Dominika nie był, w pewnym sensie, uzasadniony jego romskim pochodzeniem? Ja tu widzę jednak lekką różnicę między nim (pół-Cygan w XIX w.), a na przykład tym Aleksjejem ze współczesnej "Lilli wśród cierni" Penny Jordan, który był toksycznym palantem, albo typowym palmerowskim śfiniakiem (wybaczcie nie umiem konkretnego wskazać, bo wyparłam z pamięci większość książek Palmerki). Dominik był dupkiem (np. chciał zdradzić z premedytacją żonę), jednak jest sporo takich bohaterów w romansach i niekiedy forumowiczki się nad nimi rozpływają - np. u Garwood, bodajże w "Szkatułce" też był taki antypatyczny palant, którego większość dziewczyn jednak lubi. Ja ogólnie nie ogarniam fascynacji takimi bucowatymi bohaterami ale ten Dominik był w miarę znośny, mimo swojej bucowatości. :ermm:
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 14 maja 2019, o 22:10

Nie, mnie nie przekonał. Nie lubię bohaterów, którzy wyżywają się na bohaterce, bo mamusia nie kochała albo jakaś tam go wcześniej porzuciła. Jakby nie mógł się wziąć w garść i zachować się jak prawdziwy mężczyzna :roll:

Fringilla napisał(a):Chodzi mi o punkt wyjścia "wysoki, męski postawny brunet z lekko 'egzotyczną' urodą", czyli w powszechnym rozumieniu uniwersalny bohater romansowy ;)
A potem różne właśnie można robić rzeczy narracyjne z tym typem. I obstawiam, że w mainstreamie mamy obecnie więcej trendu a la Chase niż Martin, chociaż w czasach publikacji obu było zdecydowanie odwrotnie.

Dziś Dominic byłby Tym Złym :hyhy:

A, nie zwracam uwagi na wygląd, tylko charakter mnie interesuje oraz jego postępowanie.

Niekoniecznie, to znaczy nie do końca, bo jest coś takiego jak dark romance. Ewentualnie źle napisana historia...
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 22:54

Ale ja też go nie lubię. :P po prostu wydaje mi się bardziej wiarygodny, niż większość romansowych śfiniaków, a jego postępowanie w jakiś sposób ma sens. Szkoda, że się tak późno ogarnął (ale lepsze to niż nic).
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 maja 2019, o 23:21

Niebezpieczne pytanie będzie :hyhy:
Ale lubisz jako interesującą postać romansową czy "faceta w Twoim typie"? :lol:
Kawka napisał(a):Ale czy według Was, charakter Dominika nie był, w pewnym sensie, uzasadniony jego romskim pochodzeniem? J

Skłaniam się do opinii Kawy: źródło problemu nie leży wbrew pozorom w pochodzeniu/kulturze bohatera, ponieważ mamy tu do czynienia z syndromem porzucenia przez matkę. Z pewną ostrożnością pokuszę się o stwierdzenie, że wszystkie patriarchalne kultury wychowują w tym kierunku i taka motywacja występuje też gęsto wśród nieromskich bohaterów (wśród naszych polskich też). Ba, u Palmer często w różnych intrygujących odmianach ;)

Kawka napisał(a):Dominik był dupkiem (np. chciał zdradzić z premedytacją żonę), jednak jest sporo takich bohaterów w romansach i niekiedy forumowiczki się nad nimi rozpływają - np. u Garwood, bodajże w "Szkatułce" też był taki antypatyczny palant, którego większość dziewczyn jednak lubi. Ja ogólnie nie ogarniam fascynacji takimi bucowatymi bohaterami ale ten Dominik był w miarę znośny, mimo swojej bucowatości. :ermm:

Tytuł?
Ja pamiętam swoją drogą, że jak na ówczesne standardy romansowe, to jednak Dominik trochę został przeczołgany i jakiegoś rodzaju katharsis doznał, więc końcówka dobrze wypada na tle wielu innych tytułów i stąd popularność.
Vide: Jankeska Samanthy James...
To jak z wyjątkowo podłym miśkiem od, uwaga!, Eloisy James, czyli Potent Pleasure (debiut, hehe). Koszmar, ale ówcześnie końcówka obroniła romantyczność bohatera (znaczy: mnie wciąż niedobrze, ale lubię ten tytuł, bo świetnie ilustruje zjawisko).

No i własnie - tacy bohaterowie lądują obecnie choćby w kategorii DR z ostrzeżeniem (bo każdemu jej porno), a nie mainstreamie. Bo wciąż za mainstream romansowy Greyów i innych BL nie uznam:/
Większość niegdysiejszych bodice ripperów by można wrzucić dziś do DR i to do podgrupy tych bardziej toksycznych ;)

EDIT
Księżycowa Kawa napisał(a):A, nie zwracam uwagi na wygląd, tylko charakter mnie interesuje oraz jego postępowanie.

Ekhm, ale czy aby na pewno? :hyhy: A może z góry wiesz, że jakiś standard przystojności spełnia, więc faktycznie szczegóły nieważne (nałożysz własną kalkę ;) No bo np. w przypadku LoS u Chase to znaczna część opowieści kręciła się na autopostrzeganiu bohatera, więc wygląd był tu kluczowy :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 23:36

Nie wiem jak to ująć ale najbardziej lubię bohaterów romansowych, którzy są na pierwszy rzut oka zupełnie niepozorni i nie są samcami alfa.
Dlatego kocham "Błękitny zamek" i m.in. większość książek LaVyrle Spencer.
Oczywiście są wyjątki, bo czasem lubię poczytać coś w stylu tych bodice riperow, śfiniaków itp. ale wtedy zazwyczaj nie lubię męskich postaci. :mysli:

Dominika matka nie porzuciła. Do pewnego wieku go sama wychowywała. Potem nakazała mu iść pod skrzydła ojca.
Ostatnio edytowano 14 maja 2019, o 23:47 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 maja 2019, o 23:45

Czasem chodzi o emocje, jakie dzieło wywołuje - dlatego niektórzy cenią sobie horrory ;)
I dlatego ja lubię tę mieszankę zadziwienia między innymi przy konsumpcji palmerowszczyzny :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 maja 2019, o 23:50

Od czasu do czasu wszystko jest ok, nawet Palmer. Palmerkę jednak dawkuje sobie w ilościach homeopatycznych. :P obawiam się, że więcej nie dałabym rady.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 15 maja 2019, o 12:52

Fringilla napisał(a):Ekhm, ale czy aby na pewno? :hyhy: A może z góry wiesz, że jakiś standard przystojności spełnia, więc faktycznie szczegóły nieważne (nałożysz własną kalkę ;) No bo np. w przypadku LoS u Chase to znaczna część opowieści kręciła się na autopostrzeganiu bohatera, więc wygląd był tu kluczowy :lol:

To znaczy: mam zakodowane, że oni wszyscy są przystojni i takie tam – toż często bohaterki zaczynają się ślinić na sam ich widok (zwłaszcza w obecnie pisanych pseudo erotykach). Dla mnie to nudny fakt i coraz częściej zdarza mi się omijać wzrokiem opis wyglądu, bo ciągle to samo. Może, gdyby były zdjęcia, wygląd miałby dla mnie większe znaczenie. Bardziej mnie interesuje, jak traktuje bohaterkę i co jest gotów dla zrobić.

W większości przypadków cały ten syndrom porzucenia jest tak przedstawiony, że mnie nie przekonuje; częściej to brzmi jak usprawiedliwienie dla chamskiego traktowania bohaterki i tak właśnie odbieram Dominika. Dodam jeszcze, że czytałam o bardzo wrednych bohaterach z paskudnymi charakterami, gdzie to miało sens i logikę i wówczas nieszczególnie HEA mi przeszkadzało (a propos, jeden z nich miał właśnie na imię również Dominik i wciąż nie jestem pewna, czy zasłużył sobie na takie zakończenie, raczej nie...).
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 maja 2019, o 15:23

No właśnie mamy zmiany standardów romansowych cały czas: kiedyś popularny motyw - niefajność bohatera wytłumaczyć wyrodną matką (znaczy: niekoniecznie wyrodną - to zasługuje na oddzielny esej ;) dziś ma zwykle inną formę i do czegoś innego jest wykorzystywany.

Dla mnie ciekawa sprawa to to, że mamy jednak o wiele mniej bohaterów w romansowym mainstreamie, którzy po prostu nie lubią kobiet. Hm, a wręcz: mniej autorek sprawia wrażenie, że kobiet nie lubi (lub dobrze się ukrywa ;)

PS Co do wyglądu:
Przyznaję, że zwykle nie mam zielonego pojęcia, jaki kolor oczu/włosów ma bohater, czy ma zarost etc. :lol: chociaż wciąż wzrost / sposób poruszania się jest dla mnie istotny, ponieważ ludzi rozpoznaję raczej po mowie ciała a nie stricte wizualnych cechach :lol:

Za to kwestia wygląda w romansie to też, jakie emocje wywołuje - np. "niebezpiecznie mroczny i seksowny", "egoztycznie nieprzewidywalny" (przypadek Martin), "szczupły, zimny i arogancki": czy się np. lubimy bać jako czytelniczki, a to, jak się okazuje, jest jednak szalenie popularna potrzeba "romansowa", szczególnie wśród czytelniczek doraźnych, czyli niegdyś w mainstreamie.

Zawsze mnie to dziwiło, ale powiedzmy, że już załapałam, o co chodzi w zjawisku.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 17 lipca 2019, o 10:31

Kat Martin "Diabelski naszyjnik"

Grace jako nieślubne dziecko doznała wielu upokorzeń ze strony ojczyma. Kiedy jej biologiczny ojciec zwrócił się do niej o pomoc, bez wahania mu jej udzieliła. Ethan spędził prawie rok we francuskim więzieniu, a kiedy w końcu udało mu się wyrwać z tego koszmaru poprzysiągł zemstę na człowieku, którego działania spowodowały jego tragedię. Jako że Ethan nie potrafi znaleźć winowajcy, porywa Grace, dziewczynę, która pomogła zdrajcy. Liczy że to naprowadzi go na trop wroga, jednak spotkanie z Grace będzie miało dla niego całkiem inne konsekwencje.

To jedna z tych powieści, gdzie miałam ochotę zatłuc czymś bohatera, za to że jest takim dupkiem, że trudno to nawet opisać. Ta książka wpisuje się w klasyczny bodice ripper – bohater to chamski i bucowaty pyszałek, irytujący kretyn, który nie dopuszcza do siebie myśli, że czasem może się mylić i tkwi w tej iluzji prawie do końca. Na szczęście, w zestawie bohaterów jest też Grace – fajna babka z charakterem, która wcale nie chce być mopem i nie daje sobie za bardzo wchodzić na głowę. Owszem, miewa gorsze chwile (zwłaszcza wtedy, gdy ogarnia ją chcica i zachowuje się jak kotka w rui), ale generalnie daje się ją lubić i nie jest tak denerwująco głupia jak bohater.

Bardzo dużo jest gorących scenek, pocałunki, petting, a potem seks. Wszystko opisane zgrabnie, dość szczegółowo ale z sensem i bez przesady. Chemia między bohaterami bardzo ładnie ukazana. Szkoda, że z miłością, w moim odczuciu, było gorzej. W ogóle nie potrafię zrozumieć co bohaterka widziała w tym idiocie – Ethanie. Nie wdając się w szczegóły, jedyne na co zasługiwał, to solidny kop w dupę, najlepiej taki żeby wyleciał w kosmos i zaczął orbitować. Jego wybuch miłości do bohaterki i dziecka był tak absurdalny, że szkoda to w ogóle opisywać. W ogóle w to nie uwierzyłam.

Motyw porwania fajny, przygody na statku fajne, książkę ogólnie dobrze się czytało. Zwłaszcza pierwsza połowa była bardziej ciekawa. Potem stopniowo spadało tempo i powieść zaczęła mi się dłużyć. Zrobiło się trochę przewidywalnie i odczułam, jakby niektóre wątki były ciągnięte na siłę. Moim zdaniem ta historia ma zdecydowanie za dużo stron. Często na to narzekam, ale mam wrażenie, że niekiedy autorki mają świetny pomysł ale za bardzo chcą go rozwlec, przez co książka traci swój początkowy impet i atrakcyjność. Czasem mniej znaczy więcej.

Ogólnie to niezły warsztatowo romans historyczny, który całkiem dobrze się czytało choć na pewno nie jest to historia, która mną poruszyła (w pozytywny sposób) i raczej do niej nie wrócę. Sprawiedliwa ocena to według mnie: 7/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 27 września 2019, o 16:30

Kat Martin "Aksamitna Velvet"

Velvet aby uratować siebie i dziadka od finansowej ruiny godzi się poślubić księcia Calrlyle, którego nie kocha. W drodze do jego posiadłości, gdzie ma odbyć się ślub, zostaje porwana przez tajemniczego złoczyńcę. Nie wie, że porywacz to starszy brat jej narzeczonego – Jason, który przed laty został osądzony i skazany na śmierć za zabójstwo ojca. Cudem udało mu się uniknąć stryczka, jednak doznał wielu cierpień. Teraz prawowity dziedzic wraca do Anglii, by dowieść swojej niewinności i zemścić się na bracie, który zniszczył mu życie.

Ta książka jest bardzo dobra. Po prostu. Przede wszystkim zaczyna się od fascynującej przygody, a kończy jeszcze większymi fajerwerkami. Fabuła jest dopracowana i pełna ciekawych zwrotów akcji. Mimo iż powieść liczy sobie prawie 400 stron, to czyta się ją bardzo szybko, bo ani na moment akcja nie zwalnia tempa i ciągle dzieje się coś ciekawego. Autorka bardzo sprawnie przeplata wątek przygody/intrygi, z wątkiem miłosnym.

Ta historia aż kipi od emocji. Chemia pomiędzy główną parą jest tak intensywna, że trudno się oderwać od czytania. Najpierw autorka serwuje fajne ścieranie się bohaterów, walkę i wzajemną niechęć, po czym zgrabnie przechodzi do fascynacji i seksualnego napięcia, aby na koniec dodać sporo miłości. Coś niesamowitego. Przeżywałam tę powieść i naprawdę kibicowałam bohaterom.

Postacie są sympatyczne i pełne ikry. Ona to kobieta z charakterem, która nie daje sobie dmuchać w kaszę i twardo stąpa po ziemi. On to zraniony, pełen sprzeczności mężczyzna o dobrym sercu, pragnący sprawiedliwości dla siebie i innych. Oboje razem doskonale się uzupełniają.

Sceny erotyczne pełne są szczegółów ale równocześnie namiętne i ciekawe. Nie dominują ale ładnie splatają w klamrę całą historię. Nie ma w nich przesady albo zbyt wielu organoleptycznych detali. Wszystko wyważone i opisane ze smakiem.

Jest to jedna z tych książek, do których wrócę z przyjemnością w przyszłości i na pewno godna polecenia każdej romansoholiczce. Dla mnie 9/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 29 stycznia 2020, o 22:04

Kawka napisał(a):Kat Martin "Cygański lord"

Kawka napisał(a):Kat Martin "Aksamitna Velvet"

Kawka napisał(a):Kat Martin "Diabelski naszyjnik"

Kawko, podrzucisz opinie do działu z recenzjami? :prosi:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do M

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość