kasiek napisał(a):Przeczytałam "Nieodpartą pokusę" i z bólem serca stwierdzam, że wyrosłam z Palmer. Czytałam tak co 5 stronę a u tak ledwo przebrnęłam. A książka nie była nawet specjalnie długa. Tak sobie myślę, że ona (Palmer) powinna jednak popracować nad jakością książek, zamiast ilością.
kejti napisał(a):Przeczytałam Dama i pastuch, chyba mi przeszła kompletnie faza na facetów śfinie ale HQ całkiem dobry
Patrzcie jak to gusta się zmieniają, a kiedyś tak uwielbiałam ten motyw
Levanda napisał(a):Jestem już po lekturze. Jak ja kocham Callaghana ;P Wkurza mnie za to okładka, bo jak zawsze dają zdjęcia przypadkowych osób, których wygląd nie odpowiada wyglądowi bohaterów.
Levanda napisał(a):Prawo przyciągania
Fringilla napisał(a):Nadszedł Ten Moment.
Jestem starsza niż większość bohaterów męskich u Palmer
Czekałam na ten moment, zastanawiając się, czy wreszcie zacznę ich rozumieć.
Kawka napisał(a):Diana Palmer „Brylancik”
Kenna jest beznadziejnie zakochana w swoim szefie – przystojnym Dennym, który niestety nie zwraca na nią uwagi, bo dziewczyna nie należy do zbyt przebojowych osób. Denny umawia się z ponętną latynoską – Margo. Jego starszy brat – Regan, nie przepada za nią, więc proponuje niepozornej Kennie, że z Kopciuszka przemieni ją w ponętną kobietę i pomoże jej podbić serce brata.
Nie przepadam za Dianą Palmer, a zwłaszcza za jej bohaterami – bucowatymi facetami z ego wielkości kosmosu i zahukanymi dziewicami ale ta historyjka ma kilka zalet. Przede wszystkim jest bardzo krótka (dzięki czemu czyta się szybko), jest też dość zabawna i przyjemna w odbiorze, a bohaterka nie jest tak do końca bezwolna jak do tego przyzwyczaiła Palmer. Bohater nie jest też typowym śfiniakiem, którego miałoby się ochotę utopić albo co najmniej walnąć czymś ciężkim w głowę. Całość, pomimo oczywistej fabuły i prostoty, daje radę, a jeśli spojrzeć na tę historyjkę przez pryzmat typowego hq, to okazuje się, że wypada naprawdę dobrze na tle innych książeczek z tego wydawnictwa. To klasyczny, bardzo miły i sympatyczny hq. Przeczytałam za jednym zamachem i był to dobrze spędzony czas. 7/10 za całokształt.
Kawka napisał(a):Oglądnęłam "Dziewczyna jak diament" i stwierdzam, że książka jednak lepsza. Sporo w filmie pozmieniano, niekoniecznie na lepsze. Dziewczyna bardziej mi się podobała przed metamorfozą, była mniej zmalowana i naturalnie ładna, dziewczęca. Potem wyglądała jakoś sztywno, starzej i zbyt konserwatywnie (jeśli można to tak ująć), choć stroje miała ładniejsze. Mamuśka (Abby) w ogóle nie pasowała, podobnie jak Margo. A z Denney'ego zrobiono infantylnego lekkoducha, a on aż taki nie był.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości