No proszę, jestem pod wrażenie:
jako bierna członkini fandomu fantastycznego (w formach od literatury przez gry po cosplay) podziwiam, jak szybko udało się dosyć zgrabnie ogarnąć niefajną sytuację związaną z a) namawianiem do gwałtu oraz b) łamaniem praw autorskich: (tytuł nie do końca dobry)
"Dorzuć jej coś do drinka". 21-latka została "bohaterką" bulwersującego nagrania W skrócie: pewien miniportal opublikował materiał z ostatniego Pyrkonu (jeden z bardziej znanych festiwali fantastyki w duzym uproszczeniu), a tam sklejka porad (często wyrywanych poza kontekstem, jak się później okazało) o traktowaniu dziewczyn przebierających się za bohaterów gier/filmów etc. jak zwierzyny do upolowania (i to takiej, której się nie szanuje) łącznie z poradami "dorzuć coś do drinka".
A jako wisienka na torcie filmik opatrzono wizerunkiem jednej z cosplayerek bez jej wiedzy & zgody.
Oburz był szybki i duży, redakcja portaliku [url]opublikowała głupie oświadczenie[/url], dostaną jeszcze po uszach - już dostają bany medialne na imprezy środowiskowe (jakoś młodzież rozumie, czym się różni wolność słowa od ponoszenia konsekwencji za traktowanie bliźnich nie za fajnie).
Czuję się stara, bo to tak bardz młodsze ode mnie dzieciaki płci wszelakich się tak szybko ogarnęły
Ach, a pamiętam, jak trudno było wybraniać towarzystwa, że to nie sami mizogini, ksenofoby etc.
A najbardziej podoba mi się podkreslanie, że największą presję można wywrzeć, nie dając zarobić (precz z nakręcaniem klikalności za pomocą niefajnych treści!).