Lucy, ja czekam i czekam, i pewnie jeszcze trochę poczekam
Ale rozumiem, że warto
-------------------------------------------------------
Dziewczyny wkleję tutaj, bo nie bardzo wiem gdzie to wkleić. Jak na moje oko na razie najbardziej pasuje tutaj, choć jak ktoś weźmie lupę to i może doszuka się czegoś romansowego. Jak dla mnie jedno z większych odkryć ostatnich tygodni. Śliczna opowieść - baśń dla dorosłych. Jeśli ktoś zna bajki rosyjskie, zna i lubi, nie będzie zawiedziony
Niedźwiedź i słowikBywają takie książki, które wciągają czytelnika w swoje historie niemal od pierwszych stron. Bywa, że na to wciągnięcie trzeba chwilę poczekać, ale później człowiek nawet nie wie kiedy staje się nie tylko czytelnikiem, ale i uczestnikiem opowiedzianych wydarzeń.
Niedźwiedź i słowik to historia jaka wydarzyła się dawno, bardzo dawno temu na dalekiej Rusi. W czasach kiedy w zostawiało się okruszki dla duchów chroniących domostwa przed złem. W lesie, w stajniach, na polach wszędzie były i czekały, aby za niewielką opłatę utrzymywać prawdziwe zło od ludzkich siedzib. Ale co się wydarzy jeśli ludzie sami zło zaproszą w swoje progi, a pamięć o ich niewidzialnych pomocnikach zaniknie?
Na świat z pięknookiej matki i rosłego Pana przychodzi mała Wasia. Dziewczynka pełna dziecięcej radości, niesforna, niemal nie do opanowania. Przychodzi na świat, który opuszcza jej matka. Jednak niczym za dotknięciem dobra w dziewczynce pozostaje cała wiara matki w to, co zachowuje równowagę na ziemi. Wasia widzi więc swoich duchowych mieszkańców, dba o nich, trzyma w ryzach, nie pozwala szkodzić ludziom. W tle pojawia się błękitnooki demon zimy Mróz, ale i inne złe i dobre stworzenia.
I tak, to jedna z tych książek w których zło ludzkie bywa znacznie gorsze od tego, którego boimy się od przysłowiowych złych stworzeń. Ludzkie zło, pycha, zadufanie, szaleńcza i obłąkańcza wiara potrafią uczynić dużo, dużo złego.
Niedźwiedź i słowik to przepiękna baśń osadzona w realiach zamierzchłej Rusi. Napisana z szacunkiem dla wiedzy historycznej, wierzeń ale i uszanowania przyrody oraz praw rządzących światem. Piękna nie tylko historią, ale i bohaterami, których losy rozrzucają po świecie.
Opisana w sposób bajkowy opowieść, która w tej części ma dopiero swój początek.
Bardzo dobrze, że część drugą mam na półce, bo przerwanie lektury po pierwszym tomie mogłoby stanowić nie lada wyzwanie.
Dla czytelników choćby z odrobiną magii w duszy, bardzo dobra pozycja. Polecam gorąco.
Dziewczyna z wieżyNiedźwiedź i słowik kończą się w momencie gdy rodzina Wasi pozbawiona zostaje opieki ojca i macochy, a sama dziewczyna postanawia poszukać przyszłości w świecie. Dziewczyna z wieży rozpoczyna się niemal w tym samym momencie, ale w innym miejscu Rusi. Jesteśmy w Moskwie w wieży razem z ukochaną siostrą Wasi, która w zaawansowanej ciąży z dziećmi przy boku, otoczona innymi kobietami oczekuje powrotu brata. Sasza wraca, a wraz z nim w spokojny świat młodej kobiety, wkrada się poznany wcześniej Konstanty. W tym czasie pod przebraniem chłopca Wiesia rozpoczyna swoją przygodę. Wyłamując się z przypisanego tradycją i obyczajnością losu żony, matki i gospodyni, rusza w świat. W drogę pełną niebezpieczeństw, groźnych ludzi, którzy bez skrupułów dążą do realizacji swoich celów. Nie jest bezpiecznie, nawet przy boku spotkanego w klasztorze Saszy.
Historia nie obejdzie więc bez strachu przeplatanego odwagą, dramatycznych, wręcz okrutnych scen z udziałem głównej bohaterki i jej rodziny, śmierci i zniewolenia. Razem z bohaterką poznamy smak łez, ale i smak radości, szczęścia, magię zaczarowanego świata, istoty przemykające się między ludźmi lecz widzialne jedynie dla wybranych. Wiele spraw zostanie rozwiązanych, ale pojawią się nowe problemy, nowe pytania i podobnie jak poprzednio, mniej odpowiedzi niż czytelnik chciałby poznać.
Książka stoi magią, wierzeniami, przekazami, starą religią, ale też poszanowaniem świata i otaczającej przyrody. Nie każdy potrafi dostosować się do nowej religii, nie każdy chce, ale i nie każdy umie zapomnieć o tych, którzy przez wieki strzegli domostw, stawów, lasów czy dróg. Dwa światy zaczynają mieszać się ze sobą, oddziaływają na siebie sprawiając, że niejeden widuje to czego nie powinien, a inny poddaje się temu czego istnieniu zaprzeczał.
Jak wpasuje się ta walka w otoczenie Wielkiego Księcia Moskiewskiego? Kto ją wygra, a kto będzie musiał oddać coś z siebie?
Śliczna baśń dla podatnych na baśnie, dla otwartych dusz i ciekawych wizji autorki. Czy prawdziwej? Nie umiem ocenić ile prawdy historycznej kryje się w tej Rusi ile obyczajowości jest prawdziwe, a ile to wymysł autorki, ale jedno muszę przyznać – opowieść wciąga i nie pozwala na porzucenie.
Wiele w książce jest lasu, dróg, nieokreślonych miejsc, których autorka nie musi szczegółowo opisywać, wszak każdy z nas wie, jak wygląda las czy leśne drogi. Jednak są fragmenty, którym Katherine Arden poświęciła znacznie więcej uwagi. Sceny w których występuje Morozko, jego dom, jego świat, jego relacja z Wasią, sztylet, który dla niej stworzył. Groźny demon czuwający nad młodą dziewczyną nadal jest tajemnicą, podobnie jak relacja łącząca tę dwójkę. Niewyjaśnione jest to i tajemnicze, ale niesie ze sobą wiele ciepła w te zimowe dni i noce.
Dziewczyna z wieży oczarowuje, wciąga czytelnika w świat z którego trudno się otrząsnąć, w który nawet dzisiaj trudno nie uwierzyć, w historię, która staje się tak żywa, że odczuwamy śnieg odpryskujący spod kopyt pędzącego Słowika. Czy czegoś można pragnąć więcej?
Oczywiście, że można.
Ostatniej części kończącej Trylogię. I choć nie ukrywam, że mam spore obawy co do jej zakończenia, gdybym miała możliwość, przeczytałabym ją od razu po zakończeniu Dziewczyny z wieży. Teraz. Odkładając na bok wszystkie inne zobowiązania czytelnicze.
Polecam. Bardzo polecam.