"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
Murakamiego coś nawet w domu mam ale starego. Ale że takie patoerotyki ktoś tyka to mnie zaskakuje... tzn że tyka to tyka bo może nieświadomie ale że komuś się to może podobać...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
O, wiecie jaka zła scena mi się przypomniała? Z książki "Tamte dni, tamte noce". Sama książki nie czytałam, ale scena z brzoskwinią podobno jest "niezła" .
Tamte dni, tamte noce, czy mnie się wydaje, czy ktoś to ostro u nas krytykował?
Kasiu, ale źle napisana scena erotyczna potrafi nieźle obniżyć ogólnie wrażenie o książce przecież Chociaż jak na całą powieść trafia się jedna czy dwie, a powieść opasła to mogą zniknąć
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
•Sol• napisał(a):Tamte dni, tamte noce, czy mnie się wydaje, czy ktoś to ostro u nas krytykował?
Kasiu, ale źle napisana scena erotyczna potrafi nieźle obniżyć ogólnie wrażenie o książce przecież Chociaż jak na całą powieść trafia się jedna czy dwie, a powieść opasła to mogą zniknąć
Nie wiem jak u nas, ale widziałam na kanale Strefa Czytacza (lubię ten kanał) sporo narzekań (nie tylko ze względu na scenę z brzoskwinią), książka trafiła nawet na listę najgorszych książek roku 2018, z adnotacją, że jakby kilka rzeczy z niej wywalić, byłaby w sumie całkiem dobra.
Ja właśnie pamiętam jego opinie, że książka byłaby w sumie fajna, gdyby wywalić z niej scenę z brzoskwinią i parę innych dziwnych rzeczy.
O, sceny erotyczne w tym erotyku, za który kiedyś próbowałam się wziąć (tytułu nie pomnę, ale może to i lepiej) też były co najmniej durne. Znaczy, ja wiem, że czasami nie da się przebić błony dziewiczej w sposób, że tak to ujmę, naturalny (niekiedy bywa ona bardzo gruba, albo jakoś dziwacznie zbudowana) i trzeba sprawę załatwić chirurgicznie, ale już nawet pomijając to, mamy tam literalny gwałt. Facet, z którym główna bohaterka kręci, dobiera się do niej, mimo jej wyraźnych protestów. A ona potem dalej z nim była, nawet planowali ślub (po kilku dniach znajomości). Oj, erotyki to nie jest moja bajka.
Oj, jakbyśmy zaczęły podliczać, w ilu książkach to ma miejsce... Nie licząc jeszcze powszechniejszego zjawiska: wymuszanie znajomości i związku już na początkowym etapie, tak że gwałt to już w sumie "naturalne' następstwo (bo po drodze bohaterka w sumie ani razu nie powiedziała "zgadzam się"-a nawet gorzej, nawet nie została zapytana).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Fringilla napisał(a):Oj, jakbyśmy zaczęły podliczać, w ilu książkach to ma miejsce... Nie licząc jeszcze powszechniejszego zjawiska: wymuszanie znajomości i związku już na początkowym etapie, tak że gwałt to już w sumie "naturalne' następstwo (bo po drodze bohaterka w sumie ani razu nie powiedziała "zgadzam się"-a nawet gorzej, nawet nie została zapytana).
Pamiętam jeszcze, że przy utracie dziewictwa (w sumie na trzy, albo nawet cztery raty) główna bohaterka raz zemdlała z bólu, a potem chyba dostała dosyć mocnego krwotoku, ale to W OGÓLE jej nie zaniepokoiło. Normalnie poszła sobie na koncert i cały czas twierdziła, że wszystko jest spoko i nic jej nie jest. Potem wylądowała w szpitalu i tam jej lekarz przeciął błonę . Jakoś tak to było, już dokładnie nie pamiętam (ja zasadniczo szybko zapominam fabuły przeczytanych książek). Generalnie...durna książka to była.
Ja miałam na myśli te fragmenty podane w linku. Czasem scena seksu specjalnie może napisana być nie tyle źle, co niesmacznie żeby coś pokazać. Niekoniecznie jest ona częścią romansu. Te fragmenty, gdy się je czyta jako same są obrzydliwe, ale w kontekście całej historii może okazać się że mają sens "Tamtych dni..." nie czytałam więc się nie wypowiadam
Przypomniał mi się jeszcze jeden baaardzo częsty tekst bohaterów romansu, czyli "Tylko ty byłaś w stanie zmieścić mnie całego.". Pół miasta się już przewinęło przez jego łóżko, a tylko z tą jedną jedyną są idealnie dopasowani.
Oto następny kandydat do tytułu "Najgorsza scena erotyczna":
A tu są przykłady owych scen:
Spoiler:
"Dziewczyna jest jak lisica, liże moje sutki. Mój penis okropnie pulsuje mi w spodniach i zaczynam odczuwać nieprzyjemny dyskomfort. - Jesteś taki seksowny, a twój olbrzym chyba czeka na moje usta. - Maja kuca przede mną i rozpina mi rozporek, a ja jestem w niebie. O tak! O tak! - Jesteś taki wielki! - dziewczyna wyjmuje mojego penisa z bokserek i chwyta go w dłoń. - Jezu! Zaraz wybuchnę! - krzyczę do dziewczyny i w tym momencie zaczynam panikować. Zamykam oczy i oddycham głośno. Wdech, wydech, wdech, wydech... Kiedy zaczyna całować śliską od podniecenia główkę, nie czekam dłużej i wyjmuję z kieszeni telefon, wybieram numer Alana i czekam na połączenie. - No, co tam, byku? - Nie mogę, pomóż mi, nie dam rady! - krzyczę do słuchawki i ostatkiem sił powstrzymuję się, by nie uciec stąd, gdzie pieprz rośnie. - Zabierz mnie stąd, błagam!"
Maciek zdjął z siebie spodnie i stanął przede mną zupełnie nagi, jak Grecki Bóg. Kurewsko seksowny, dobrze zbudowany i taki... mój..? Mimowolnie zacisnęłam mocniej uda, na sama myśl, jak jego komórka wchodzi do mojego etui. O Panie Boże dopomóż mi! W głowie się zakręciłam za swoje grzeszne myśli, ale ten facet tak na mnie działa, że przy pierwszym spotkaniu w parku, kiedy na mnie wpadł, taki wielki, dobrze zbudowany i leżał na mnie, ciało na ciele, zastanawiałam się, czy tam na dole też jest taki duży... I cholera jest! Ba, mało powiedziane... To olbrzym, mamut, prosta noga słonia! [...] Siedzę okrakiem na nogach Maćka i ocieram się o jego wielkoluda, który się właśnie obudził ze snu i jest bardzo zły, głodny i chętnie zapoluje na jakąś polną mysz, którą jest moja kobiecość, zarośnięta pajęczyną. - Zesikałaś się? - pyta, a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię. - Och...Maciek! - Tylko tyle udaje mi się odpowiedzieć, bo czuję sie niezręcznie, po raz pierwszy w życiu. - Co się stało? Nie wstydź się, ja też się kiedyś posikałem w majtki, to normalna rzecz, nie musisz sie mnie wstydzić. - Nie, czy on naprawdę nie wie o co chodzi? ... Boże dopomóż! - Maciek, ja się nie zesikałam, ja się tak mocno podnieciłam, że miałam wytrysk. - Mężczyzna zszokowany, wytrzeszcza oczy. - Serio? To aż tak bardzo można się podniecić? "
"- Jesteś taka ciasna, że zaraz skończę. Róża ja zaraz skończę, zejdź! - sapię do dziewczyny, ale ta jakby w amoku, nie słyszy, co do niej mówię i raz po raz nadziewa się na mnie. Dosłownie dwa ruchy jej biodrami, a nie potrafię się powstrzymać i zalewam ją swoim nasieniem. Czuję takie ogromne ciśnienie, że zaraz zwariuję. - O ja pieprze! Róża dość! Zwariuję... Aaaa... Przyjemność jest tak ogromna, że drętwieją mi wszystkie kończyny, a włosy stają dęba. Pomimo tego, że ja już skończyłem, ona dalej skacze po moim fiucie i głośno stęka."
mdusia123 napisał(a):Przypomniał mi się jeszcze jeden baaardzo częsty tekst bohaterów romansu, czyli "Tylko ty byłaś w stanie zmieścić mnie całego.". Pół miasta się już przewinęło przez jego łóżko, a tylko z tą jedną jedyną są idealnie dopasowani.
To chyba przez jej łózko i dlatego jej się udało
Dorotko
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki
Dorotka napisał(a):Oto następny kandydat do tytułu "Najgorsza scena erotyczna":
po tym, czego się naczytałam w szeroko pojętym internecie, spodziewałam się hitu. A tu klasyczny szit! W selfpuby też trzeba umieć, szkoda, że nie każdy umie...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Może zrobimy sobie listę najgorszych według nas motywów erotycznych w romansach? Czyli nie sceny jako takie, ale bardziej rozwiązania fabularne.
Dla mnie zdecydowany numer jeden: leczenie traumy po gwałcie przy pomocy seksu. Dziewczyna ma wieloletnie problemy z bliskością, ale Temu Idealnemu Facetowi już po tygodniu ufa na tyle, że normalnie ląduje z nim w łóżku, niczego się nie boi, a seks jest dla niej super przyjemny.
Czytam właśnie fragment z pierwszym zbliżeniem bohaterów Plonacej namiętności Bromberg i nie mogę powstrzymać śmiechu to pewnie bardziej zasługa tłumacza Pana Marcina Kuchcinskiego niż autorki, a więc mamy: "Chwyta mnie pod kolanami i przyciąga bliżej do siebie. Gruby kaptur jego członka drażni wejście do mojej pochwy. Wsuwa się, ale tylko tyle, abym poczuła, jak moje firanki powoli ustępują pod jego naporem."
Pierwszy raz spotykam takie określenie na element kobiecych narządów