"Słodki drań" Bardzo lubię książki obu autorek, dlatego jest mi tym bardziej przykro, że muszę jedną z nich skrytykować. Czytałam i słyszałam mnóstwo zachwytów nad „Słodkim draniem”, ale dla mnie ta powieść to jakieś nieporozumienie, może wypadek przy pracy. Wszak obie Panie potrafią napisać naprawdę świetną, zabawną historię.
Największy problem mam chyba ze związkiem głównych bohaterów. Ich relacja bardzo szybko się rozwijała, ale trwała stosunkowo krótko. Dlatego też dwuletnia żałoba po kilkudniowej znajomości wydaje mi się przesadzona i niewiarygodna. Zwłaszcza, że jako para byli dla mnie totalnie bezbarwni, nie wyczuwałam pomiędzy nimi żadnej chemii.
Trochę się to zmieniło w drugiej połowie książki, wtedy faktycznie ich wzajemne przyciąganie było mocniej odczuwalne. Pojawił się jednak inny problem - niesamowicie irytowała mnie główna bohaterka. W pewnym sensie byłam w stanie zrozumieć jej dylematy (chociaż dalej uważam, że to trochę przerost formy nad treścią), ale jej zachowanie w stosunku do obu mężczyzn było po prostu nieuczciwe. Zwłaszcza sposób, w jaki traktowała swojego obecnego chłopka mogłabym określić jako zdradę.
Niestety nie podzielam też zachwytów nad niesamowitym poczuciem humoru głównego bohatera. Mnie jego żarty i powiedzonka nie bawiły, niektóre wydawały mi się pisane na siłę, momentami czułam się nawet nimi zażenowana.
Jak się pewnie domyślacie, nie polecam.