przez Janka » 30 stycznia 2019, o 22:34
Kiedyś przed wielu laty przez przypadek w środku nocy trafiłam na program-niespodziankę. Zamiast tego, co powinno lecieć, puszczono transmisję na żywo z domu Big Brothera. Uczestnicy programu zostali zaskoczeni dodatkowym zadaniem do wykonania. Było ich chyba dwanaścioro lub czternaścioro, już nie pamiętam. W dodatkowym pokoju stał stół z przygotowanymi "potrawami" pod przykryciem. Każdy po kolei wchodził tam, wybierał w ciemno któryś talerz i zjadał "dodatkową kolację". Jednej osobie wolno było odmówić zjedzenia, ale ktoś musiałby wtedy na ochotnika zjeść za niego. Byłam pewna, że odmówią wszyscy, a nie odmówił nikt.
Do zjedzenia były tam żywe larwy różnych owadów, niektóre dość duże i bardzo włochate, mrówki, żywe kokony, ślimaki i inne pająki.
Uczestników brzydziło to zadanie na maksa, ale zaciskali zęby (nie dosłownie) i łykali.
Nigdy w życiu nie chciałabym się przyjaźnić z osobami, które są do tego zdolne, bo to znaczy, że są zdolni do wszystkiego, nie mają zasad i za chwilkę wątpliwej sławy potrafiliby np. sprzedać własną babcię. Nie chcę mieć do czynienia z ludźmi takiego pokroju. Mogę ich tolerować i rozumieć, że mają prawo do robienia, co chcą, ale niech to robią daleko ode mnie.