Teraz jest 22 listopada 2024, o 20:20

Romans współczesny

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 18 grudnia 2018, o 23:33

Cudne :evillaugh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 18 grudnia 2018, o 23:53

Mam jeszcze jeden :hihi:

Spoiler:
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15876
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Ulubiona autorka/autor: Amanda Quick

Post przez joakar4 » 19 grudnia 2018, o 10:27

Bardzo lubię te książki. :bigeyes:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 28 grudnia 2018, o 19:57

Obrazek

Lubię historie w których on daje ciała, wyjeżdża zostawiając swoją kobietę, a później po latach wraca i chce wszystko naprawić. Oczywiście ideał, to spora dawka płaszczenia się :hyhy: Niestety w tej historii tego nie ma.

Josie Preston i Liam Westbury byli parą, która wzbudzała zazdrość. Ona cheerleaderka, on gwiazda futbolu amerykańskiego. Na początku mieli wspólne cele, ale Liam zapragnął czegoś innego. Chciał śpiewać, a nie dalej się uczyć i grać w futbol. Chłopak zrywa z Josie i przeprowadza się z Beaumont do Los Angeles.
Mija 10 lat i Liam przyjeżdża do rodzinnego miasteczka na pogrzeb najlepszego przyjaciela. Przyjaciela do którego nie odezwał się od 10- ciu lat. :yeahrite: Zapomniałam dodać, że Liam zerwał ze wszystkimi osobami ze swojej przeszłości. :] Facet chce też dowiedzieć się, jak ułożyła sobie życia Josie. Przeżywa szok, kiedy dowiaduje się, że urodziła mu syna.

Powiem tak, zestawianie popularnej cheerleaderki i sportowca, nigdy nie było moim ulubionym motywem. Dziewczyny zazwyczaj są głupie jak but, albo są zwykłymi suczami. Tu nie było jednego i drugiego, ale Josie i tak nie wzbudziła mojej sympatii. Szybko zapomniała o samotnych dziesięciu latach i dała łatwo się przekonać do drugiej szansy. Mimo iż przez 6 lat była w związku z Nickiem, który pomagał jej wychowywać syna, to łatwo się go pozbyła. Najpierw chodziła z najpopularniejszym sportowcem, a później znalazła sobie najlepszą partię w mieście :roll: Trzymała poziom, nie ma co.
Liam, jak na rockowca był strasznie mdły. Jego decyzja o ucieczce była głupia i tyle. Mógł zabrać ze sobą Josie, która jak później wyznała, pojechałaby z nim wszędzie. I jeszcze te pretensje, że nie powiedziała mu o dziecku. Niby jak miała to zrobić? Dzwoniła do niego, ale zmienił numer bo miał dość jej wiadomości. Kiedy zadzwoniła do jego menedżera, to dostała odpowiedz, że on jej nie zna.
Jak bardzo można się upokorzyć? Robiła co mogła, ale on miał ją gdzieś. Miała dać ogłoszenie w gazecie?
To, że reszta przyjaciół szybko wybaczyła facetowi, też nie uważam za plus.

Mogło z tego coś być fajnego, ale wyszło grzecznie i mdło.
2/6
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 28 grudnia 2018, o 22:54

Nie brzmi to ani trochę zjadliwie :ermm:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 29 grudnia 2018, o 03:31

Bo to takie ciepłe kluchy
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 5 stycznia 2019, o 13:05

Dorotka napisał(a):Obrazek

OPIS: Poppy wiedzie szczęśliwe życie z mężczyzną swoich marzeń, którego poznała podczas studiów. I nagle wszystko się zmienia. Nagle przestaje być żoną i obiektem zazdrości przyjaciółek-singielek. Teraz ludzie patrzą na nią z litością, szepcąc za jej plecami jedno słowo: wdowa. Po kilku latach od tragicznej śmierci Jamiego, pełnych bólu, cierpienia i tęsknoty, Poppy postanawia zrealizować jego urodzinową listę życzeń i zrobić wszystko to, co zawsze chciał zrobić - bo, kto wie, może dzięki temu zacznie żyć na nowo.

Całkiem fajna historia, choć byłaby jeszcze fajniejsza, gdyby nie została aż tak bardzo rozwleczona, bo przyznam, że w którymś momencie miałam dosyć tej całej listy i jej spełniania, szczególnie, że niektóre punkty były odhaczane na odwal się, byle je tylko zaliczyć. Ale za to podobał mi się wątek romansowy, bo przystojny policjant o imieniu Cole to po prostu cud, miód i orzeszki. Drogi Poppy i Cole'a po raz pierwszy przecięły się owego tragicznego dnia, kiedy zginął mąż Poppy, bo to właśnie on przyniósł jej wiadomość o jego tragicznej śmierci, a potem przez długie godziny przy niej czuwał. Pięć lat później znów się spotykają i od tej chwili niemal nieustannie na siebie wpadają. I to właśnie Cole pomoże jej realizować marzenia jej byłego męża. Ogólnie było dobrze, a chwilami nawet bardzo dobrze. Podobało mi się.



Mnie też, chociaż odhaczanie niektórych życzeń było mało ekscytujące.
Tak na zasadzie szybkiego skreślenia z listy i tyle.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 5 stycznia 2019, o 13:10

To ja się dołożę z opinią do Forever my girl:
Wiecie, że ostatnio chadzam ścieżkami na których można napotkać jakieś dramy, masę romantyzmu i się spłakać prawda?
No więc właśnie dlatego sięgnęłam po ‘Forever my girl’ bo zapowiadało się na pełną orgię rozkoszy. Tylko czy swoje zadanie spełniło?

Sam pomysł na historię to jest to co lubię. Spotkanie po latach, ukrywana ciąża, bohater walczący o miłość i rodzinę... tak zdecydowanie to jest to co lubię.
Tylko, że wykonanie kuleje. 'Forever my girl' zaczyna się jakby w połowie, akcja idzie jakby etapami. Na zmianę poznajemy kawałek przeszłości i posuwamy się w przód. Może się czepiam, nawet na pewno trochę tak, bo na ogół lubię retrospekcje. Tu jednak na zdrowie wyszłoby gdyby wszystko działo się chronologicznie. W sensie, poznajemy bohaterów w liceum, widzimy jak się zakochują, potem jak wszystko się wali. Możemy pokochać Liama, by potem go znienawidzić i na nowo pokochać. Możemy kibicować Josie w najtrudniejszych chwilach i wściekać się na jej wybory mimo, że podejmuje je z wiarą na lepsze jutro.
A przy takim prowadzeniu fabuły, jakie podjęła autorka, w zasadzie wszystko wiadomo już na wstępie, sama swoją książkę bombarduje spoilerami…
Także, jak przeczytaliście powyższy fragment mojej opinii i się napaliliście na super fabułę, to wstrzymajcie konie. Szalu nie ma, butów nie stracicie.
Na dodatek przez taką formę narracji, do połowy było fajnie, emocjonująco i wciągająco a po połowie… Siadło na du.pie i się flaczyło.
Serio, nawet moment w którym bohaterowie na końcu się o coś sprzeczają, po to by się pogodzić w wielkim stylu (znacie ten zabieg w romansach nie? :D) jest spaprany i na siłę.
A Liam się za mocno wysilać nie musiał. A ja tak lubię jak oni się czołgają…

Sam Liam – jak liczycie na rockowca – Badboya, co to na motorze itp… no ok., na motorze jeździ, na gitarze gra, panienki w łóżku miewał ale nic poza tym. Cipcia grochowa i tyle. Zadziora zero. No i na dodatek egoista idiota. Zestaw kamikadze.
Zawiedziecie się.

Dlatego też uważam, że nie jest to nic wybitnego. Miało potencjał, mogło być świetną powieścią, ale kuleje jak diabli. Za mało soczysta jest ta historia, jest streszczeniem czegoś co mogło być świetne.
Tak, jest to pierwszy tom serii, dam drugą szansę autorce, gdy wyjdzie kontynuacja i będę mieć nadzieję na więcej.
Bo dostałam smutną porwaną historyjkę bez zaskoczeń.

Może dla odmiany film będzie lepszy? Przy słabym pierwowzorze ma szansę. Sprawdzę to ;)

p.s. Sprawdziłam film.
Gorszy od książki, sama książka jest krótka, a film jeszcze upraszcza wszystko i skraca.
Kicha.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 5 stycznia 2019, o 13:22

Jestem do tyłu :disgust: o filmie nie słyszałam.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 5 stycznia 2019, o 14:27

nie masz czego żałować.
Jest córka nie syn, on ją zostawia przed ołtarzem i właściwie gdyby nie opis filmu to nie wiadomo co się dzieje. Jego ojciec jest pastorem, matka nie żyje, matka uczyła Liama grać na gitarze. Czyli rodzice są cacy.
Nicka w ogóle nie ma, relacja z przyjaciółmi w ogóle nie istnieje.
No i ta kwestia jej telefonu, braku kontaktu. Ona sobie tłumaczy, że jak on się do niej po jednej wiadomości nagranej na sekretarkę nie odezwie to szkoda jej czasu/dumy czy czegoś tam :zalamka:

Jedyne co to postać małej Billy jest fajna, ale nie żeby jakoś mocno.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 5 stycznia 2019, o 19:31

czyli nie ominęło mnie nic ciekawego
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 5 stycznia 2019, o 20:03

Totalnie nie ;)
Zaoszczędzisz jakieś półtorej godziny życia ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 6 stycznia 2019, o 01:06

Super, że napisałaś bo już zaczęłam go szukać. :wink:
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 6 stycznia 2019, o 16:14

soundtrack przesłuchaj bo jest fajny, ale założę się że jest dostępny osobno :P

Zebrałam się wreszcie do zebrania myśli o pewnym gniocie...

Obrazek

Jestem rozczarowana, a tak bardzo chciałam być oczarowana. Coś pani Evans nie poszło, albo zwyczajnie nie umiem docenić kunsztu.
Mr. President to nie jest zła książka, ale nie jest też dobra. Jest kompletnie nijaka, żadna, bez polotu, pomysłu i lekkości.
Wiem, że nie każdy romans musi kipieć humorem, ale na poważnie też się da zrobić to dobrze.
Czego się pani Evans nie udało wykonać.

Pomysł był. Syn zamordowanego, kochanego przez obywateli USA prezydenta, wręcz urodzony do swojej roli rozpoczyna kampanię. Mężczyzna wyjątkowy, inteligentny, przystojny i władczy. Nie ruchadło, chociaż też nie świętoszek. No ideał.
I ona, młodsza od niego o jakieś 13 lat, córka byłego senatora, jako dziecko zaoferowała pomoc w kampanii a on ją właśnie przyjął.
Tylko on tej pomocy, coś czuję, nie przyjął dla samych jej zdolności… Uroda swoją rolę też tu odegrała.

Pół książki krążą koło siebie, nawet się nie całują. I to naprawdę mógłby być atut. Bo ja lubię podchody, przyciąganie, wiszące napięcie, tylko, że tutaj tego totalnie nie ma. Przy takich opisach i takim prowadzeniu akcji spodziewałabym się fajerwerków chemii a jest niewypał.
O samej stronie politycznej się nie wypowiem, jest bo jest, ale mnie to akurat bawi najmniej.

Napaliłam się na Pana Prezydenta. Do tego stopnia, że jak zorientowałam się, że historia ma swoją bezpośrednią kontynuację i zakończenie w części drugiej to natychmiast sobie tę drugą książkę zorganizowałam. Tylko, że teraz dochodzę do wniosku, że nie sięgnę po nią.
Po co, skoro sama jedynka mnie wymęczyła, a zakończenia historii Charlotte i Matta się domyślam. Bo jest do granic przewidywalna.

Nie polecam, szkoda czasu, serio. Nie wiem czy to wypadek przy pracy autorki, czy ona tak zawsze. Na wszelki wypadek nie planuję sprawdzać ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 6 stycznia 2019, o 23:42

A tak się napaliłam na nią :girlcry: Chciałam poczekać na drugą część i kupić za jednym zamachem.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 7 stycznia 2019, o 12:21

Lucy, może jak lubisz styl autorki to Ci podejdzie, ale dla mnie to były takie flaki.
Niby coś się działo, niby gdzieś łazili, ale tak bez pasji.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 7 stycznia 2019, o 13:07

Czytałam tylko "Real" i nie zostałam powalona.
A nie, sorry :] bohaterka powaliła mnie swoją głupotą.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 7 stycznia 2019, o 13:15

tu bohaterka może nie jest przeraźliwie głupia, ale najmądrzejsza też nie jest :P
Jak lubisz styl autorki - spróbuj. Jak jest Ci on dość obojętny to szkoda Twojej kasy, tu nie ma nic odkrywczego ani oszałamiającego.

Nawet jakoś nie dotarło do mnie za mocno, że Matt jest takim strasznie gorącym ciachem :P
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 8 stycznia 2019, o 22:01

Lucy napisał(a):Obrazek


Przeczytałam. I w sumie do tej pory mam uśmiech na ustach.
Tak. Zdecydowanie tak. Takiej książki po ostatnich kryminałach brakowało mi. Lekkiej i odprężającej. O fantastycznych ludziach, nie do końca ogarniętych, ale szczerych i podążających za swoimi marzeniami, potrzebami, upodobaniami. Ludźmi, którzy popełniają błędy, robią głupoty, wydaje im się, że są najmądrzejsi i wiedzą wszystko najlepiej, by po niedługim czasie przyznać, że … niewiele wiedzieli. No i wyciągają wnioski, a to jest już samo w sobie fenomenalne i daje nadzieję i w postaci literackie, ale i rzeczywiste.
Oj nie, to pewnie nie jest książka, którą będę pamiętała nie wiadomo jak długo, ale jestem prawie pewna, że jeden rzut na okładkę, przypomnienie sobie pierwszej randki bohaterów, czy fantastycznego Ike’a, sprawi, że uśmiechnę się pod nosem i przypomnę sobie czystą przyjemność jaką sprawiła mi lektura Wyszczekanej miłości. Fantastyczne zwierzęta, jeszcze bardziej fantastyczne przyjaciółki głównej bohaterki i diabelnie fajni przyjaciele, a wokół unosząca się przyjaźń i miłość. Czy można chcieć czegoś więcej kiedy za oknem śnieg i zawierucha?
Wpasowała się ta książka idealnie w moje potrzeby, dlatego daję jej dużego plusa i będę polecać jako pozycję dla osób potrzebujących ciepła, światła i oderwania od smutnej rzeczywistości lub chęci na coś lekkiego, łatwego i przyjemnego.
Nie wkurzała mnie bohaterka. Powiem więcej, przeżyłam jej pierwszą randkę (o Matko :missdoubt: ). Bardzo dobrze się bawiłam i mogę mieć tylko nadzieję, że dalej będzie lepiej :)

Lucy, giovanno, dziewczyny proszę, nie trzymajcie takich książek pod kluczem, wołajcie, że warto :) I bardzo dziękuję, bardzo :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 21 stycznia 2019, o 10:03

Obrazek

Jeśli macie ochotę dobrze się bawić, przy naprawdę nieźle napisanym romansie, polecam Was serdecznie tę książkę :)

"Friend-zoned" to historia dwudziestokilkuletniej Velentiny Tomic (zwanej Tina) i trzydziestoczteroletniego Nikolai Leokov (Nik). Swoją znajomość zaczynają dość nietypowo. Butki Tiny mieści się naprzeciwko klubu nocnego, którego właścicielem jest Niki. Przez dwa miesiące dziewczyna obserwuje mężczyznę, który kilka razy dziennie wychodzi na papierosa przed klub i przez ten czas nigdy nie widzi na jego twarzy uśmiechu. Żeby to zmienić pewnego dnia postanawia zrobić mu mały prezent i prosi znajomego, żeby przekazał mężczyźnie paczuszkę cukierków w kształcie ust z małą notatką. Jest pewna, że dzięki temu mężczyzna się uśmiechnie, ale nie będzie wiedział od kogo jest to prezent. Nik szybko jednak odkrywa od kogo pochodzą cukierki, ponieważ Tina napisała notatkę na firmowej wizytówce. Tak zaczyna się ich historia od przyjaźni do miłości. Oboje bardzo się starają jak najdłużej wytrwać w przyjaźni, ale nie do końca im to wychodzi :)
Tina, to dziewczyna niezwykle przyjacielska, dobra, ale przy tym skromna. Chciałaby, aby wszyscy wokół niej się uśmiechali i byli szczęśliwi. Biorąc pod uwagę to, co przeżyła kilka lat wcześniej, dla niektórych niezwykła i nieoczekiwana może być jej postawa. Z drugiej strony czasami zachowuje się i mówi różne głupoty, przez co jest chyba jeszcze bardziej urocza (zresztą sam Nik często w myślach nazywa ją głuptaskiem). Generalnie nie lubię głupiutkich bohaterek, ale Tina jest przy tym tak słodka i urocza, że nie sposób jej nie lubić.
Nik, to typowy bohater romansów. Przystojny, wysoki i na początku trochę zdystansowany. Ma jednak swoje drugie, słodkie i rodzinne oblicze. Rodzina jest ogromnie dla niego ważna, a to jak odnosi się do swojej bratanicy, jest po prostu :bigeyes:
Oprócz głównej pary, dużą rolę pełnią w książce przyjaciele, zarówno Nika, jak i Tiny. Trzy trochę szalone przyjaciółki i trzej wspierający się w każdej sytuacji przyjaciele. Każdy inny, ale razem niezwykle się uzupełniają i tworzą zgraną rodzinę.
Oprócz bohaterów, podobał mi się w tej książce humor i klimat. Właściwie od początku wiadomo, co bohaterowie przeszli w przeszłości i co ich ukształtowało w ten, a nie inny sposób. Nik dość szybko mówi o tym Tinie, ona zwleka, ale czytelnik wie również dość szybko (nie o szczegółach, o których opowiada później Nikowi, ale wiadomo mniej więcej o co chodzi). To jest według mnie fajne. Nie przepadam za tym, jak w książce jest okrążany ten temat i coś jest sygnalizowane, ale nie ujawnione. To męczy, a przynajmniej męczy, kiedy czyta się któryś raz podobny schemat. Tutaj tego nie ma. Jest za to olbrzymia dawka miłości, przyjaźni i optymizmu.
Czekam z niecierpliwością na kolejny tom ten historii. Z chęcią poznam historię Ducha (bo uwielbiam takich mrocznych bohaterów) :lol:

Szkoda, że na rynku nie ma więcej takich pozycji, jak "Friend-zoned". Dla mnie 9/10 i z czystym sumieniem polecam Wam lekturę :-D
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 21 stycznia 2019, o 12:26

A nie miałaś wrażenia Karino, że w którymś momencie zrobiło się aż za słodko? Bo początek i mnie oczarował - było śmiesznie i romantycznie, ale w połowie książki zaczęło mnie to wręcz irytować.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 21 stycznia 2019, o 12:51

Może i było słodko i cukierkowato, ale chyba potrzebowałam w tym momencie takiej lektury :-D Generalnie, tak jak napisałam wyżej, nie przepadam za takimi bohaterkami jak Tina, bo jest właśnie taka słodko-pierdząca, ale cała ta historia ma w sobie tyle uroku, że nie można jej się oprzeć :-D
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 21 stycznia 2019, o 12:58

kusi mnie ta książka bardzo tylko hamuje mnie jedna rzecz.
Utkwiło mi w głowie, jak Duz kiedyś napisała,
Spoiler:
I przez to nie mogę się przemóc :wryyy:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 21 stycznia 2019, o 13:00

No, niestety, Sol
Spoiler:
.
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 21 stycznia 2019, o 13:03

no właśnie wiem.
Z jednej strony gdybym nie wiedziała to bym potem dostała wycieku piany, że mi autorka dobrą książkę popsuła, a tak omijam, chociaż ciekawość...

Karino, a ma to chociaż fabularny sens?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość