Z cyklu "a mogło być gorzej"
Nie stricte romansowa sfera (raczej: typ "męskiego romansu", czyli choćby Nieznośna lekkość bytu).
Dla przypomnienia: Milan Kundera to już 90-letni znany i uznany pisarz czeski, jednak przebywający na swoistym wygnaniu we Francji.
Za
Plotki Paryskie:
Tokarczuk dostała Nobla, a Kundera nie. Co u niego?
(..) Dlaczego znowu nie dostał Nobla?
Czeskie książki Kundery zrobiły furorę na mieście, co przyczyniło się do jego światowej sławy, lecz doszło w końcu do poważnego problemu stylistycznego, który wszystko zepsuł. Po kilku latach wygnania we Francji, ktoś mu zwrócił uwagę na „barokowy” styl „Żartu”, co go zaintrygowało. Zajrzał do francuskiego tłumaczenia i doznał wstrząsu. Był to jakiś ponury żart, tłumacz „polepszył” tekst.
Np. kiedy u Kundery stało w powieści „Niebo było niebieskie”, po francusku było kwieciściej: „Barwinkowe niebo podnosiło swą fantastyczną tarczę.” Zamiast „drzewa były kolorowe”, po francusku: „drzewa pęczniały od polifonii tonów”; zamiast „zaczęła machać rękami”: „jej pięści szalały jak frenetyczny wiatrak”. Wtedy Kundera zapłakał pierwszy i ostatni raz w życiu.
Latami przerabiał wszystkie tłumaczenia, a potem dla pewności pisał bezpośrednio po francusku. Zrozumiała paranoja kazała odmówić mu wywiadów na zawsze, ostatecznie daje pisemne odpowiedzi. Polskie tłumaczenia z czeskiego są od początku b. dobre, ale Francuzi, po nowych tłumaczeniach i bezpośrednio francuskich książkach Kundery, zaczęli przebąkiwać, że są one w sumie suche, o stylu „zbyt oszczędnym", zbyt "obojętnym”, jakby dawny tłumacz miał rację.
(...)
Lata mijały, Nobel nie nadchodził, jakby francuskie rozczarowanie stylistyczne kazało Skandynawom na zawsze odwrócić oczy.
I to by było na tyle