przez Shinedown » 27 lutego 2021, o 21:11
Wcześniej jak przed laty przeczytałam pierwszy tom, to uznałam, że to lekki gniot. Bo Amber dało beznadzieje porównania, typu "Miłość jak ze Zmierzchu. Magia jak z Pottera." I po lekturze uznałam, że zarówno opisy z okładki, jak i cała historia jest słaba.
Dopiero po obejrzeniu pierwszego sezonu serialu wróciłam do książek. I wtedy zupełnie odleciałam. Matthew tak bardzo mi się spodobał, że kupiłam całą trylogię. Harkness naprawdę się przyłożyła do opisów, kreacji bohaterów. Nawet trzecio-planowych. Uwielbiałam Phillipe, Ysabeau, Gallowglassa, Baldwin. Diana też jest sensowną postacią. Jej relacja z Matthew dojrzewa i widać to już w drugim tomie. Ponieważ w pierwszym to zachowuje się jak typowa postać z paranormal romance. Zakazane uczucie i bla, bla takie tam.
Nie będę spojlerować, ale cała zagadka i tajemnica tak bardzo budowana w dwóch pierwszych tomach, w finale jest takie "Co? Serio?" W sensie ja się rozczarowałam i zażenowałam.
Co do serialu to oglądałam pierwszy sezon i na tym skończyłam. Podobał mi się nie powiem. Ale jak przeczytałam książki to mocno się wkurzyłam, na tych ludzi co dobierali aktorów do ról. Oprócz Diany, Matthew i Sary nikt się z opisów nie zgadza. Np. Phillipe w książce jest opisywany jako grecki bóg, a serialu to jakieś "Meh". Zaś postać Baldwina tak bardzo zmasakrowali. Nie tylko dobierając aktora, który jest niski, lekko przy kości to jeszcze zabrali mu cały charakter. Książkowy Baldwin momentami przewyższał Matthew. Był cudowny. W ogólnym rozrachunku porównać książkową trylogię a serial, to serial jest kiepski. Ma plusy, w postaci aktorów Palmer i Goodiego, ale mimo to jest trochę kiepsko.
WandaVision