Teraz jest 27 listopada 2024, o 19:58

Aktualnie w kinie

Romantyczne – ale nie tylko – opowieści filmowe, serialowe i teatralne
Od filmów kostiumowych po azjatyckie dramy
Na co czekamy, co polecamy, co odradzamy...


Halloween przed ekranem: nasza klasyka
Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 3 kwietnia 2009, o 21:53

Wymieniłaś te momenty, w których się uśmiechałam.



Z tym drugim zgadzam się w zupełności.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 3 kwietnia 2009, o 23:59

ja jestem ciekawa, czemu Brian jest w wiezieniu. przeciez w podprzednich czesciach go nie aresztowali... cos mi tu smierdzi... chyba ze to przykrywka...

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 4 kwietnia 2009, o 00:08

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">need-to-know-fast-and-furious</span>



http://movies.yahoo.com/feature/need-to-know-fast-and-furious.html

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 4 kwietnia 2009, o 00:31

ochhh jak ja uwielbiam ten fiiiiiiiiiiiiilm ObrazekObrazekObrazekObrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 4 kwietnia 2009, o 00:43

i ja też Obrazek

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 4 kwietnia 2009, o 16:43

MNie się podobała 2 część (teraz chronologicznie 3...). I ta dziewczyna w różowym samochodzie, pokazała co potrafi...I scena gdy z garażów wyjeżdżają samochody, ze 100 chyba...

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 4 kwietnia 2009, o 17:24

to chyba w tej części były dwa najfajniejsze momenty Obrazek

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 4 kwietnia 2009, o 17:41

I jeszcze jak Brian sprawdzał tego faceta, którego chcieli mu wepchnąć jako partnera do tej pracy. Zero pojęcia o silnikach...

Avatar użytkownika
 
Posty: 218
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Malownicze okolice Krakowa ;)

Post przez AndziaK » 4 kwietnia 2009, o 21:06

No i przepiękne Mitsubishi Spyder, którym jeździ ten murzyn w "Too fast too furious" Obrazek ale ogółem jakoś tak bardziej podobały mi się dwie części z Brianem niż Tokyo Drift... tam właśnie Briana brakowało, więc na tą część wybieram się ze znajomymi po środowej próbnej maturze z historii, tak na rozerwanie się po główkowaniu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 4 kwietnia 2009, o 22:03

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Hagiografia Che Guevary</span>



"Hagiograficzny portret idealisty" - krytycy nie mają wątpliwości co do intencji reżysera Stevena Soderbergha, którego pierwszą część dyptyku o Che Guevarze trafiła właśnie na ekrany polskich kin. To jednak nie jedyna premiera tego tygodnia.



"CHE. REWOLUCJA"



"Soderbergh jest wybitnym reżyserem, więc film, choć pozbawiony napięcia i mocno nudnawy, od strony realizacyjnej jest pierwszorzędny. Stosunkowo mało, szczęśliwie, jest też w nim marksistowskiego bełkotu: Che mówi głównie o chłopskiej nędzy i traktuje rewolucję jako konkretne zadanie do wykonania. Kto jednak chciałby się dowiedzieć, skąd się wziął jego późniejszy kult i dlaczego stał się popkulturową ikoną, której portret w gustownym bereciku ozdabia dziś miliony T-shirtów na całym świecie, raczej się tego nie dowie".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"Cały film Soderbergha to w gruncie rzeczy niemal hagiograficzny portret idealisty, bojownika o wolność całej Ameryki Łacińskiej, tylko niechcący uwikłanego w ideologiczne wypaczenia. Che jest w tym filmie od początku do końca szlachetny. Charyzmatyczny przywódca dbający o edukację, nieustraszony partyzant, nieugięty rewolucjonista, obrońca uciśnionych. Przy okazji takiego portretu Soderbergh składa hołd słusznej sprawie kubańskiej rewolucji. Jego film nie jest jednak dramatem rewolucjonistów dochodzących do władzy".

Wojtek Kałużyński, "Dziennik"





"WALC Z BASZIREM"



"Niesamowity film, którego reżyser postanowił opowiedzieć o interwencji izraelskiej w Libanie w 1982 roku w formie animowanego dokumentu. Użycie tej techniki (wciąż kojarzonej głównie z filmami dla dzieci) było posunięciem genialnym. Bez niego Walc... pozostałby tylko ciekawym, ale konwencjonalnym dokumentem rejestrującym wspomnienia weteranów tej wojennej kampanii. Animacja zaś - metoda obrazowania bardzo elastyczna, niepytająca rzeczywistości o zgodę - pozwoliła nie tylko zainscenizować ukryte w zakamarkach pamięci rozmówców sytuacje, ale też odtworzyć ich halucynacje, koszmary i fantazje: efekt jest nokautujący".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"W Walcu z Baszirem dokumentalizm przeplata się z oniryzmem, naturalizm sąsiaduje z surrealizmem, niemożliwym do osiągnięcia, gdyby Folman zrobił po prostu tradycyjny dokument. Celem jest ucieczka od fikcjonalnych uproszczeń, od dosłowności, oczywistych przesłań. Film Folmana oczywiście jakoś nasuwa współczesne skojarzenia z wojną w Iraku, wpisuje się w kontekst dzisiejszego obrazu palestyńsko-izraelskiego konfliktu. Nie da się jednak tych nawiązań odczytać ani w duchu publicystycznej nachalności, ani jako uniwersalnego antywojennego manifestu. Ten patchwork przemyca znaczenia między kadrami, niczego nie mówi jednoznacznie, wprost i do końca".

Wojtek Kałużyński, "Dziennik"





"GENERAŁ - ZAMACH NA GIBRALTARZE"



"Jadowska nie wyjaśnia sprawy Sikorskiego (bo wyjaśnić nie może), za to zachowuje się jak rasowy reżyser - realizuje film tak, by jej fabularna wersja wydarzeń uwiodła widza, który chce wierzyć, że tak było naprawdę. Jeśli jest coś, co w "Generale " przeszkadza, to widoczny, telewizyjny rodowód filmu: Zamach na Gibraltarze nie był planowany jako obraz kinowy. Nie jest to bynajmniej "telenowela", ale telewizyjny sposób rekonstruowania przeszłości wyraźnie ciąży. Jadowska świetnie zdaje sobie z tego sprawę, więc nie próbuje udawać kinowego rozmachu, za to stawia na dynamikę: "Generała " ogląda się jak wciągający, telewizyjny thriller".

Paweł T,Felis "Gazeta Wyborcza"



"Zrealizowany środkami telewizyjnymi Generał. Zamach w Gibraltarze ogląda się jak skrzyżowanie "Trzech kumpli" z kinem akcji. Jadowska porusza kwestie, które wielu luminarzy naszego życia woli omijać. W jej filmie polska armia nie jest monolitem zjednoczonym wokół Naczelnego Wodza, lecz sztucznie połączonym zespołem frakcji politycznych mających odmienne zdanie na temat sposobów walki o odzyskanie niepodległości.(...) Sto razy lepsze jest takie kino historyczne niż do bólu przewidywalne martyrologiczne produkcyjniaki w stylu Popiełuszki".

Cezary Polak, "Dziennik"





"STRASZNIE SZCZĘŚLIWI"



"Strasznie szczęśliwi to nie tyle fabuła, co przede wszystkim klaustrofobiczny klimat, dziwaczne postaci niczym z filmów Lyncha i czarny humor. Henryk Ruben Genz żongluje gatunkowymi schematami (to z thrillera, to z horroru, to znów z komedii), ale zamiast mocować się z ważnymi tematami, konstruuje film-łamigłówkę, w której nie ma jednego rozwiązania. Ogląda się to wszystko jak moralistyczną powiastkę o człowieku, który zawsze jest w świecie obcy, który nigdy nie jest w stanie zrozumieć tego, co wokół niego, ale który też łudzić się jedynie może, że potrafi kontrolować swoje życie".

Paweł T,Felis "Gazeta Wyborcza"



"Genz nie dość, że potrafi świetnie budować atmosferę osaczenia, to na dodatek perfekcyjnie żongluje gatunkowymi konwencjami. Sięga do poetyki horroru, kryminału, posępnego thrillera, a całość oprawia w ramy czarnej komedii uwodzącej humorem zaiste wisielczym, cynicznym i co i raz przechodzącym w złowieszczy, szyderczy chichot".

Wojtek Kałużyński, "Dziennik"





"DZIENNIK NIMFOMANKI"



"Dlaczego Dzienniki nimfomanki są nieznośne? Bo udają kino prowokacyjne, a są tylko rozciągniętym, wymuskanym kiczem klipem w stylu telewizyjnych różowych serii: seks niemal zawsze (bodaj z jednym wyjątkiem sceny gwałtu) odbywa się w zwolnionym tempie, w tle gra muzyka, a światło pada zawsze na kochanków z tej ładniejszej strony (kochanków pokazywanych oczywiście tak, by nigdy nie pokazać za dużo). Wolne żarty - i to jest ta dzika namiętność, seksualny szał, z którym nie sposób sobie poradzić?".

Paweł T.Felis "Gazeta Wyborcza"



"jest coś, co w tym filmie zasługuje na uwagę. To odtwórczyni głównej roli, hiszpańska aktorka Belen Fabra, która swoja seksualność na ekranie demonstruje w sposób tak bezpretensjonalny, że nie sposób jej nie wierzyć. To dzięki niej właśnie dość prymitywny tekst, który posłużył za podstawę scenariusza, może jawić się jako historia ludzka warta opowiedzenia".

Ewelina Kustra, "Dziennik"





"MLEKO



"Mleko przez przeważającą część oglądałem z zaciekawieniem, bo i rzadko spotyka się w sprowadzanych do nas filmach taką konwencję opowiadania, i karmiony hollywoodzką łopatologią człowiek spragniony jest niedopowiedzeń, no i wreszcie ekranowy świat, w którym średniowieczna (albo i lepiej) tradycja zderza się z amerykańską nowoczesnością, wydaje mi się ostrością swoich kontrastów estetycznie pociągający. I nawet nie przeszkadzały mi niemiłosiernie długie, celebrowane ujęcia (częsty przypadek, gdy reżyser jest sam sobie producentem), choć chwilami trochę tęskniłem za montażystą".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"Mleko jest filmem o pierwotnym erotycznym uzależnieniu - syna od matki oraz o strachu przed dopowiedzeniem tej relacji. Wychowywany bez udziału ojca chłopiec żyje ze swoją piękną, wcześnie owdowiałą matką w poczuciu grzechu. Widzi wciąż jej twarz, pisze na jej cześć wiersz, być może erotyczny poemat. W momencie kiedy w życiu kobiety pojawi się inny mężczyzna, Yusuf zgubi tożsamość. Oślepiający blask latarki w finale Mleka oznacza smutne ostrzeżenie".

Łukasz Maciejewski, "Dziennik"





"SZYBKO I WŚCIEKLE"



"Na co można liczyć? Zapewne na wyścigi szarżujących samochodów, gonitwy z rewolwerem w ręku, strzelaniny, wybuchy i - na dokładkę - kuso odziane panie. Ci zagraniczni koledzy, którzy mieli okazję film zobaczyć przed światową premierą, twierdzą, że to powtórka z rozrywki, która rozrywa, znaczy bawi średnio. Fanów serii - zdaje się - jednak w Polsce nie brakuje".

Paweł T,Felis "Gazeta Wyborcza"



"Reżyser Justin Lin nie popisał się specjalnie przy poprzedniej części cyklu (Tokio Drift), ale przecież nie o wysoka wartość intelektualną filmu tu chodzi, a przede wszystkim o piękną samochody, podnoszące poziom adrenaliny pościgi i zapierające dech w piersiach popisy kaskaderów. Tego z pewnością nie zabraknie, a cała reszta w przypadku Szybko i wściekle i tak będzie drugorzędna".

Jakub Demiańczuk, "Dziennik"





"ANNIE HALL"



Woody Allen w szczytowej formie. Wcześniej "Woody" kręcił również bardzo śmieszne filmy, ale dopiero w tym połączył dowcip najlepszej próby z czymś głęboko autentycznym i emocjonalnym. Jest to swoista spowiedź neurotyka: rekonstrukcja związku miłosnego, który się właśnie rozpadł, i szukanie przyczyn, dlaczego tak się stało. (...) A do tego jest to po prostu komedia romantyczna, gatunek dziś strywializowany i spauperyzowany umysłowo jak mało który. Warto zobaczyć (nawet jeśli się "Annie Hall" już kiedyś zaliczyło w telewizji), co z niego można zrobić".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"Cały ten film to bałaganiarska gra konwencjami, stylami, motywami. Dzielenia obrazu, fragmenty animacji, intertekstualne żarty - to wszystko tworzy smutno-pogodną mieszankę wybuchową, która przyniosła Allenowi aż cztery Oscary, ale on wciąż narzekał, że idealnych proporcji między humorem a powagą nie udało mu się osiągnąć. Moim zdaniem udało się najlepiej".

Wojtek Kałużyński, "Dziennik"

Avatar użytkownika
 
Posty: 28670
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 kwietnia 2009, o 01:27

co wam powiem to wam powiem, ale Gran Torino jest rozczulający jak najlepsze harlequiny Obrazek minus romans w sumie, ale optymizm wybitnie w tym stylu Obrazek

ps.pisałam już że mi sie bardzo podoba? Obrazek to taka opowieść o palmerowskim bohaterze na emeryturze i bez różowych okularów Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 5 kwietnia 2009, o 13:06

wczoraj widziałam Złoty środek, bardzo wzbraniałam się przed pójściem na ten film ale koleżanka miała vouchery więc dałam się namówić. I naprawdę bardzo dobrze się bawiłam, wesoło było, szczególnie motyw w KMN Obrazek wystarczyło na nich spojrzeć a już banan na twarzy był Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 5 kwietnia 2009, o 14:03

zaraz zaraz, czyli szybko i wsciekle to chronologicznie 2, a nie 3? czyli jest przed too fast too furious? no to by wiele z tym kiciem wyjasnialo... jak ja czytalam, to pisali, ze chronologicznie jest 3, za too fast ale to mi sie nie zgadzalo...



a krytycy i inne dupki niech sobie mowia, co chca ja i tak na to ide i bede sie zachwycac.

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 6 kwietnia 2009, o 12:52

Wczoraj oglądałam kinomaniaka, wyło właśnie o filmoe Estwooda, dobrą ocenę dostał...

A Che? Od początku wiedziałąm, że film będzie idealizował... Taką ikonę obedrzeć ze złudzeń? Pewnie nawet nie pokazali jak się dostał do Boliwii...

Avatar użytkownika
 
Posty: 1459
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Łódź

Post przez Annette » 11 kwietnia 2009, o 14:01

Dzisiaj wybieram się na "Szybko i wściekle" do kina, ciekawa jestem jak wypadnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1899
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Kasia » 13 kwietnia 2009, o 12:37

Może jeszcze nie aktualnie w kinie, ale tej wiosny i na początku lata jest kilka ciekawych zapowiedzi:

Transformers Zemsta upadłych - premiera 26. 06,

Anioły i Demony - premiera 15. 05,

17 Again - premiera 08. 05,

Terminator Ocalenie - premiera 05. 06,

Gra dla dwojga - 30. 04,

Potwory kontra Obcy - premiera 29. 05.

Zobaczymy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2312
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Terry Pratchett, Janet Evanovich

Post przez Asieńka » 13 kwietnia 2009, o 15:03

Koniecznie muszę obejrzeć "Szybko i wściekle"Obrazek

Widziałam wszystkie poprzednie części, a skoro w tej będą grali aktorzy z pierwszej to po prostu nie mogę sobie tego odpuścićObrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1459
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Łódź

Post przez Annette » 18 kwietnia 2009, o 14:16

Naprawdę polecam Asienko ten film Obrazek



A wybiera się któraś z was na "Vicky Cristina Barcelona"? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28670
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 kwietnia 2009, o 16:28

chyba się zmuszę do obejrzenia terminatora Obrazek



a na VChB byłam, a jakże Obrazek wybierasz się, Annette?

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 18 kwietnia 2009, o 16:45

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Produkt filmopodobny</span>



Czy Miley Curys czeka sława na miarę Daniela Radcliffe 'emu Potterowi" do pięt. Poniżej recenzencki przegląd piątkowych premier.



"HANNAH MONTANA"



Twórcy Hanna Montana zapewniają nas w tytule, że mamy do czynienia z filmem, choć jest to raczej produkt filmopodobny. (...) Do tego stare, poczciwe banały, że kariera karierą, ale najważniejsza jest rodzina i przyjaciele, pływające w przesłodzonym disnejowskim sosie, który pasował do kreskówek sprzed II wojny, ale w filmie o współczesnej szesnastolatce jest po prostu mdlący. Straszna w sumie tandeta, ale gdybym był dwunastolatką, uważałbym zapewne zupełnie inaczej".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"Pełnometrażowa wersja hitu Disney Channel Hannah Montana to sztandarowy przykład hipokryzji producentów filmów dla młodzieży. (...) Wychodzi z tego dość upiorna pochwała prowincjonalnej, redneckowskiej Ameryki. Biorąc pod uwagę fakt, że przed telewizory twórcy serialu przyciągali młodych widzów blichtrem wielkiego świata, w jakim obracała się Hannah, nagła zmiana kursu na potrzeby dużego ekranu trąci hipokryzją".

Magdalena Michalska, "Dziennik"





"VICKY CRISTINA BARCELONA"



"Śmiechu w całym filmie nie jest za wiele (choć zdarzają się bardzo cięte i błyskotliwe dialogi) - ja już się zresztą zacząłem przyzwyczajać do tego, że Allen nie chce nas już bawić, tylko, jak sam mówi, opowiadać o relacjach międzyludzkich. No to opowiada - niezbyt może odkrywczo, ale inteligentnie, zręcznie bilansując humor z dramatem - o tym jak prostoduszne Amerykanki spotkały pokręconych Europejczyków. I o tym, że miłość zmienną jest".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"Żadne gotowe recepty na szczęśliwą miłość się nie sprawdzają i nikt do końca nie wie, jak kochać. Allen też nie wie i całą swoją bezradność przekuwa w ironiczny dystans ujęcia miłosnych manewrów na tle ostentacyjnie pocztówkowych obrazów Barcelony: w błyskotliwe, sarkastyczne dialogi, w lekką ręką kreślone napięcie erotyczne. I to już wystarczy, by z przyjemnością zanurzyć się na półtorej godzinki w miłosną szaradę flirtującą z gatunkiem romantycznej komedii bez oczywistych happy endów, za to z bezpretensjonalną nutką optymizmu i podszytą allenowską neurozą przewrotnością".

Wojtek Kałużyński, "Dziennik"



"GENERAŁ NIL"



"Bugajski, który zrobił film klasyczny, nieco akademicki w formie, ale też realizacyjnie sprawny i wiernie odtwarzający historyczne detale, pokazuje w Generale ten paradoksalny moment, kiedy absurd staje się normą. Kiedy na słowa sekretarza To Fieldorf, bohater z czasów wojny, Bierut lekką ręką podpisuje zdanie: brak podstaw do ułaskawienia, po czym idzie na drzemkę. Nie wybitne bynajmniej, ale dobre, ważne kino".

Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"



"Owiane legendą autentyczne biografie wcale, jak się okazuje, nie są dla polskich filmowców samograjem. Autor słynnego Przesłuchania tym razem opowiada o generale AK Emila Fieldorfa. Sucho, łopatologicznie, wykładając historię, jak to się czyni na kartach podręczników historii. (...) Nil jest bowiem naszkicowany jak w amerykańskim produkcyjniaku - książę niezłomny, bez wątpliwości i bez odcieni szarości. Film Bugajskiego jest bardzo hollywoodzki, co działa miejscami na jego korzyść: solidnie zrobiony, z odpowiednim tempem. Gdyby powstał w USA i był opowieścią o losach jednego z tamtejszych bohaterów, mógłby liczyć na dużą widownię".

Magdalena Michalska, "Dziennik"





"NIEPROSZENI GOŚCIE"



"Scenarzyści (aż trzy osoby!) Nieproszonych gości pamiętają co prawda, że powinni w finale wywrócić fabułę do góry nogami, ale nie pamiętają już, że to wywracanie powinno mieć chociaż częściowo związek z tym, co pokazane wcześniej. Na tym polegała choćby genialność Innych Amenábara, których jednak bracia Guard albo nie oglądali, albo nie zrozumieli. W Nieproszonych gościach, horrorze nad wyraz łagodnym i niestrasznym, nieważne jest, co się wydarzyło, ale co się komuś przywidziało, a rzucane raz po raz ślady symbole (np. drogocenny naszyjnik czy dzwonek) w efekcie okazują się tylko pozbawionymi sensu błyskotkami. Strata czasu".

Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"



"Nieproszeni goście" spodobaliby się wyznawcom teorii inżyniera Mamonia. Każdy z elementów tego filmu widzieliśmy już w dziesiątkach różnych wersji. Zagorzałych wielbicieli thrillerów i horrorów nie zaskoczą dosłownie niczym. Każde rozwiązanie, każda fabularna wolta pojawiają się tu dokładnie w tym momencie, w którym się ich spodziewamy. I to nie tylko dlatego, że pełnometrażowy debiut braci Thomasa i Cahrlesa Guardów jest remakiem koreańskiego przeboju Opowieść o dwóch siostrach. Nawet jeśli ktoś nie zna oryginału, będzie w stanie ze spora dokładnością przewidzieć kolejne wydarzenia".

Jakub Demiańczuk, "Dziennik"





"DRAGONBALL: EWOLUCJA"



"Ekranizacja popularnej mangi to głośne niebotycznie i upstrzone nieznośnie kiczowatymi efektami specjalnymi kino dla nastolatków, w którym w zwolnionym tempie śmigają ciosy, co i raz odzywa się toporna magia, a stawką nie jest oczywiście zaliczenie sprawdzianu, ale ocalenie świata. Być może wizualnie to filmowe spotkanie sił dobra i zła zachwyci fanów serii, być może romansowy wątek między Goku i Chi Chi (Chung) rozczuli nastolatków, ale dla mnie oglądanie tego rozbuchanego widowiska było mordęgą. Miłośników mangi zniechęcać nie mam zamiaru, ale wszystkim innym należy się ostrzeżenie - te 90 minut w kinie wytrzymać nie jest łatwo".

Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"



"Adaptacja popularnej japońskiej mangi, z której metodycznie usunięto prawie wszystko, co było w niej oryginalnego. (...) Brakuje tu elementarnej wizualnej, narracyjnej i stylistycznej spójności, na ekranie rządzi chaos, taniocha efektów specjalnych, dość nieudolnie podrasowane pojedynki kung-fu i wyjątkowo uboga inscenizacja. Ot, kolejna produkcja nakręcona po to, by dwóch zblazowanych starych koni mogło zamanifestować podrabianą chłopięcą infantylność, niszcząc przy okazji całkiem niezłą podstawę na udany film".

Wojtek Kałużyński, "Dziennik"

Avatar użytkownika
 
Posty: 1459
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Łódź

Post przez Annette » 18 kwietnia 2009, o 16:51

Z koleżankami zamierzamy się wybrać Obrazek

Polecasz czy raczej odradzasz, Frin? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 18 kwietnia 2009, o 19:39

moj brat widzial kawalek Dragonballa i sie zalamal. Tak jak oboje uwielbiamy anime - bo co tu duzo gadac, jest zajebiaszcze, tak film - zenada. zreszta wystarczy popatrzec na aktorow. no prosze was, co to za Songo?!?! bleeahhh... zastanawialam sie z kumpela, czy na to nie isc, ale nie mam zamiaru wyrzucic kasy w bloto.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28670
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 kwietnia 2009, o 22:26

Annette - polecam, bo się miło ogląda - kolejna dawka "czarnego optymizmu" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2312
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Terry Pratchett, Janet Evanovich

Post przez Asieńka » 18 kwietnia 2009, o 23:42

Kat, ja też się zastanawiam, czy na to iść... Koleżanki masowo mnie wyciągają, ale... Jakoś nie jestem zachwycona tym opisem;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 18 kwietnia 2009, o 23:47

na Dragonballa? ja bym nie szla... po tym, co mi brat mowil... po zdjeciach jakie widzialam... nie... anime powinno zostac anime. rozumiem zrobic z mangi anime, ale film?? nieeeeeee... to juz zdecydowanie na sile... poza tym tak naprawde film nie odda humoru ani mangi, ani anime. dlatego ja odradzam... zwlaszcza ze podobno nawet efekty sa slabe...

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Oglądamy!

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości