no i przeczytałam
Ta część jest zarazem najlepsza i najgorsza.
Może zacznę od najgorszego by móc już o tym zapomnieć i przejść do pozytywów. A więc najgorsze są wspomnienia z przeszłości obojga. Tak Flame jak i Maddie przeszli przez piekło, sektowe pranie mózgu i wyrwali się, spod wpływu psychopatycznych popaprańców. W szczegóły nie będę wchodzić bo to aż za dużo.
No dobrze. Pozytywy.
Warto było przejść przez dwie średnie części aby dotrzeć do historii o dwóch tak skrzywdzonych duszach, dla których ukojenie to obecność tej drugiej połówki. Ich droga do siebie nawzajem, ogrom uczuć i walka jaką stoczyli z przeciwnościami dla ukochanej osoby. I to nie, że tylko Flame uratował Maddie. Ona zrobiła dla niego to samo, jeśli nie więcej.
Ja tę książkę praktycznie przepłakałam. Wreszcie było dużo historii dwojga, nie do końca romansu, lecz zwyczajnej opowieści o dwóch połówkach jabłka, gruszki czy czego tam sobie chcecie. On i ona, są tak do siebie podobni, tak pasujący, że to chwyta za serce.
W końcu też możemy zrozumieć Flame'a, który okazuje się nie być wcale takim psycholem, wszystko co robi ma tak straszliwy sens...
Cieszę się, że jednak sięgnęłam po Uleczone dusze. Trochę się broniłam, miałam przesyt po Uleczę twe serce, bałam się powtórki, ba! Byłam wręcz przekonana, że znów skowronki i panie lekkich obyczajów będą latać gęsto, a obsesja zabijania u Flame'a popsuje mi książkę do reszty. Nic bardziej mylnego! Przekleństw tu jest znacznie mniej niż wcześniej, a Flame też się wycisza.
Warto przekonać się czemu stał się takim człowiekiem i jak zmienił się za sprawą Maddie.
To będzie moja ulubiona część. I jak też myślałam, że zakończę serię o Katach Hadesa na tomie 3, tak teraz nie jestem tego taka pewna.
Bo chyba wróci Rider, którego polubiłam
Trzymam za to kciuki i czekam na kolejną część.