Stęskniłam się za dobrym NA. Studenckim, z motywem kto się czubi ten się lubi, z dobrą, wiarygodną traumą bohaterów i z samymi bohaterami do pokochania.
Bo Begin again pełnokrwistych bohaterów odmówić nie można.
Allie walczy o siebie z całych sił, zaczyna wszystko od nowa, na co trzeba ogromu odwagi. Nie miała łatwego dzieciństwa z nieobecnym ojcem i matką o chorych ambicjach.
Ale daje sobie radę, przezwycięża wszystko, nie jest zarozumialcem tylko normalną dziewczyną. Wręcz zbyt nieśmiałą jak na takie pochodzenie, ale ma to swój urok.
Kaden natomiast jest nazbyt śmiały, ale czyż pozory niekiedy nie mylą?
Niby bad boy, bawidamek-podrywacz, ale dla przyjaciół skoczy w ogień.
Tych dwoje od pierwszego spojrzenia ciągnie do siebie. Sami początkowo tego nie chcą, bronią się, ale czymże jest ludzka wola wobec siły miłości?
Bohaterowie drugoplanowi też są cudni. Może ci źli trochę za bardzo lecą stuprocentowym złolem, ale przymknijmy oko. Pozytywni zdecydowanie nadrabiają za nich z nawiązką.
I cieszę się nieziemsko na to jak autorka zaplanowała pairing w drugim tomie. Spencera już kocham, zresztą Dawn nie mniej.
Dram w książce nie brak, ale na szczęście nie przytłaczają. Wiecie, nie lubię jak bohaterowie są po takich przejściach, że żaden normalny człowiek nie dałby sobie rady z bagażem bez zakucia w kaftan z za długimi rękawami. Tu przeszłość jest poważna, ale nie na tyle by to bohaterów złamało.
Nie brakuje też humoru i lekkości, co ma ogromny urok. Tak, można się uśmiechnąć niejednokrotnie, można się też wzruszyć
A zaborczość Kadena jest taka urocza
Jeśli wielbicie Off Campus Elle Kennedy warto zainteresować się Begin again. Wiadomo, nie jest to, to samo, ale punktów wspólnych trochę ma. A jeśli nie wielbicie, to przez te różnice może pokochacie ekipę z Woodshill
Emocje. Ta książka to czyste emocje, tak jak cykl zdjęć Dawn robionych przez Sawyer, od radości przez wkurzenie po smutek.
Autorka bardzo umiejętnie steruje tym co mamy czuć, kiedy mamy się zirytować a kiedy mieć 'oczy w mokrym miejscu'.
Podobało mi się to. I zdecydowanie takich książek czasem mi trzeba, zwyczajnych, o zwyczajnych ludziach, zwyczajnych miejscach. O bohaterach ludzkich, nie papierowych, popełniających błędy, kochających na zabój, pokonujących przeciwności losu i podejmujących walkę z demonami przeszłości.
Dawn początkowo mnie wkurzała, narzekałam w myślach, że tak łatwo dała się złamać facetowi. Ale gdy w całość układanki wskoczyły brakujące elementy... Wszystko stało się jasne.
Spencer... Z pozoru lekkoduch, jego urok powodował, że bardziej wkurzałam się na Dawn, że go nie chce. Ale maska klauna też kryje ciężkie przejścia.
Nic nie jest takim na jakie wygląda, poza przyjaźnią łączącą paczkę z Woodshill. Ta jest niezachwiana, niezłomna, na zawsze i wbrew wszystkim przeciwnościom. Taka że można im tylko zazdrościć tej więzi.
To prosta historia. Właściwie znów nie ma tu niczego wybitnego, a jednak ma urok. Ma takie zestawienie tych znanych nam elementów, traum i pasji bohaterów, ich upodobań i cech charakteru że czyta się to lekko, czyta się szybko i z ogromną przyjemnością.
Teraz okropnie czekam na historię dzikiej Sawyer i kujonowatego Isaaca
A Trust again bardzo polecam
Miałam obawy co do tej części serii. Wiele osób bardzo ją chwali, twierdzi, że jest najlepsza z trzech części o przyjaciołach z Woodshill (nie umiem się nauczyć nazwy tej miejscowości), że bohaterowie, że emocje... Więc nic dziwnego, że byłam sceptyczna.
Na dodatek - ona bad girl, on nerd kujon. Przeciwieństwa się przyciągają. Układ. Od przyjaźni do miłości, poprzedzone kto się czubi ten się lubi. Czy to się mogło nie udać?
Ano nie mogło
Było cudnie. Było uroczo, było słodko a czasem tak gorzko, że musiałam leczyć smutek czekoladą. I dawno się tak nie spłakałam na książce.
Isaac jest do pokochania od pierwszego pojawienia w powieści. Dawno nie miałam do czynienia z tak uroczym, dobrym i niechamowatym bohaterem. Facet ideał, facet stojący murem za tymi których kocha, zdolny do poświęceń, a jednocześnie wcale nie pantoflarz czy jakaś ciapa. Z pozoru może sprawiać wrażenie pierdoły ale jakże to mylące...
Sawyer czyli nasza narratorka też jest niesamowitą osobą. Jednak bardziej skomplikowana, mocniej poturbowana przez los, ale walcząca o siebie.
Czasem z za grubą zbroją, czasem z kolcami, ale pragnąca ciepła i miłości. Trudna osoba, ale jak na kimś jej zależy to poszłaby dla tej osoby w ogień.
Wiem, że nie każdy ją polubi tak od razu, ba, wiele osób w pierwszym tomie powie, że zimna sucza, że jak to część o niej.
Dla tych co czytali serię Off Campus Elle Kennedy: pamiętacie Sabrinę? Tak? No to znajdziecie okruchy tej postaci w Sawyer.
Nadal w książce nie brakuje schematów, znanych nam z dwóch poprzednich tomów. Ci którzy zauważyli je wtedy odnajdą je i w Feel Again. Tylko, że według mnie autorka tak sprawnie zabawiła się wydarzeniami i motywami, że w ogóle to nie przeszkadza, a wręcz wychodzi rewelacyjnie.
Bo Feel Again wybija się na tle swoich dwóch poprzedniczek. Jest wyjątkowa. A wielką zasługę w tej wyjątkowości na pewno ma Isaac
Warto. Tylko sięgając po książkę nie zapomnijcie wziąć paczki chusteczek