Dorotka napisał(a):Ponoć świadkowie zdarzenia twierdzą, że to starsze dziecko zrobiło krok na jezdnię i kierowca pierwszego samochodu zaczął gwałtownie hamować. Z tym, że przed każdym przejściem dla pieszych, jeśli tylko widać kogoś zbliżającego się do pasów, kierowca automatycznie powinien zwolnić, nawet jeśli pieszy zatrzymał się przed przejściem. Już coraz częściej spotykam się z tym, że kierowcy zatrzymują samochód i pozwalają przejść pieszemu na drugą stronę.
Przechodzenie w Warszawie przejściem dla pieszych, i to na światłach, to wciąż zadanie wymagające radosnej czujności i oczu z tyłu głowy
Czasem najgorsze jest poruszanie się w korku, np. w centrum, gdy samochody stoją i próbują lawirować.
Z życia: wchodzę na pasy, bo pierwszy samochód na bliższym pasie się zatrzymał (logicznie i widać, że kontroluje prędkość), ale zatrzymuję się na środku przed nim, bo widzę, że na pasie obok zbliża się drugi samochód tak, że nie wiem: wyhamuje czy nie... A zdążył już nacisnąć na gaz w tym korku, a kurcze doskonale widzi sytuację - że sąsiednie pojazdy stoją, że ludzie przechodzą... Cierpią tez na tym kierowcy z pierwszego pasa, bo im tamuję ruch, a przecież sami przepuszczają - i chwała im (nie ma nic bardziej nieznośnego podobno, niż niezdecydowany pieszy przed przejściem
Stara jestem na tyle, że się już ani nie boję, ani nie wstydzę, i potrafię stanąć przed takim delikwentem, co wjechał na pół przejścia, ledwo hamując, i nawrzeszczeć.
Chociaż w teorii radośni zwolennicy Pana Warzechy będą głosić, że utrudniam ruch.
Ale jak swoich praw nie wykrzyczysz, to nikt nie będzie ich w Twoim imieniu egzekwował
Tacy publicyści jak Warzecha wciąż mocno promują podejście "to pieszy musi się pilnować, a kierowca wcale nie ma obowiązku zwalniać przed przejściem - co najwyżej może 'bardziej uważać'". Dobry pan.
Niestety polskie sądy często pokazują, że tak faktycznie jest: np. przypadek profesora Vetulaniego (Kraków):
https://gazetakrakowska.pl/krakow-kiero ... r/1353340081-letni człowiek został potrącony na pasach (zmarł po paru miesiącach w szpitalu).
Kierowca jechał o 15 km za szybko (65 zamiast 50 km) i to po zmroku.
Sąd stwierdza, że mamy do czynienia z "wtargnięciem", ponieważ "(...) to pieszy w znacznej mierze przyczynił się do wypadku, bo wszedł na pasy bez właściwej oceny odległości od nadjeżdżającego i oświetlonego auta".
Jeszcze raz: 81-letni mężczyzna - wyobrażacie sobie, że on wbiegł na te pasy? I że poruszał się tak szybko, że jadący z dozwoloną prędkością 50 km go by nie zauważył?
Wychodzi na to, że starsza osoba musi bezbłędnie ocenić prędkość nadjeżdżającego samochodu.
W świetle tego nie ma żadnej w sumie sytuacji, gdy pieszy wygrywa w tym starciu: to zawsze jego wina, że źle ocenił prędkość.
nie może nawet stwierdzić, że nie zauważył zbliżającego się pojazdu - znaczy za słabo się przyglądał (to w ogóle eliminuje osoby starsze z wychodzenia poza dom - a nuż nie zauważą krawężnika
Nie chodzi mi tutaj o wyrok - można się spierać, co z punktu interesu społecznego, ma sens, np. czy faktycznie kierowcę dopadł "jednorazowy zły los" czy jest po prostu notorycznie niebezpiecznym użytkownikiem drogi, którego trzeba wyautowac z ruchu dla bezpieczeństwa innych".
Chodzi o uzasadnienie. Okropne.
Zawsze jest się winnym jako pieszy.
PS
Cóż, z kierowcami jak ze wszystkimi innymi przypadkami, że nawiążę do poprzednich wątków Waszej dyskusji:
dobrze jednak odnotować, gdy w wieku 20 lat miała taka osoba stłuczkę / klepała koleżanki bez ich zgody po pupach, bo gdy będzie ona w wieku lat 30 chcieć się zatrudnić na stanowisko odpowiedzialnego kierowcy np. BOR (czy jak im tam) lub obsadzić stanowisko wymagające zaufania publicznego... to ma się do czego sięgnąć. A jak nie dajcie bogowie Asgardu spowoduje wypadek / zgwałci...
Kurcze, wszak cena polisy rośnie, jak się ma nawet małe "przewiny" na koncie... I nie ma, że ubezpieczyciel "przesadza i wyolbrzymia"
I 2 razy się warto przyjrzeć takiej osobie. A nawet po przyjrzeniu i zatrudnieniu (w końcu faktycznie "prawo wyborców /pracodawcy do zatrudniania, kogo chcą") - pilnie obserwować.
PS 2
Polska to jeden z najniebezpieczniejszych dla przechodniów krajów w Unii (i w Europie) - wg Eurostatu Polska w ogóle od dłuższego czasu ląduje gdzieś na 4 miejscu pod względem liczby ofiar na 100 000 mieszkańców (chociaż w całej Unii liczba spada dynamicznie). No i dobrze, że nie uwzględniają np. Norwegii, bo by było jeszcze dla nas gorzej.
https://ec.europa.eu/eurostat/web/produ ... irect=true