No właśnie. Kobieta czyta romans albo ogląda komedię romantyczną - o, na pewno jej zaszkodzi, głupot się naczyta/naogląda i będzie powielać wzorce z tych książek/filmów (to nic, że większość z tych co tak mówią, żadnego romansu w rękach nie miało i bladego pojęcia o tym gatunku nie ma, tych komedii też nie ogląda).
To samo z Lipińską ostatnio. Afera na cały internet, bo "romantyzuje gwałt" i gromy na autorkę lecą, że "biednym bezmózgim kobietom" w głowach miesza i jakie te jej książki szkodliwe.
A o udowodnionej szkodliwości porno na psychikę nikt się nie zająknie, bo to faceci głównie oglądają.
Zawsze jak słyszę takie argumenty o szkodliwości kobiecej literatury, to odpowiadam na to dając przykład horrorów. Większość ludzi choć jeden w swoim życiu widziała ale nie lata z siekierą po osiedlu i nie morduje przypadkowych ludzi.
W tym kontekście będę bronić zaciekle twórczości Lipińskiej i wszystkich grejopodobnych książek, bez względu na to czy mi się osobiście pododają czy nie. Skoro mężczyźni mają swoje porno i to jest ok, to erotyki dedykowane kobietom też są ok i nikomu nic do tego, jakie kobiety chcą mieć fantazje erotyczne.