Mi to chyba trudno dogodzić bo z jednej strony nie lubię powieści gdzie co druga strona to jakieś łóżkowe wygibasy a z drugiej jak są słabo napisane to mi się dłuży. Bo jaka to wielka namiętność jak ich do wyra nic nie pcha albo napisane po łebkach. Kobieca literatura jest wielce wymagająca, bo my same czasem nie wiemy co chcemy. Np. Hoyt mnie w jedynce wstrząsnęła, ale jakoś po Lazarusie kupiłam ją, pomimo tego że epoki Oświecenia unikam jak diabeł święconej wody
Ale wielbię Jeffries i Kleypas oraz troszkę mniej Julię Quinn bo piszą z poczuciem humoru a nie takie ą ę przez bibułkę. Niemniej jednak jestem otwarta na wasze sugestie. A i jeszcze lubię motywy z żołnierzami po przejściach, wojny napoleońskie, krymskie każde!