w końcu udało mi się skończyć
Games of the Heart i uczciwie przyznam, że na pewno było to lepsze niż
Golden Trail, ale wielkim fanem tej książki też nie zostanę, bo jednak czegoś mi tam brakowało.. No nie oszukujmy się Mike mnie nie kupił w
At Peace, był mi totalnie obojętny, i troszkę się bałam tego co może się pojawić w tej części, no i rzeczywiście Mike'a nie mogłam polubić, pomimo tego, że jako tata był wspaniały!! coś nie do końca było tak jak miało być.. Tak więc zdecydowanie z pary głównych bohaterów to Dusty była tą, która mnie do książki przyciągała.. taka wariatka w pozytywnym tego słowa znaczeniu! uczciwa, szczera, lojalna, naprawdę fajna.. JEDNAK miałam wrażenie, że to to Rees, córka Mike'a i Fin, bratanek Dusty, skradli całe show w tej książce! kurcze ta ich historia i to z ich perspektywy była wyjątkowa, bardzo fajnie się to czytało...
podobała mi się kocówka, bo ja bardzo lubię jak się coś takiego dzieje...
no i epilog też fajny..
a teraz czytam
The Promise mam za sobą 30% książki i mam wrażenie, że tam się nic nie dzieje... jeden wielki chill: on chce, ona się waha, bo..ma tam kilka powodów, by jednak z nim nie być i nic obok...
mam nadzieję, że książka się jeszcze troszkę rozkręci, bo choć wiem, że Duzzz nie jest przekonana do The Promise ja ufam, że Bennie mnie nie zawiedzie..