Jestem po Prokuratorze
Nie takie diabeł straszny jak go malują. Tego diabła namalowałam sobie sama, w czarnych barwach i z rogami.
"Prokurator" nie jest książką aż tak złą jak myślałam, że jest. Ale nie, nie, nie jest też książką genialną, objawieniem i cudem
To czytadło tego typu, które zapomni się po tygodniu czy dwóch. Nie wybija się niczym specjalnym, niestety. Dlatego niestety bo widzę pewien potencjał, zmarnowany przez pośpiech albo lenistwo.
Postacie są zarysowane, ich charakterystyka opiera się niemal na wymienianiu wzajemnie cech przez innych bohaterów, sami nie mogą nam udowodnić jacy są. Z drobnymi wyjątkami, ale jednak. Paulina Świst gdyby poświęciła książce więcej czasu i liter, dałaby rozwinąć się relacjom to miałoby to szansę być czymś znacznie lepszym.
A tak mamy niedociągnięcia. Liczne.
Jak ja się irytowałam na przeskoki w narracji. Raz ona raz on. Okej, to dobra forma, znamy myśli obojga głównych bohaterów dzięki temu. Tylko, że czemu co pół strony i to z cofaniem czasu? Czemu czytelnik musi czytać o jednej sytuacji (np o zdejmowaniu majtek, litości...) dwa razy? Czy to tak istotne, że i Kinga i Łukasz muszą o tym mówić?
Seks. Miał być ostry seks. Był. Żeby nie było, nie jestem fanką rozwlekłych scen erotycznych. Ale jeśli klasyfikujemy książkę jako erotyk to sceny powinny być nieco dłuższe. A nie max 3/4 strony. Niby spoko, jak dla mnie, ale tu wszystko tak wygląda. Na szybciora, na hura.
Sam romans też jest szczątkowy. Dziwny, dość nierealny.
Kryminalna strona? W ogóle nie zaskakująca, czytałam niby z przyjemnością, ale bez jakiegoś zdziwienia. Dużo świata prokuratorsko-policyjno-adwokackiego. Widać, że pisała to osoba znająca się na rzeczy. I tak, mnie też tu wieje Mrozem
na dodatek chwilami miałam wrażenie, że to musiał pisać facet. Kinga jest zbyt męska w swej kobiecości. To taki facet w zabójczym ciele.
Jeszcze są drobiazgi jak uparte pisanie ksywek w cudzysłowie, albo ciągłe przeklinanie.
I zastanawiam się czy nadanie ksywy 'Szary' głównemu bandziorowi ma jakikolwiek inny sens niż nawiązanie go Greya.
Powiem tak. Jak chce się czegoś totalnie odmóżdżającego, gdzie będzie można dać myśleniu wolne, 'Prokurator' będzie jak znalazł. Nie jest to pozycja obowiązkowa, lecz całkiem przyjemna. Z wadami, ale mocno demonizowana przez wielu
Początek mnie koszmarnie wkurzył, ale potem było całkiem całkiem. Może i sięgnę po kolejne jak braknie mi rzeczy do czytania