Ona jest potężnym dżinnem. On złodziejem z ulicy. Połączyła ich pradawna magia. Kiedy Aladyn odnajduje magiczną lampę, Zahra zostaje przywrócona światu, którego nie widziała od pięciuset lat. Ludzie i dżinny pozostają w stanie wojny, więc aby przetrwać, musi ukrywać swą tożsamość. Przybierając różne kształty, będzie trwać przy swoim nowym panu aż do czasu, kiedy ten wypowie swoje trzy życzenia. Wszystko się komplikuje, gdy Nardukha, potężny król dżinnów, oferuje Zahrze szansę całkowitego uwolnienia od magii lampy. Uratowanie siebie oznacza jednak zdradzenie Aladyna – człowieka, w którym Zahra… zakochała się wbrew sobie.
Teraz musi podjąć dramatyczną decyzję: wybrać między wolnością a uczuciem – zakazanym, lecz silniejszym niż wszystko, co znała do tej pory. Skrywane przez stulecia tajemnice, baśniowy świat skrzący magią, niebezpieczeństwo i miłość wbrew wszelkim zasadom.Bajkę o Aladynie zna chyba każdy. Disnejowska adaptacja to moja niemal rówieśniczka, jedynie dwa lata młodsza ode mnie, to jak nic
Po Zakazane życzenie sięgnęłam przez natknięcie się na opinię w serwisie LC. Przeczytałam i zapaliła się lampka – MUSZĘ POZNAĆ.
No i poznałam
Książka jest oparta na schemacie animowanej bajki, kilka rzeczy się powtarza, ale nie do końca dosłownie. Jest złodziej Aladyn, jest dżinn, księżniczka, zły wezyr i trzy życzenia. Tylko, że dżinn w wersji pani Khoury jest kobietą. A życzenia mają więcej reguł.
Jest też magia. Magia dżinnów, ale i magia klimatu orientalnego kraju. Opisów jest dużo, ale nie za dużo, jest ich akurat tyle byśmy mogli z łatwością przenieść się do świata Zakazanego życzenia.
Czym jest Zakazane życzenie? To okazuje się na finiszu, mogę jedynie powiedzieć, że istotność tego sformułowania jest tak duża, że wcale nie dziwię się tytułowi powieści
A bohaterowie… Nie sposób nie lubić tych pozytywnych. Są ciekawie skonstruowani, przyjaźni i o wielkich sercach. Natomiast źli… No jest złol i jego niezbyt rozgarnięty przydupas, owszem
Aladyn to nadal uroczy chłopak, zadziora o stu twarzach ale dzielnym i wiernym sercu. Komu je jednak oddał? Księżniczka jest, trochę wojownicza co prawda, ale jest. Więc czy jej?
A może Zahrze, potężnemu dżinnowi z lampy, który życzenia Aladyna spełnia nie do końca z samego obowiązku. Ma też jakiś swój interes w tym co robi, a cena tych knowań jest najwyższa.
Za losy Aladyna i Zahry tak na dobre zaczęłam trzymać kciuki od połowy. Do połowy jednak książka mi się ciągnęła. Czegoś brakło, nie umiem sprecyzować czego. Autorka ciągnęła opowieść, nadawała klimat i sens, ale jakby nie do końca wiedziała co ma się dziać. Na dodatek ta pierwsza część obejmuje kilka tygodni wydarzeń. Natomiast po połowie to zaledwie dwa dni. Zagęszcza się treść, akcja i intryga co czytelnika ma większe szanse wciągnąć.
Sama końcówka natomiast to jedna wielka bitwa, udało się jej wycisnąć ze mnie nawet łzę czy dwie
W ogólnym rozrachunku jest to baśń o miłości, przyjaźni, wierności i walce dobra ze złem. Czyli tak jak Disney przykazał.
Książka poruszy struny w wielbicielach baśni na pewno. Jako powrót do dzieciństwa sprawdzi się świetnie, ale jeszcze lepiej jako lektura dla czytelnika troszkę młodszego. Nie całkiem małego, bo okrucieństwo i walki się przewijają ale nastolatek powinien być zadowolony. Ten starszy czytasz dla relaksu i oderwania też przeczyta z przyjemnością. Ale bardziej od połowy, zdecydowanie