Giovanna wkleiła tutaj, więc i ta to zrobię
Kilka słów niemal na gorąco, więc nie do końca składnie i ładnie
Niejednoznaczna w ocenie.
Chyba tak bym powiedziała.
Bo nie zaprzeczam, że skonstruowana jest bardzo dobrze. Trójpodział czasu, na dodatek przeplatany robi wrażenie i nie pozostawia czytelnika biernym. Wymaga świadomego czytelnictwa. I jak dla mnie świadomego zachowania dystansu, dla własnego zdrowia psychicznego.
Brawa za odwagę pomysłu, brawa za wykonanie, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to dobrze napisana książka. Zresztą jak prawie wszystkie, które wyszły spod klawiatury Wojciecha Chmielarza. Bez nadmiernego rozpisywania, skupiona na najważniejszych rzeczach, niekiedy prawdziwa do bólu, żeby nie powiedzieć, że do obrzydzenia. Znowu BO… ale jest okropna, paskudna, i bardzo chciałabym powiedzieć, że nierzeczywista. Ale czy taka jest faktycznie nie wiem, ja na szczęście mam szczęście, że wokół mnie, rzeczywistość taka nie jest. I chyba tylko to trzymało mnie w zdrowiu psychicznym, kiedy czytałam o kolejnych zachowaniach ludzkich jakże odbiegających od zachowań ludzkich. Niejednokrotnie miałam ochotę napisać, czy pomyśleć, że najbardziej ludzki z tego całego towarzystwa był wściekły, rzucający się na wszystkich pies. Myślałam, że cykl gliwicki uodpornił mnie na bohaterów odbiegających od ogólnie przyjętych zasad i norm. Okazuje się, że jednak nie do końca. Jak napisałam duże BRAWA za odwagę napisania tej historii. Za odwagę opowiedzenia o świecie, w którym prawie każdy żyje w co najmniej dwóch światach. Tym co mija go na co dzień i tym, który tworzy sobie w głowie i od czasu do czasu, ma odwagę/potrzebę do niego zajrzeć. Świat nieudanych związków, marzeń o starych partnerach, świat kierowania się własnymi potrzebami, świat, który daje przyzwolenie na okrucieństwo wobec innych, na krzywdzenie innych ginące w potrzebie zaspokajania samego siebie. Nie jest łatwą sztuką skonstruowanie i przedstawienie takiego zamysłu. To wojna z której autor wyszedł obronną ręką.
Końcówka? Czy rzeczywiście można być zaskoczonym zakończeniem? Niemożliwe, aby w tym chorym świecie rozwiązanie zagadki podsunięte przez Chmielarza kogoś zaskoczyło. Ono wpasowało się w całość. Ja osobiście byłabym znacznie bardziej zaskoczona, gdyby doszło do nieszczęśliwego wypadku. Ale w moim świecie, nieszczęśliwy wypadek to konar spadający z drzewa, skurcz podczas pływania czy potknięcie i uderzenie głową o kamień. Świat Żmijowiska wymagał innego nieszczęśliwego wypadku. I taki otrzymał.
Nie lubię ani tego świata, ani ludzi w nim przedstawionych. Nie lubię książek o takich wydarzeniach, ale bardzo lubię pióro Pana Wojciecha i dlatego sięgnę po każdą jego kolejną książkę, pewnie też i po poprzednie ponownie. Ale Żmijowisko będę omijać szeroki łukiem.
I zachęcać do jego przeczytania, jako, że każdy powinien zmierzyć się sam z tą historią i sobą być może w niej odnalezionym.
Polecam!