Teraz jest 22 listopada 2024, o 08:29

Powieść obyczajowa

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 17 maja 2018, o 13:14

Czytałam.
Możliwe,że to pod wpływem nastroju wyszła taka książka.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 17 maja 2018, o 18:18

Całkiem możliwe hmmm
Ja lubię Dillon, ale muszę ją sobie dawkować. I obawiam się trochę czy ta pozycja nie jest za bardzo emocjonalna. Ostatnio chyba unikam takich książek, bo długo nie potrafią mi wyjść z głowy hmmm

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 17 maja 2018, o 19:34

Może jakaś nieczuła jestem, ale właśnie nie odczuwałam emocji, czegoś mi zabrakło ... Nic to, może wydadzą następną książkę to się przekonam czy to było chwilowe tylko ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 17 maja 2018, o 21:30

To może faktycznie Dillon ma jakiś zastój. Ja przynajmniej jej książki kojarzyłam emocjonalnie. A tutaj po twojej wypowiedzi wydawać by się mogło, że emocje to powinny tam buzować ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 17 maja 2018, o 23:09

klarku może to moja wina? Jakaś mało emocjonalna jestem może? :mysli:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 17 maja 2018, o 23:39

Giovanno, nie sądzę aby to było możliwe ;)
Może akurat tak jej wyszło. A może to tłumacz? Myślę że bardzo wiele od niego zależy :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 27 czerwca 2018, o 21:10

Miałam spory problem z zaklasyfikowaniem tej książki, ale padło na obyczaj. Choć to nie tak do końca ;)

Obrazek

Zostałam wprowadzona w błąd tak bardzo, jak dawno nie byłam. Dostałam w bibliotece Śnieg przykryje śnieg jako skandynawski kryminał osadzony mocno w realiach twardego życia. Nie powiem, że informacja na okładce porównująca prozę autora do Faulknera czy McCarty’ego lekko mnie zdziwiła, no ale kto wie jakimi ścieżkami chadzają myśli osób z okładek, zabrałam się za czytanie.
Ten kto choćby pomyślał o powiązaniu tej książki z kryminałem zrobił jej wielka krzywdę. Czytelnik oczekujący sensacji w iście skandynawskim stylu będzie rozgoryczony, niezadowolony i w pewien sposób poczuje się oszukany. Natomiast czytelnik poszukujący historii zwykłego człowieka w niezwykłej dla niego sytuacji nie zajrzy po prostu do tej opowieści. A szkoda, bo dawno nie czytało mi się tak dobrze, tak płynnie i tak mądrze.
Niby nic wielkiego. Bohater po dwóch latach pobytu w więzieniu wraca d o domu, d brata. Brata, który niemal przed chwilę popełnił samobójstwo. Popełnił czy nie? I co bohater ma zrobić ze sobą, swoim życiem, odziedziczonym gospodarstwie, dawnymi przeciwnikami. Na ile jest w stanie porzucić to wszystko, na ile jest w stanie zostać i zacząć kontynuować życie nieżyjącego brata?
Długie strony przeżyć i rozważań, emocji ale opowiedzianych z tym charakterystycznym spokojem, czasem na zastanowienie, bez pochopnych działań, bez pośpiechu. Próba odszukania dla siebie miejsca w miejscu, które nie należało do bohatera, co najwyżej było jego bazą wypadową. Czy się uda? Osobiście myślę, że tak, bo bohater zasługuje na to. Tylko, że życie nie zawsze daje nam to, na co zasługujemy.
Ja bym poleciła, choć zdecydowanie nie jest to książka dla każdego. Nawet nie dla każdego lubiącego literaturę skandynawską, bo ta jest rzeczywiście nietypowa. Dużo w niej samego klimatu mrozu, śniegu i zimna, ludzi złych, albo na tyle pogubionych, że sprawiają wrażenie złych, ale i ciepłych, miłych i rodzinnych. Takich u których warto posiedzieć przy kominku słuchając ich starych historii.
Ja jestem na „tak”.

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 28 czerwca 2018, o 14:01

Dawno temu ją kupiłam i pierwsze opinie miała słabe, bo zakwalifikowano ją jako kryminał, jest wątek kryminalny, ale mały. To taka obyczajówka bardziej z wątkiem kryminalnym. Niedawno ją przeczytałam i uważam, że słabe opinie są niezasłużone, bo to jest dobra książka. Też jestem na "tak" :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 28 czerwca 2018, o 20:22

Czyli trafne to porównanie do McCarthego.
Gdyby nie to że ostatnio ciężko mi się zabrać za coś obyczajowego już bym leciała kupić.

Avatar użytkownika
 
Posty: 17382
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Jo Putney,Kat Martin,Jude Deveraux,Sandra Brown

Post przez basik » 28 czerwca 2018, o 20:44

Kiedyś wypożyczyłam ją z biblioteki, ale jakoś mi nie podeszła i oddałam nieprzeczytaną....może trzeba do niej wrócić?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 28 czerwca 2018, o 20:51

Giovanno, fajnie że tobie też się podobała. Zasługuje na zainteresowanie :)
Szczypto, tak, moim zdaniem całkiem słuszne porównanie :)
basiku, czasami ta jest, że coś nie zaskoczy. U mnie zaskoczyło od razu więc nie wiem czy jest szansa na drugą szansę ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 2 lipca 2018, o 09:43

Olivia Goldsmith "Kumpelki z paki" za mną. Książkę chwilami fajnie się czytało, bo tematyka i miejsce akcji są dość ciekawe (więzienie dla kobiet, relacje między więźniarkami), akcja idzie szybko i bardzo łatwo polubić wszystkie bohaterki. Ogólnie jest to fajna, lekka powieść i pozytywnym, feministycznym przesłaniem i nieco chiklitowym klimatem, ale czegoś było za mało albo za dużo. Nie podobały mi się takie zabiegi literackie jak np.: zmiana narracji z narratora wszechwiedzącego na narrację pierwszoosobową i z powrotem, to wprowadza niepotrzebny zamęt. Kolejna wada to naiwność głównej bohaterki, która zakrawa na głupotę i jest absurdalna do tego stopnia, że aż trudno uwierzyć, że ktoś taki mógłby być wziętym brokerem. Jako minus zaliczam również zerowe prawdopodobieństwo zaistnienia wielu sytuacji, opisanych w tej książce (nie będę spojlerować, bo uważam, że mimo wszystko warto po tę książkę sięgnąć). Ogólnie czytało się dobrze, ale były też momenty kiedy książka mnie nużyła.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 14 lipca 2018, o 00:36

Nie wiem czy to tutaj powinno być, bo jednak jest miłość, ale jak dla mnie więcej tutaj zwykłego ludzkiego życia, niż romansu.

Obrazek
Koniec samotności

To jedna z tych książek, które we mnie zostają na dłużej. I nawet jeśli miną lata, nawet jeśli treść zaginie w mojej pamięci, to pozostaną emocje i uczucia.
Rzeczywiście określenie „przyjemność” czytania tej historii dziwnie nie pasuje do niej, choć od książki ciężko się odkleić, a pozbyć wracania do niej pamięcią, jeszcze trudniej. Coś porusza w nas historia trójki osieroconych dzieci, które trafiają do sierocińca. W różnym wieku, a więc przebywają w różnych miejscach. Starają się poradzić sobie z niespodziewaną śmiercią ukochanych rodziców, rozłąką z kochanym rodzeństwem i sobą samym w nowym świecie, co być może okazuje się najtrudniejsze. Rany jakie zadało im życie i ludzie wokół, a także oni sami, sprawiają, że ciężko wpisać ich w kategorię „normalności”. Są samotnikami, chowającymi się za narkotykami i seksem, monitorem komputera i czarnym skórzanym płaszczem czy za obiektywem aparatu, kilku skleconymi w zdania opowiadaniach czy przyjaźni z dziewczynką, która usiadła obok w szkolnej ławce. Każde z nich „urządza” sobie życie na swój sposób. Rozstają się jako rodzeństwo, uciekają od siebie, psują co jest do zepsucia pogrążając się w braku sensu i ciągłym jego poszukiwaniu.
Do czasu kiedy coś tam znajdują. Coś czego mogą się chwycić z nadzieją na zachowanie choćby odrobinę większej stabilności. Dla jednego jest to kobieta, może niekochana miłością wielką, namiętną, ale zapewniająca poczucie bezpieczeństwa, dla drugiego spotkanie z koleżanką ze szkolnej ławki, jak się okazuje kochaną przez całe życie czy… Nie, Liz chyba nic nie znajduje. Przynajmniej nie w tym momencie. Może później, i jak zwykle kosztem kogoś innego.
A potem życie, jak to życie, toczy się dalej i nadchodzi kolejna strata. Kolejna pustka wkrada się w życie Julesa. Życie.
Bardzo dużo jest tego smutku w Końcu samotności. Pustki jaką zostawiają po sobie odchodzący od nas ludzie. Trudu, który i tak nie jest w stanie zapełnić pustego miejsca, które pozostaje po kochanych ludziach.
To bardzo smutna książka, ale wbrew nienajlepszemu życiu bohaterów nie jest przygnębiająca. W każdym z trójki bohaterów tkwi siła, która nakazuje im wstać i zacząć kolejny dzień, a nawet jeśli sami jej w sobie nie znajdują, zjawia się któreś z rodzeństwa, które wie co zrobić w danym momencie. Ja wyszłam z tej książki z podniesioną głową. Przekonaniem o dziurach i pustce jakie mogą mi się przydarzyć, ale z siłą ludzi stojących obok mnie.
Zachęciłabym do jej przeczytania. W sumie każdego, choć z przekonaniem, że nie każdy dotrwa do ostatniej strony.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 14 lipca 2018, o 01:58

Nie jest za bardzo depresyjna ? :mysli: Lubię od czasu do czasu sięgnąć po coś bardziej "poważniejszego", ale mam wrażenie ,że to przygnębiająca historia.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 14 lipca 2018, o 12:09

Nie. Jest smutna. Jest niepokojąco prawdziwa. Ale nie jest depresyjna. Może dlatego że napisana jest przez faceta, z punktu widzenia faceta. Kobieta by sobie poszalala ;)
Tutaj jest dużo siły i jednostkowej i rodzinnej :)

Online
Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 19 lipca 2018, o 08:15

Obrazek

Poruszająca i inspirująca opowieść dla wszystkich, którzy zakochali się w powieściach Jojo Moyes.
Zmęczona niedojrzałością swojego chłopaka, Jessica opuszcza Adama wkrótce po tym, gdy na świat przychodzi ich syn. Po dziesięciu latach dziewczyna dowiaduje się, że być może nie zostało jej wiele życia, a Adam, którego na zawsze wyrzuciła ze swojego serca, zostanie jedynym opiekunem syna.
Wakacyjny wyjazd do Francji, gdzie Adam prowadzi urokliwy hotel, może okazać się niepowtarzalną szansą na odbudowanie jego relacji z dzieckiem. Czy będzie to również podróż, która sprawi, że Jess na nowo odkryje radość życia?
Jedno jest pewne – wakacje w zachwycającej południowej Francji na zawsze odmienią życie kilku osób. Niezapomniana historia o pokręconych ścieżkach, którymi chadzają nasze uczucia.


Książka porównywana do "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes. Niestety według mnie obie pozycje nie mają ze sobą wiele wspólnego. Ot taka sobie historia trzydziestokilkuletniej Jess, która obciążona genem śmiertelnej choroby, chce (a właściwie robi to na prośbę umierającej matki) odnowić relacje z ojcem swojego dziecka, aby ten zajął się chłopcem, kiedy ona już nie będzie mogła. Trudny temat, ale szczerze mówiąc w ogóle nie czułam tych emocji :bezradny:
Adam zrobił Jess świństwo, kiedy ta była w ciąży. Ale oczywiście wszystko było z "wyższych" pobudek i tak naprawdę nigdy nie przestał jej kochać i to Jess jest miłością jego życia . Jakoś trudno mi było w to wszystko uwierzyć :mysli: Żaden z bohaterów (ani głównych, ani pobocznych) nie zbudził we mnie żadnych uczuć. Jacyś tacy bezbarwni są.
Jedyną zaletą książki jest to że czyta się ją szybko i łatwo (rozdziały są bardzo krótkie). Plus za miejsce akcji (przynajmniej dla mnie) - południe Francji.

Dla mnie 4/10 :bezradny:
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 27 lipca 2018, o 23:56

klarek napisał(a):Nie. Jest smutna. Jest niepokojąco prawdziwa. Ale nie jest depresyjna. Może dlatego że napisana jest przez faceta, z punktu widzenia faceta. Kobieta by sobie poszalala ;)
Tutaj jest dużo siły i jednostkowej i rodzinnej :)

Zgadzam się z Twoją opinią. Po przeczytaniu chciałam coś napisać, ale nie wiedziałam co…
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 28 lipca 2018, o 09:10

Czasami to bywa trudne ;)
Ale książkę warto przeczytać. Mam z nią skojarzenia z jeszcze jednym tytułem :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 30 lipca 2018, o 10:29

klarek napisał(a):Nie wiem czy to tutaj powinno być, bo jednak jest miłość, ale jak dla mnie więcej tutaj zwykłego ludzkiego życia, niż romansu.

Obrazek
Koniec samotności

To jedna z tych książek, które we mnie zostają na dłużej. I nawet jeśli miną lata, nawet jeśli treść zaginie w mojej pamięci, to pozostaną emocje i uczucia.
Rzeczywiście określenie „przyjemność” czytania tej historii dziwnie nie pasuje do niej, choć od książki ciężko się odkleić, a pozbyć wracania do niej pamięcią, jeszcze trudniej. Coś porusza w nas historia trójki osieroconych dzieci, które trafiają do sierocińca. W różnym wieku, a więc przebywają w różnych miejscach. Starają się poradzić sobie z niespodziewaną śmiercią ukochanych rodziców, rozłąką z kochanym rodzeństwem i sobą samym w nowym świecie, co być może okazuje się najtrudniejsze. Rany jakie zadało im życie i ludzie wokół, a także oni sami, sprawiają, że ciężko wpisać ich w kategorię „normalności”. Są samotnikami, chowającymi się za narkotykami i seksem, monitorem komputera i czarnym skórzanym płaszczem czy za obiektywem aparatu, kilku skleconymi w zdania opowiadaniach czy przyjaźni z dziewczynką, która usiadła obok w szkolnej ławce. Każde z nich „urządza” sobie życie na swój sposób. Rozstają się jako rodzeństwo, uciekają od siebie, psują co jest do zepsucia pogrążając się w braku sensu i ciągłym jego poszukiwaniu.
Do czasu kiedy coś tam znajdują. Coś czego mogą się chwycić z nadzieją na zachowanie choćby odrobinę większej stabilności. Dla jednego jest to kobieta, może niekochana miłością wielką, namiętną, ale zapewniająca poczucie bezpieczeństwa, dla drugiego spotkanie z koleżanką ze szkolnej ławki, jak się okazuje kochaną przez całe życie czy… Nie, Liz chyba nic nie znajduje. Przynajmniej nie w tym momencie. Może później, i jak zwykle kosztem kogoś innego.
A potem życie, jak to życie, toczy się dalej i nadchodzi kolejna strata. Kolejna pustka wkrada się w życie Julesa. Życie.
Bardzo dużo jest tego smutku w Końcu samotności. Pustki jaką zostawiają po sobie odchodzący od nas ludzie. Trudu, który i tak nie jest w stanie zapełnić pustego miejsca, które pozostaje po kochanych ludziach.
To bardzo smutna książka, ale wbrew nienajlepszemu życiu bohaterów nie jest przygnębiająca. W każdym z trójki bohaterów tkwi siła, która nakazuje im wstać i zacząć kolejny dzień, a nawet jeśli sami jej w sobie nie znajdują, zjawia się któreś z rodzeństwa, które wie co zrobić w danym momencie. Ja wyszłam z tej książki z podniesioną głową. Przekonaniem o dziurach i pustce jakie mogą mi się przydarzyć, ale z siłą ludzi stojących obok mnie.
Zachęciłabym do jej przeczytania. W sumie każdego, choć z przekonaniem, że nie każdy dotrwa do ostatniej strony.

Kochana, podrzucisz opinię do działu z recenzjami? Z góry dziękuje :thankyou:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 30 lipca 2018, o 10:47

Duzzz, Jak tylko będę miała dostęp do komputera i coś więcej niż sieć w środku lasu ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 30 lipca 2018, o 11:04

Dobrze kochana, nie spieszy się ;)
Zerknę do innych tematów, bo tam też kilku recenzjom należy się wyszczególnienie.

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 15876
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Ulubiona autorka/autor: Amanda Quick

Post przez joakar4 » 12 sierpnia 2018, o 20:59

"Nie ma mowy! Helen Russel

Obrazek

Trzydziestosiedmioletnia Alice całe życie stara się być perfekcyjna i mieć wszystko pod kontrolą, szczyci się np. tym, że zawsze ma w bagażniku cztery torby na zakupy. Wybrała sobie też bezpieczny i solidny zawód (jest dentystką) i przewidywalnego męża. Pewnego dnia przechodzi jednak załamanie. Po spektakularnej wpadce na konferencji stomatologicznej, kobieta uświadamia sobie, że nie znosi swojego życia. Jest wiecznie zmęczona, zapracowana, cały dom i dwójka dzieci są na jej głowie, nie ma czasu ani ochoty na spotkania ze znajomymi, a jej najlepszym przyjacielem jest jej Iphone. Ma też dość swojego męża, wręcz nie może na niego patrzeć. Aby się od tego wszystkiego oderwać postanawia wyjechać ze swoją zwariowaną siostrą na krótki urlop. Marzy o maseczkach, jednorazowych kapciach i wygodnym szlafroku. Jakie jest więc jej zdziwienie, kiedy zamiast w luksusowym SPA ląduje w duńskim lesie na obozie przetrwania dla wikingów…


Na początku wydaje się, że „Nie ma mowy!” to łatwa i przyjemna historia o tym jak cztery kobiety starają się przeżyć tydzień w roli wikingów, jednak szybko okazuje się, że autorka przygotowała dla czytelników coś więcej.


Według mnie ta książka składa się z dwóch części. Do połowy jest to lekkie i bardzo zabawne czytadło, które nie wymaga od czytelnika większych refleksji. Wtedy też jej akcja skupia się na tym jak wspominane cztery bohaterki radzą sobie na obozie przetrwania, jak muszą zbudować sobie domek, zdobywają pożywienie, budują łódź czy wykuwają miecze. A wszystko to oczywiście robią boso :wink: Perypetie tych kobiet są bardzo zabawne, ale to ich dialogi i powiedzonka powodowały u mnie wybuchy śmiechu. Przyznaję, że czasami żarty bywały lekko wulgarne, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało.
Natomiast mniej więcej od połowy cała historia robi się bardziej sentymentalna i nostalgiczna. Owszem zdarzają się w niej zabawne momenty, ale już o wiele rzadziej. Poznajemy wtedy lepiej wszystkie bohaterki, które okazują się postaciami dość złożonymi i nie jednowymiarowymi. Helen Russell porusza też trudne tematy, takie jak: żałoba, anoreksja czy samotność, ale czyni to delikatny i przystępny sposób. Druga połowa książki jest bardzo wzruszająca, momentami smutna, ale jednocześnie dająca nadzieję. Jest w niej też sporo odwołań do hygge i sposobu życia Duńczyków.

Jeśli szukacie książki przy której się odprężycie i zrelaksujecie po ciężkim dniu, albo po prostu lektury na wakacje, to jest to pozycja dla Was. W ogóle sam pomysł obozu dla wikingów był tak świetnie opisany, że sama chciałabym na niego pojechać :bigeyes: Jestem naprawdę zachwycona tą historią i każdemu ją polecam. Nie radzę jednak czytać jej w komunikacji miejskiej, no chyba, że lubicie śmiać się i płakać publicznie. :wink:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 12 sierpnia 2018, o 21:15

Mam wielką ochotę na tę książkę :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 15876
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Ulubiona autorka/autor: Amanda Quick

Post przez joakar4 » 12 sierpnia 2018, o 21:26

Tylko ostrzegam, że drugą połowę przepłakałam. :wink:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 12 sierpnia 2018, o 21:39

Tak bywa, ale jeśli jest to dobrze napisane i umotywowane to i tak warto ;)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości