Teraz jest 21 listopada 2024, o 19:06

Wredne igraszki - Sally Thorne (Ancymonek)(•Sol•)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 13 czerwca 2018, o 08:37

Karina super! :yes: czytaj i daj znać jak tam wrażenia :D

Janka napisał(a):Ojacie!
Ale to było łał!
Jak na złość nie ma mojego F. w domu, gdy jest tak potrzebny.
Chyba zadzwonię po straż pożarną. Niech przyjadą mnie polać wodą.


Rozwaliłaś mnie :evillaugh:

Ale to było naprawdę łał! :P
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 czerwca 2018, o 12:30

Karina32 napisał(a):A ja dzisiaj idę odebrać swoją i jak skończę Young, to się zabieram za to :wesoły:

Nie chciałabym na razie zapeszać, ale jest możliwe, że "Wredne igraszki" wygrałyby na forum plebiscyt na książkę, która procentowo najwięcej osób zadowoliła, a najmniej zniesmaczyła.
Ancymonek napisał(a):Rozwaliłaś mnie :evillaugh:

Ślicznie dziękuję.

Przyznam się, że gdybym faktycznie zadzwoniła po strażaków, to tak naprawdę wcale nie po to, by mnie polali wodą, tylko żeby sobie spośród nich wybrać jednego do innych celów.
Mojemu F. bym potem powiedziała, że to przecież był wypadek, więc się nie liczy jako zdrada.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 13 czerwca 2018, o 12:40

Janka napisał(a):Przyznam się, że gdybym faktycznie zadzwoniła po strażaków, to tak naprawdę wcale nie po to, by mnie polali wodą, tylko żeby sobie spośród nich wybrać jednego do innych celów.
Mojemu F. bym potem powiedziała, że to przecież był wypadek, więc się nie liczy jako zdrada.


Podoba mi się Twoje podejście :evillaugh:
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 czerwca 2018, o 12:44

Szkoda, że taka "dzielna" jestem tylko w postach, a w prawdziwym życiu pewnie bym się nie odważyła.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 13 czerwca 2018, o 17:30

gadacie coraz więcej a mnie się coś w środku robi :P
nie zacznę teraz Igraszek bo to by była czwarta napoczęta książka. Zachowam jakieś limity :evillaugh:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 czerwca 2018, o 17:52

No pewnie, Sol, nic na siłę.

A ja odwrotnie, chyba rzucę to, co mam zaczęte i sobie teraz powtórzę "Igraszki".
Bardzo jestem ciekawa, jak wyszła w polskim tłumaczeniu. Sądząc po scenie seksu, jest bardzo dobrze.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 13 czerwca 2018, o 18:36

•Sol• napisał(a):gadacie coraz więcej a mnie się coś w środku robi :P
nie zacznę teraz Igraszek bo to by była czwarta napoczęta książka. Zachowam jakieś limity :evillaugh:


Rozumiem Cię, też tego nie lubię. Ale jakby coś, to rzuć wszystko w cholerę i bierz się za "Igraszki" :mrgreen:

Janka napisał(a):
Karina32 napisał(a):A ja dzisiaj idę odebrać swoją i jak skończę Young, to się zabieram za to :wesoły:

Nie chciałabym na razie zapeszać, ale jest możliwe, że "Wredne igraszki" wygrałyby na forum plebiscyt na książkę, która procentowo najwięcej osób zadowoliła, a najmniej zniesmaczyła.


Janko wiesz co? Też tak myślę. Naprawdę trudno mi uwierzyć, żeby komuś totalnie nie podeszła ta książka. Nawet jak nie będzie "łał", to narzekać jakoś bardzo chyba serio nie ma na co w tej historii ;)
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 13 czerwca 2018, o 18:38

Nie mogę :(
Nową Morgan mam w połowie i piszę o niej, więc nie chcę sobie już przerywać. A potem Cukiereczek bo polecanka i liczę, że zdążę przed wyjazdem Kawki...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 czerwca 2018, o 19:01

Ancymonek napisał(a):Naprawdę trudno mi uwierzyć, żeby komuś totalnie nie podeszła ta książka.

Nie chcę tu podpowiadać negatywnych argumentów ewentualnym marudom, ale jak ktoś zechce się przyczepić, to zawsze mu się uda coś znaleźć.
Jeśli ktoś nie lubi tego typu narracji, to odrzuci książkę w całości, nawet nie wnikając, czy były tam udane elementy.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6862
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:21

Post przez Alias » 13 czerwca 2018, o 19:10

Zawsze znajdzie się ktoś komu nie podejdzie. Chociaz nie spodziewam się tłumów :hyhy:
Mnie nikt tej książki nie obrzydzi... co tam by nie wypisywał ^_^
Ale cieszę się, że większości się podoba. Ja mocno upierdliwie ją reklamowałam :mrgreen:
“I always knew I would fall in love with you, but you were never supposed to love me back"

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 czerwca 2018, o 19:14

Ja tak samo. Nie planuję zmienić zdania o tej książce na gorsze.
Jest bardzo sympatyczna i urocza. Nadaje się do polepszenia sobie humoru.
Takie książki powinno się szanować, podobnie jak przyjaciół optymistów, którzy mogą się przydać w biedzie.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 13 czerwca 2018, o 19:15

Alias pamiętam ;)
Ale zaczynam czuć presję. Z 3 Hoyt tez były zachwyty i szał a ja jeczalam... oby tu tak nie było ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 czerwca 2018, o 19:18

Nie szkodzi. To nie pomidorówka, żeby każdy ją musiał lubić.

Sol, jakbym miała stawiać na to, komu z forum książka nie podejdzie, to postawiłabym na Ciebie.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6862
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:21

Post przez Alias » 13 czerwca 2018, o 19:23

Sol, no pamiętam sytuację z 3... byłam pewna, że Ci podejdzie, a tu klops.
W tym przypadku nie nastawiam się jakoś konkretnie na twój odbiór.
Będzie jak będzie.
“I always knew I would fall in love with you, but you were never supposed to love me back"

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 13 czerwca 2018, o 19:56

Janko, tak po prostu ogólnie czy jest tam coś czego nie lubię? ;)

Alias no zobaczymy ;) na pewno dam znać ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 13 czerwca 2018, o 21:12

Janka napisał(a):
Ancymonek napisał(a):Naprawdę trudno mi uwierzyć, żeby komuś totalnie nie podeszła ta książka.

Nie chcę tu podpowiadać negatywnych argumentów ewentualnym marudom, ale jak ktoś zechce się przyczepić, to zawsze mu się uda coś znaleźć.
Jeśli ktoś nie lubi tego typu narracji, to odrzuci książkę w całości, nawet nie wnikając, czy były tam udane elementy.


Oj masz rację. Narracja w tej książce jest tak specyficzna, że nie każdemu może podejść. Dla mnie Lucy była cudna już od pierwszych stron i "kupiła" mnie od razu. Jej zakręcony sposób bycia i to szczegółowe opisywanie wszystkiego - byłam od razu na tak i to był wielki plus tej historii i jej urok, ale zdaję sobie sprawę z tego, że dla innych może to być wielkim minusem. Mam jednak nadzieję, że będzie to zdecydowana mniejszość, bo ten romans jest naprawdę wart poznania ;)

•Sol• napisał(a):Alias pamiętam ;)
Ale zaczynam czuć presję. Z 3 Hoyt tez były zachwyty i szał a ja jeczalam... oby tu tak nie było ;)


Sol jakie zachwyty? :P może nie byłam na "nie" i zdecydowanie ta część mi się bardziej podobała niż
dwójka, ale zachwytów na pewno nie było z mojej strony. Zresztą wiele dziewczyn miało jakieś "ale" do tej historii :P
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 14 czerwca 2018, o 02:41

•Sol• napisał(a):Janko, tak po prostu ogólnie czy jest tam coś czego nie lubię? ;)

Jest w niej element, o którym często mówisz, że nie lubisz, czyli narracja pierwszoosobowa.

Mamy co najmniej kilka osób na forum, które nie lubią/nie tolerują takiego rodzaju narracji i oczywiste jest, że nie będą mogły zostać fankami tej książki. Na dokładkę jest to narracja w czasie teraźniejszym, o czym osoby nielubiące narracji pierwszoosobowej wypowiadały się zawsze szczególnie źle, więc może być dla nich nie do przeskoczenia.

Taka narracja tu świetnie pasowała pod wieloma względami i byłoby wielką stratą dla czytelników, gdyby była inna.
Ancymonek napisał(a):Mam jednak nadzieję, że będzie to zdecydowana mniejszość, bo ten romans jest naprawdę wart poznania ;)

Też tak sądzę.

Z wad książki najlepiej zapamiętałam to, że oni praktycznie nie pracują. Z relacji głównej bohaterki o tym, co robi w pracy, można wysnuć wniosek, że tylko siedzi i się gapi.
Drugą wadą było to, że bohaterka w zasadzie nie prowadziła życia pozabiurowego. Książkę czytałam już prawie dwa lata temu, więc może coś teraz kręcę, ale wydaje mi się, że jedynym hobby bohaterki było kolekcjonerstwo, a nie jest to zajęcie, którym można byłoby wypełnić znaczącą część książki.
W sumie miałam wrażenie, że książka jest jednotematyczna. Czyli taka, jaka powinna być nowelka, a nie powieść.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 14 czerwca 2018, o 08:21

Ach ta narracja! Kolejny przykład, że naprawdę rzadko kiedy zwracam na to uwagę, jeśli książka mi się podoba. Narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym mi totalnie w tej książce nie przeszkadzała. W sumie to nie do końca sobie uświadomiłam, że to czas teraźniejszy, co mam nadzieję nie świadczy o moim nierozgarnięciu, ale o tym, że po prostu od początku wciągnęła mnie ta historia :P

Janka napisał(a):
Ancymonek napisał(a):Mam jednak nadzieję, że będzie to zdecydowana mniejszość, bo ten romans jest naprawdę wart poznania ;)

Też tak sądzę.

Z wad książki najlepiej zapamiętałam to, że oni praktycznie nie pracują. Z relacji głównej bohaterki o tym, co robi w pracy, można wysnuć wniosek, że tylko siedzi i się gapi.
Drugą wadą było to, że bohaterka w zasadzie nie prowadziła życia pozabiurowego. Książkę czytałam już prawie dwa lata temu, więc może coś teraz kręcę, ale wydaje mi się, że jedynym hobby bohaterki było kolekcjonerstwo, a nie jest to zajęcie, którym można byłoby wypełnić znaczącą część książki.
W sumie miałam wrażenie, że książka jest jednotematyczna. Czyli taka, jaka powinna być nowelka, a nie powieść.


Dla mnie akurat to była zaleta. Bardzo, bardzo cieszyłam się, że autorka skupiła się tylko na bohaterach, na ich relacji i uczuciu. Wdzięczna byłam, że mało jest tej ich pracy, a to że bohaterka była taka samotna i prowadziła wręcz pustelniczy tryb życia też mi odpowiadało. Wg mnie to tylko uwiarygodniło jej przerażające poczucie opuszczenia i wypalenia. Ale wiadomo, że coś co jest dla kogoś zaletą może być wadą i to jest super :D
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 14 czerwca 2018, o 08:37

Na razie jakieś 70 stron za mną, ale jest dobrze.

Ja też nie lubię narracji w czasie teraźniejszym, ale nawet nie zwróciłam na to uwagi :evillaugh:
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 14 czerwca 2018, o 08:44

Bo tam naprawdę to nie razi :hyhy:
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 6862
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:21

Post przez Alias » 14 czerwca 2018, o 10:30

Ancymonek napisał(a):
Dla mnie akurat to była zaleta. Bardzo, bardzo cieszyłam się, że autorka skupiła się tylko na bohaterach, na ich relacji i uczuciu. Wdzięczna byłam, że mało jest tej ich pracy, a to że bohaterka była taka samotna i prowadziła wręcz pustelniczy tryb życia też mi odpowiadało. Wg mnie to tylko uwiarygodniło jej przerażające poczucie opuszczenia i wypalenia.

Dokadnie!
W tej książce ta monotematyczność kompletnie nie razi. Jak w innych historiach to może naprawdę nudzić... tak tutaj efekt jest odwrotny (przynajmniej tak zadziałało to na mnie).

Btw,
Autorka nadal nie wydała drugiej książki. The Hating Game napisała dla koleżanki i w zasadzie nie myślała o wydaniu, ale los chciał inaczej i wyszło jak wyszło (ku naszej uciesze). Książka zyskała ogromną popularność, pisano o niej na wielu blogach, znajduje się w kilku rankingach itp. Myślę, że Thorne nie spodziewała się takiego sukcesu. Napisała niby drugą książkę, której premierę ciągle przesuwano, aż w końcu wycofała się z niej, bo nie była zadowolona z efektu (wiem to od niej samej ^_^ ) Zaczęła pisać kolejną książkę, premiera była zaplanowana na listopad, ale znowu doszło do przesunięcia na 2019 :]
Na pewno nie chce rozczarować fanów, oczekiwania są duże i może ciężko jej się pisze pod presją... szczególnie jeżeli pierwsza książka była w sumie przypadkowa.
“I always knew I would fall in love with you, but you were never supposed to love me back"

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 14 czerwca 2018, o 11:38

Ancymonku, bo było mówione że lepsza od 2 tomu :P
i przepaść między Waszym chwaleniem a moim narzekaniem tak ogromna,że mówię o zachwytach :P
Janka napisał(a):Jest w niej element, o którym często mówisz, że nie lubisz, czyli narracja pierwszoosobowa.

Mamy co najmniej kilka osób na forum, które nie lubią/nie tolerują takiego rodzaju narracji i oczywiste jest, że nie będą mogły zostać fankami tej książki. Na dokładkę jest to narracja w czasie teraźniejszym, o czym osoby nielubiące narracji pierwszoosobowej wypowiadały się zawsze szczególnie źle, więc może być dla nich nie do przeskoczenia.

Taka narracja tu świetnie pasowała pod wieloma względami i byłoby wielką stratą dla czytelników, gdyby była inna.
znaczy to jest tak że czasem lubię a czasem nie ;) czasem to zaleta, a niekiedy autorka/autor sobie nie radzą z tym i sami zapędzają w kozi róg.
Ale przecież uwielbiam Plumkę, czytam książki Chmielewskiej z rozkoszą, a Kate Daniels ubóstwiam. A to wszystko z pierwszoosobową narracją ;)
ostatnio chyba coraz częściej występuje ona w książkach i nie lubiąc jej można sobie nieźle ukrócić.
Także jeśli to jedyny powód, że mogłabym być na nie, to jestem dobrej myśli ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 14 czerwca 2018, o 12:06

Ja kiedyś nie cierpiałam pierwszoosobowej narracji, ale biorąc pod uwagę, że chyba większość romansów jest teraz w ten sposób pisana, to trzeba się było przyzwyczaić i już nie ma z tym aż takiego problemu :-D
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 14 czerwca 2018, o 12:24

Ancymonek napisał(a):W sumie to nie do końca sobie uświadomiłam, że to czas teraźniejszy, co mam nadzieję nie świadczy o moim nierozgarnięciu, ale o tym, że po prostu od początku wciągnęła mnie ta historia :P

Uważam, że tak właśnie jest najlepiej.
Czas teraźniejszy ma pomóc wciągnąć czytelnika w akcję i, jak widać na przykładach nas wszystkich, idealnie się to pani Thorne udało.

Mam zawsze wielkie zaufanie do autorów, że wiedzą, co robią, gdy decydują się na jakiś rodzaj narracji i nigdy w to nie wnikam przy czytaniu. Takie rozkminianie w niczym by mi nie pomogło. Uważam, że obierają sobie jakiś cel i go realizują dla naszego dobra.
Jestem otwarta na każdy rodzaj narracji. Przeszkadzać mi może tylko styl, np. grafomański, czy jakiś inny pokrętny.
Odkąd na forum przeczytałam głosy osób, które jakąś narrację lubią, a jakiejś nienawidzą, to zaczęłam się temu przyglądać w książkach, ale nie w trakcie czytania, bo wtedy wolę zająć się tylko opowiadaną historią.

Dzięki rozmowom Dziewczyn na forum o tym lubieniu i nielubieniu narracji, dokonałam ważnego dla mnie odkrycia. Gdy 10-11 lat temu czytałam książki po angielsku, to wydawało mi się, że książki napisane przez panie autorki Angielki jest mi łatwiej zrozumieć niż książki napisane przez panie autorki Amerykanki. Ale to był błędny wniosek, bo po przyjrzeniu się narracji, okazało się, że książki pisane w czasie teraźniejszym są dla mnie łatwiejsze od książek pisanych w czasie przeszłym i nie ma to żadnego związku z krajem pochodzenia, a z moją bardzo daleką od doskonałości znajomością języka angielskiego.
•Sol• napisał(a):Ale przecież uwielbiam Plumkę, czytam książki Chmielewskiej z rozkoszą, a Kate Daniels ubóstwiam. A to wszystko z pierwszoosobową narracją ;)

Nie mam pojęcia, w jakim czasie są napisane książki pani Daniels, ale reszta pań na pewno pisze/pisała w czasie przeszłym.
Natomiast Ty krytykowałaś książki pisane w czasie teraźniejszym i stąd moje skojarzenie, że Thorne może akurat Tobie nie podejść. - Co nie znaczy, że zamierzam się o to zakładać. Przeciwnie, jeśli będzie Ci się podobać, to mogę się najwyżej ucieszyć.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 14 czerwca 2018, o 12:29

Janka napisał(a):Jestem otwarta na każdy rodzaj narracji. Przeszkadzać mi może tylko styl, np. grafomański, czy jakiś inny pokrętny.
Odkąd na forum przeczytałam głosy osób, które jakąś narrację lubią, a jakiejś nienawidzą, to zaczęłam się temu przyglądać w książkach, ale nie w trakcie czytania, bo wtedy wolę zająć się tylko opowiadaną historią.


O to to! Jestem bardzo podobnego zdania ;)

Karina32 napisał(a):Ja kiedyś nie cierpiałam pierwszoosobowej narracji, ale biorąc pod uwagę, że chyba większość romansów jest teraz w ten sposób pisana, to trzeba się było przyzwyczaić i już nie ma z tym aż takiego problemu :-D


Karina :paluszki: miałam dokładnie tak samo! Kiedyś nie znosiłam pierwszoosobowej narracji, a teraz jeśli książka jest fajna, to mam to w pupce :evillaugh:

Alias napisał(a):
Ancymonek napisał(a):
Dla mnie akurat to była zaleta. Bardzo, bardzo cieszyłam się, że autorka skupiła się tylko na bohaterach, na ich relacji i uczuciu. Wdzięczna byłam, że mało jest tej ich pracy, a to że bohaterka była taka samotna i prowadziła wręcz pustelniczy tryb życia też mi odpowiadało. Wg mnie to tylko uwiarygodniło jej przerażające poczucie opuszczenia i wypalenia.

Dokadnie!
W tej książce ta monotematyczność kompletnie nie razi. Jak w innych historiach to może naprawdę nudzić... tak tutaj efekt jest odwrotny (przynajmniej tak zadziałało to na mnie).

Btw,
Autorka nadal nie wydała drugiej książki. The Hating Game napisała dla koleżanki i w zasadzie nie myślała o wydaniu, ale los chciał inaczej i wyszło jak wyszło (ku naszej uciesze). Książka zyskała ogromną popularność, pisano o niej na wielu blogach, znajduje się w kilku rankingach itp. Myślę, że Thorne nie spodziewała się takiego sukcesu. Napisała niby drugą książkę, której premierę ciągle przesuwano, aż w końcu wycofała się z niej, bo nie była zadowolona z efektu (wiem to od niej samej ^_^ ) Zaczęła pisać kolejną książkę, premiera była zaplanowana na listopad, ale znowu doszło do przesunięcia na 2019 :]
Na pewno nie chce rozczarować fanów, oczekiwania są duże i może ciężko jej się pisze pod presją... szczególnie jeżeli pierwsza książka była w sumie przypadkowa.


Kurcze, aż mi szkoda autorki. Widać, że czuje ogromną presję i żal, bo przez to może w końcu nic więcej nie wydać (oby nie!), bo ciągle będzie miała z tyłu głowy, że to nie jest "godne" dzieło. Mi się "Wredne Igraszki" tak podobały, że nawet jeśli by autorka coś trochę mniej przypadającego mi do gustu wydała, to założę się, że byłoby to i tak o niebo lepsze od większości współczesnośnie wydawanych romansów ;)

•Sol• napisał(a):Ancymonku, bo było mówione że lepsza od 2 tomu :P


Cóż, nie mogę nie zgodzić się z Twoją logiką :hyhy:

Ale mam nadzieję, że "Wredne igraszki" przypadną Ci do gustu ;)
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości