Janka napisał(a):Tak na marginesie, gdy słyszę sformułowanie "dobra książka", to robi mi się w środku to samo, co mojemu F., gdy słyszy "suplement diety" w radio.
Ładne i ukradnę jako anegdotę
ale jednak:
szuwarek napisał(a):generalnie jeśli autor/autorka dobrze pisze to każdy gatunek może być tzw. dobry. Niechlujstwo słowa, gramatyki, brak logiki i sensu nie obronią nawet najambitniejszego tytułu.
Oj, chyba to to: ja się potrafię rozpłynąć nad dobrym tekstem z porządną interpunkcją i całą resztą, której dziś prawie nigdzie ale to NIGDZIE- serio serio - nie uświadczysz
no, zdarzają się dobre akademickie wydania czasem.
I tak, wliczam tu wszystko: od beletrystyki eskapistycznej czyli romansów i kryminało-thrillerów
po literaturę mocno naukową
Tak, istnieją
dobre książki!
Często faktycznie dyskusja może wyglądać "Nie mam nic przeciwko romansom, ale...". A zastosowanie "nie mam nic przeciwko X, ale" (taka dłuższa forma wieloznacznego "Naprawdę? Aha..." prawie na 100% oznacza, że osoba opiniująca tematu nie zna
A "specjalistami od wszystkiego czyli niczego" nie ma co się faktycznie przejmować
A sposób argumentowania i opinie wśród krytyków i recenzentów również ewoluują, serio serio, chociaż może u nas tego nie widać tak dobrze w głównych mediach... Ale w tych ciekawszych i mniej widocznych, które nie powielają tylko głównego nurtu i treści 3 największych portali - trochę już tak.
PS
Ekhm, to ja tylko przypomnę, że romans jest gorszy bo "nie czytają go mężczyźni". Przepraszam, ale wciąż jest tak, że rzeczy, z których korzystają tylko kobiety, są i "gorsze" i "bonusowe".
Mogę użyć tu okropnego porównania:
PPS Tak, za dobre rozeznanie się w literaturze romansowej może zabić klasycznie pojmowaną romantyczność totalnie