Kawka napisał(a):Liberty - może to powyżej zabrzmiało nieco ostro więc szanując Twoje zdanie zupełnie serio pytam, co Tobie się podobało w tej książce i dlaczego uważasz moją opinię za niesprawiedliwą? Jedyne co mi przychodzi do głowy, to fakt, że Rice napisała zupełnie bezpruderyjną książkę, bez hamulców dla fantazji erotycznych, no ale to nadal trochę za mało jak dla mnie, żeby określić książkę jako dobrą. Powieść to jest jakaś historia, którą autor opowiada, a w tym przypadku są liczne sceny brutalnego seksu, a fabuła zdaje się nie mieć w ogóle znaczenia i być tłem dla w/w scen seksu. Nie wiem, może powinnam do tego wrócić i spróbować czytać jeszcze raz.
Spoko Kawko, Twój ton mi nie przeszkadza czy coś. Generalnie po to tu jesteśmy by sobie pogadać.
Ale po kolei. Nie napisałam, że
Śpiąca Królewna mi się podoba. Właściwie to ani jej nie lubię ani lubię. Jeśli już, to doceniam. Kawko napisałaś, że:
Utwór ma się sam obronić, taki jaki jest. Nie potrzeba dodawać do niego ideologii i tłumaczeń autora typu: bo ja chciałam przekazać to i tamto tylko ty nie zrozumiałaś. Może zrozumiałam ale kompletnie to do mnie nie przemawia. Dlatego nie obchodzi mnie, mówiąc brutalnie, co było celem autorek i dlatego podchodzę zawsze tak samo do każdej książki, bez znaczenia czy to harlequin czy tzw. "wielka literatura", przy której krytycy dostają spazmów. Książka albo mnie porywa albo nie.Do pewnego stopnia się z tym zgodzę. To jest jeden ze sposobów odbioru literatury i sama go stosuję. Czasem jednak wolę troszkę pozgłębiać czas i okoliczności powstania, inspiracje którymi kierują się autorzy a nawet to co sami o nich mówią czy piszą gdyż to otwiera zupełnie nowe pola interpretacyjne, zwłaszcza, że bez kontekstu pewne rzeczy są nieczytelne. W przypadku Rice to kiedy ona te książki pisała i jakie miało to znaczenie społeczne, dla mnie jest istotne i nie pozwala mi odrzucić tej książki jako taniego pornola. Choć rozumiem że to ostatecznie kwestia osobistych preferencji. Ponieważ napisałaś że opierasz swoją opinię tylko na fragmencie, a ja na lekturze wszystkich trzech tomów i dodałaś jeszcze, że miałaś świadomość, że to będzie erotyka z BDSM a mimo to masz pretensje,że tam jest sam tylko seks (polemizowałabym, bo fabuła jednak jest) to uznałam i uznaję Twoją opinię za niesprawiedliwą. Ale tylko tyle. Bo każdy ma prawo do swojej opinii, a jak je wygłasza to musi brać pod uwagę, że zostanie ona oceniona. Ja to zrobiłam, ty też. I tyle.
Nadal uważam, że z otwartą głową, Rice warto spróbować przeczytać i że nie będzie to lektura dla każdego. Jeśli już miałabym z czymś ją porównywać to z
Historią O Pauline Reage, natomiast Greya z Day albo właśnie z "Kochankami i kłamcami" Joyce, których bardzo lubię i uważam za świetny kawał romansu i erotyki. Ważna rzecz - nie mieć pretensji że erotyka jest erotyką, w kryminale trup się ściele a horror przeraża, bo to jak pojechać nad morze i narzekać, że szumi.