Liberty napisał(a):Kawka napisał(a):Tak jak Sol pisze - to było straszne. Ja doczytałam z rozdział i odpuściłam sobie. Obrazowe sceny seksu w różnych konfiguracjach i w zasadzie nic poza tym. Dla kogoś, kogo bdsm nie kręci - to jest po prostu nudne. Grey przy "Śpiącej królewnie" to arcydzieło, a uważam, że Grey to bardzo zła książka.
Oj, bardzo niesprawiedliwa ocena Rice. Przede wszystkim tych książek nie powinno się porównywać bo to zupełnie dwa różne gatunki, odmienne podejście do "sprawy" i zupełnie co innego było celem autorek.
Według mnie wcale nie jest niesprawiedliwa. To
moja subiektywna opinia, tak samo dobra jak opinie innych. Kiedyś usłyszałam bardzo cenne zdanie na temat odbioru sztuki. Brzmiało mniej więcej tak: nie ważne co autor miał na myśli, ważne co ty myślisz i czujesz czytając/słuchając/oglądając/chłonąc sztukę. Nigdy nie podchodzę do żadnego dzieła literackiego (czy jakiegokolwiek innego), na kolanach, z gotowymi założeniami, że to będzie cudowne albo coś w tym stylu, bo wszyscy znawcy pieją z zachwytu. Staram się też nie sugerować opiniami innych (dlatego nigdy nie czytam recenzji przed). Dlaczego miałabym tym przypadku robić wyjątek i brać pod uwagę to, co autorka chciała przekazać? To właśnie była najgorsza rzecz, z którą się zetknęłam w szkole - próba odgadnięcia co autor miał na myśli i wszystko od sztampy, zero miejsca na własną interpretację dzieła. Takie podejście zabija kreatywność. Utwór ma się sam obronić, taki jaki jest. Nie potrzeba dodawać do niego ideologii i tłumaczeń autora typu: bo ja chciałam przekazać to i tamto tylko ty nie zrozumiałaś. Może zrozumiałam ale kompletnie to do mnie nie przemawia. Dlatego nie obchodzi mnie, mówiąc brutalnie, co było celem autorek i dlatego podchodzę zawsze tak samo do każdej książki, bez znaczenia czy to harlequin czy tzw. "wielka literatura", przy której krytycy dostają spazmów. Książka albo mnie porywa albo nie.
Według mnie w "Śpiącej Królewnie" nie było nic poza seksem (przynajmniej do momentu, do którego dotarłam), a same opisy seksu były mechaniczne i beznamiętne. Takie książkowe porno wzbogacone o bicie, poniżanie i wiązanie. Rozwiewając wątpliwości - przed lekturą nie oczekiwałam romansu i dobrze wiedziałam, że to jest erotyka z bdsm. Sięgnęłam z czystej ciekawości. Po prostu ani styl autorki, ani szczątkowa fabuła, ani opisy seksu mnie nie przekonały. To nie dla mnie. Zdaję sobie sprawę, że trochę się podkładam pod krytykę, bo swój osąd opieram na fragmencie książki, a być może w dalszej części było inaczej ale naprawdę nie mam ochoty do tego wracać i tracić czas na tę powieść. Nie jestem pruderyjna, przeczytałam najostrzejsze książki Small, Robin Schone, Brendę Joyce, lubię też np. Liz Carlyle. Wszystkie te książki miały jednak oprócz seksu fabułę, mniej lub bardziej wciągającą. Nawet w Greyu coś jednak się działo. A przy "Śpiącej Królewnie" się nudziłam. Jest to jedna z tych książek, którą porzuciłam po kilkunastu/kilkudziesięciu (?) stronach i nie mam żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu. A ja prawie nigdy nie porzucam zaczętych książek.
Dla porównania mogę podać przykład dobrej książki z erotyką. Brenda Joyce "Kochankowie i kłamcy". Seks aż wycieka z tej powieści ale jest też fabuła. Są bohaterowie - podli, kochający, namiętni, mściwi i dobrzy jednocześnie. Mają emocje i uczucia, mają przeszłość, problemy i radości. Nie zawsze się z nimi można zgodzić i nie zawsze się ich lubi, ale można ich zrozumieć. Jest napięcie seksualne, budowane i potęgowane, a sama historia jest jakaś i po kilku latach od przeczytania nadal pamiętam tę książkę. Nie będę spojlerować ale polecam.
Edit:Liberty - może to powyżej zabrzmiało nieco ostro więc szanując Twoje zdanie zupełnie serio pytam, co Tobie się podobało w tej książce i dlaczego uważasz moją opinię za niesprawiedliwą? Jedyne co mi przychodzi do głowy, to fakt, że Rice napisała zupełnie bezpruderyjną książkę, bez hamulców dla fantazji erotycznych, no ale to nadal trochę za mało jak dla mnie, żeby określić książkę jako dobrą. Powieść to jest jakaś historia, którą autor opowiada, a w tym przypadku są liczne sceny brutalnego seksu, a fabuła zdaje się nie mieć w ogóle znaczenia i być tłem dla w/w scen seksu. Nie wiem, może powinnam do tego wrócić i spróbować czytać jeszcze raz.