Życie Elli Harper nie przypomina bajki – dziewczyna nie ma ojca, często przeprowadza się z miasta do miasta, ciężko pracuje i codziennie walczy, by związać koniec z końcem. Jedynie marzenia o lepszym jutrze podtrzymują ją na duchu. Czy jest szansa, aby się spełniły?
Nagle za sprawą członków rodziny Royal Ella trafia do świata bogactwa i luksusu. Nie wie jednak, że ta piękna otoczka skrywa niewyobrażalne zepsucie. Reed, jeden z pięciu braci, jest „perłą w koronie” rodu Royalów. Dziewczyna nie potrafi się oprzeć jego urokowi, lecz chłopak za wszelką cenę chce zniszczyć jej fascynację.
Stopniowo na jaw wychodzą rodzinne tajemnice, a Ella uświadamia sobie, że jest w stanie przetrwać wszystko – oprócz życia w pałacu Royalów.
Bestsellerowa Seria królewska teraz w Polsce! Uzależniająca, emocjonująca, zaskakująca... Wciąga w świat tajemnic, intryg i obsesji. Sprawia, że czytelnicy niecierpliwie czekają na kolejne tomy.
***Bałam się tej książki, przyznaję się szczerze. Z tych wszystkich marcowych premier do tej akurat pozycji podchodziłam z ogromnym dystansem. Bo słyszałam, że tam strasznie się gardzi kobietami, że są sprowadzone do obiektu seksualnego, że a to seks właśnie, a to narkotyki, a to to, a to tamto
szczerze mówiąc nie było nawet w połowie tak źle, jak bałam się, że będzie. Kto myśli, że jest to okropna, głupia książka, niech przeczyta “Fallen Crest. Akademię” pani Tijan Meyer. To dopiero było durne.
Życie Elli, czyli tytułowej “księżniczki” zmienia się z dnia na dzień. Z nastoletniej striptizerki (nie powiem, lekki szok miałam z racji jej “zawodu”, ale to naprawdę aż tak nie wadzi) staje się członkiem zacnej, bogatej i znanej rodziny Royalów. Callum, czyli jej nowy opiekun był najbliższym przyjacielem jej ojca, który właśnie umarł. Ella całe życie mieszkała z kochliwą matką, która zachorowała i zmarła zostawiając na świecie nieletnią córkę. Jednak bohaterka zdecydowanie była bardzo, bardzo zaradna życiowo. Najpierw pracowała gdzie popadnie, żeby zapłacić za leczenie swojej mamy, a potem nadal pracowała na własne utrzymanie, oszukując system. Callum jest uparty i dziewczyna zaczyna mieszkać razem z nim i jego pięcioma (cudnymi rzecz jasna
) synami. Właściwie to z czteroma, bo najstarszy - Gideon jest w domu gościem. Oczywiście mamy tutaj rządzącego i najbardziej dogryzającego Elli przecudnej urody Reeda. Zresztą wszyscy są wspaniali, wliczając w to Eastona (brat "środkowy"), oraz najmłodszych - bliźniaków
Tak sobie żyją pod jednym dachem. Ella ma z nimi ciężko, bardzo ciężko - przynajmniej na początku. W szkole też nie ma lekko, prawie nikt jej nie akceptuje, a Reed na każdym kroku jej dogaduje. Przyznaję, że chłopak miał czasem takie teksty i zachowania, że zabić to mało, ale nie było aż tak źle. Ja lubię jak się kochają i nienawidzą, więc książka była zdecydowanie dla mnie. Zwłaszcza, że Ella się nie dawała i odpłacała mu pięknym za nadobne.
Reed w końcu się ogarnia (pozostali bracia też) i jak już człowiek liczy na dobre zakończenie, wielką miłość itp, to niestety jest wielkie “bum” i trzeba czekać na drugą część
Bardzo podobała mi się bohaterka. Była twarda, ale nie była nieczuła. Miała fajne poczucie humoru i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Trudno mi napisać zbyt wiele o bohaterze. Nie tylko ze względu na to, że narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i tylko z myślami Elli możemy się zapoznać. Reeda ogólnie nie ma zbyt wiele w tej książce, więc pod tym względem czuję niedosyt i liczę na część drugą
Na pewno czuć chemię między bohaterami, ale brakowało mi trochę ich relacji z normalną wymianą zdań (bez wzajemnej wymiany śliny czy też złośliwości). Tego było mi trochę za mało.
Książka ma parę elementów, które mnie wkurzały. Czasem miałam ochotę krzyknąć do bohaterki: co ty dziołcha robisz! (na szczęście były to rzadkie momenty). Jest też tam obecny klimat pod tytułem “imprezki, domówki, popularność”, ale nie drażniło mnie to aż tak. Książka jest specyficzna, ale jeśli ktoś lubi motyw nastolatków, plus klimat w stylu dosyć hardcorowego “kto się czubi ten się lubi” to myślę, że może przypaść mu do gustu ta historia. Język i styl to dodatkowy atut, dosłownie samo się czyta. Książka na pewno nie ma jakiejś większej głębi, ale myślę, że nie zniszczy nikomu szarych komórek
Patrząc na te wszystkie ostatnie nowości mocne 7/10 się należy.
PS: słyszałam, że na okładce są tyłki
ja naiwnie myślałam, że to korona