1. Moje próby palenia wosków były nieudane. Wszystko mi śmierdziało zjełczałym tłuszczem. Natomiast świeczki najprzeróżniejszych firm paliłam od wielu lat i one mi zawsze ładnie pachniały.
2. Niektóre woski nie śmierdziały od razu (np. mój jedyny wosk z "Yankee"), ale po dłuższym ich topieniu już tak. Prawdopodobnie przegapiam moment, kiedy je trzeba wylać i włożyć świeży kawałek. Ze świeczkami niczego nie trzeba pilnować ani kombinować. Dopóki się palą, to jest dobrze, a jak się skończą palić, to znaczy, że się skończyły. (Może też znaczyć, że knot był wadliwy, ale to rzadkość.)
3. Ze świeczkami nie trzeba kombinować, jakiej ilości użyć. Się zapala i jest miło.
4.Jeśli dobrze dobiorę typ zapachu do swoich upodobań, to jestem ze świeczek zawsze zadowolona.
5. Kominek daje efekt tworzenia nastroju, ale świeczki też to mają.
Lucy napisał(a):Ile pali się taka świeczka? I jak z intensywnością?
U mnie najczęściej sampler starcza na trzy wieczory. Czasem bywa, że na cztery. Raz były tylko dwa, ale siedziałam wtedy do rana i cały czas świeczka była zapalona.
Intensywność świeczek zależy od firmy. "Yankee Candle" się reklamuje tym, że ilość olejków eterycznych jest bardzo wysoka, oraz że są idealnie wymieszane, więc od początku do końca intensywność zapachu będzie stała. Możliwe, że w przypadku słoiczków tak rzeczywiście jest, jednak samplery są bardziej narażone na wietrzenie i mogą pod koniec palenia dawać mniej zapachu.