Mroczne Zakamarki –
Kara ThomasHa! To może zacznijmy od tego, co do czego nikt nie ma wątpliwości. Bardzo dobra okładka. Ciemna, mroczna, popękana, niepokojąca. Niewątpliwie intrygująca i zachęcająca. Na wstępie pokazuje to, czego możemy się spodziewać. Mroku. Ciemności. Tajemnic i zagadek.
Czy to prawda?
I tu chyba okazuje się, że nie dla każdego. Bo o ile szukamy sensacji rodem z powieści Cartera to nie tędy droga. Szybkości, okrucieństwa, szybkiej akcji? Tego też tutaj nie znajdziemy. Nie ma pościgów, epatowania przemocą, szaleństwa morderstw i zbrodni. To nie ta bajka. I o ile ktoś tego chciał, to nie będzie zadowolony, lub nie tak bardzo, jak mógłby.
Ale jeśli szukamy czegoś odmiennego, to może nie być tak źle. Ja jako, że założeń nie miałam żadnych, nie przeżyłam rozczarowania. Szczerze przyznaję, że na początku książkę czytało mi się ciężko. Akcja sensacyjna jest wolna, niekiedy nawet bardzo wolna, żeby nie powiedzieć pełzająca. Poznajemy wiele obrazków obyczajowych, i wszystkie co do jednego w odcieniach szarości, brudu, cienia. Co czytelnik dostaje w zamian?
Jak dla mnie (i nie, nie prowadzę nadinterpretacji, przynajmniej nie robię tego świadomie) portret młodych dziewczyn, które kilka lat temu zrobiły coś, co nie pozwala im na normalne życie obecnie. Jedna maskuje niepewność alkoholem, szalonym życiem, pewnym niepohamowaniem. Druga nie lubi dotyku drugiego człowieka, jest zbyt poważna, zbyt stateczna, zbyt opanowana. I o ile Callie swojej przyszłości upatruje w wyrwaniu się z miasteczka, które zabrało jej kuzynkę, o tyle Tessa nie potrafi żyć z przeszłością. Planowane studia, życie w przyczepie z babcią nie zaspokajają jej potrzeby odnalezienia dawno zaginionej siostry, wyjaśnienia nieszczęścia jakie spotkało młode dziewczyny, gdy zeznały na policji to, czego nie widziały.
W żadnym wypadku to nie typowy kryminał, nie sensacja, choć wątek zabójstwa kolejnej dziewczyny wymusza na naszych bohaterkach działanie. Tak, łatwo powiedzieć beznadziejne i głupie, a ja jak zwykle powiem, każdy wiek ma swoje prawa. I prawem tego prawa zrobiły co zrobiły. I skończyło się jak się skończyło.
Mnie ta książka zaskoczyła. Zdecydowanie oczekiwałam czegoś prostszego w warstwie emocjonalnej. A tutaj wcale nie jest prosto. Skomplikowane losy dziewczyn, ich rodzin, najbliższych, ciągnące się od lat tragedie sprawiają, że początkowa lekka „nuda” zamienia się może nawet w empatię. Stąd ciężko się z niektórymi rzeczami pogodzić.
Myślę, że to dobra książka. Ale myślę również, że wiele osób może czuć się nią rozczarowanych.
Ja polecam. Warto!