przez Janka » 15 kwietnia 2018, o 19:42
Nie zgodzę się z tym, bo by mnie wtedy ta książka tak bardzo nie zauroczyła. Wolę mieć książkę do kochania niż książkę może bardziej poprawną, ale zupełnie mi obojętną.
Uważam, że wątki miłosne dodają tej książce dużo więcej uroku. Bez nich, tylko jako sam kryminał, dużo by straciła.
Widocznie jesteśmy rozleniwione łopatologicznym przedstawianiem miłości, jakie występuje w romansach. Tam jest wszystko powiedziane wprost, kawa na ławę i nie trzeba samemu główkować ani sobie dopowiadać.
Przesłanki do tego, że Miśka coraz bardziej lubi Andrzeja były prawie od początku. Np. nazywała go "debilem" i "idiotą", co w jej wykonaniu było czubieniem się z kimś, do kogo żywi coraz cieplejsze uczucia. Do innych osób tak nie mówiła (lub rzadziej). Było też widać, że systematycznie rosło jej zaufanie do niego oraz wiara w jego pomoc. Z rozdziału na rozdział Andrzej stawał się dla Miśki coraz bardziej niezbędny do życia.
Mnie zabrakło tylko jakiejś wzmianki, że drgnęło jej serduszko na jego widok lub coś w tym stylu. Może wtedy, gdy się wybrała na samotną wycieczkę do lasu, mogłoby być wyraźniej powiedziane, że chciała być sama, by się móc połapać w swoich kłębiących się uczuciach.