Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z chorobliwą nieśmiałością oraz brakiem jakichkolwiek znajomych. Drwiny, wyzwiska, przemykanie pod ścianami i nieustanne okupowanie swojego pokoju - tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest LadyKonstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Ma tam też swoją niewielką, ale wierną grupę wsparcia. Funkcjonuje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da.
I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były futbolista, a obecnie fan Morza potwornego i twórca fanfików na jego temat, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o życiu poza siecią. Hm, może związki międzyludzkie mają jakiś sens?
Ona i Wallace stają się sobie coraz bliżsi, dziewczyna nie chce jednak ujawnić mu swojej tajemnicy. Problem w tym, że z sekretów nigdy nie wynika nic dobrego i przez nie cały kruchy świat Elizy może runąć z hukiem… I jak wtedy stawić czoła swoim lękom? Jak pokonać własne potwory? Czy da się być blisko z kimś w realu?
***
Czytalniczo jestem zadowolona. Bo to była mądra książka, ciekawa, jakaś, o czymś. Romansowo gorzej, bo czuję niedosyt, ale myślę, że chyba nie tyle o miłość chodziło w tej książce, ale o odnalezieniu własnego ja.
Nie martwcie się, bo chodzi tutaj bardziej o ogarnięcie swojego życia w realu, niż o jakieś psychologiczne umartwianie i złote myśli. Myślę, że jest to historia na miarę naszych czasów. Ludzie przestają ze sobą rozmawiać, przestają ze sobą bywać, przestają żyć w realnym świecie. Unikamy kontaktu wzrokowego, rozmowy, uczuć. Z jednej strony to trochę smutna książka, bo pokazuje jak bardzo można teraz zagubić się w świecie. W internecie można być anonimowym, można być kim tylko się chce. W realu coraz mniej między nami szczerości, zwykłej radości przebywania z drugim człowiekiem. W necie wszystko jest lepsze, prostsze, łatwiejsze. Ciężkie czasy nastały, gdzie zapominamy, że nie tylko Facebook się liczy, ilość lajków i wirtualnych znajomych. Bo koło nas jest mąż, żona, partner, dzieci, siostra, brat. Realni, bardziej skomplikowani, trudniejsi, wymagający z naszej strony wysiłku.
O tym w skrócie jest ta książka. O tym, żeby wyjść ze swojej skorupy, uwierzyć w siebie, w swoją wartość. Docenić drugiego człowieka, rodzinę, naturę, realny świat.
Daleka jestem od tego, żeby potępiać internet. Ba, sama w sieci męża znalazłam, a właściwie on mnie
Jednak ta książka pokazuje jak łatwo może zatrzeć się granica pomiędzy prawdziwym życiem, a tym poniekąd przez nas “wymyślonym”.
Eliza jest niewidzialna. W szkole dosłownie ma stapia się ze ścianą. Nie interesuje ją jej wygląd i to, że praktycznie jest totalnym odludkiem. Ma problemy nawet z rozmową z własnym rodzeństwem i rodzicami. Jedyne na czym bohaterce zależy, to tworzenie jej autorskiego webkomiksu. “Morze potworne” to dzieło jej życia. Fani, fora, rozmowy, tworzenie nowych plansz, to cały świat Elizy. “Morze potworne” ma miliony fanów, a LadyKonstelacja, czyli jej autorka jest popularna i uwielbiana przez wszystkich miłośników jej komiksu. Dziewczyna tak mocno żyje w świecie wirtualnym, że naprawdę nie wierzy w to, że w realu - odludek Eliza Mirk stanowi jakąś wartość. Całe jej życie toczy się w świecie wirtualnym. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy bohaterka spotyka Wallace.
Bohater spodobał mi się od razu. Mało się odzywa, nie jest typem popularnego bad boya. Wrażliwy chłopak, trochę nieśmiały, ale zadziorny fan “Morza potwornego”, pisze fanfiki w oparciu o komiks Elizy. Wallace myśli, że dziewczyna jest wielbicielką “Morza..” tak samo jak on, a bohaterka nie wyprowadza go z błędu. Oboje stopniowo zbliżają się do siebie (co jest opisane w uroczy sposób). Eliza odkrywa, że oprócz komputera istnieje realny, ciekawy świat. Jest coraz bardziej świadoma swojego ciała, chęci życia, odczuwania, wyjścia do ludzi. Wszystko się zmienia, kiedy tożsamość Elizy wychodzi na jaw.
Tutaj mam wielkie pretensje do autorki, bo
Spoiler:
Minus drugi to rodzice bohaterki. Niby spoko, niby nie mam się aż tak o co czepiać, ale czasem miałam wrażenie, że oni bardziej szkodzą, niż pomagają
Moim numerem jeden w książce jest motyw, kiedy
Spoiler:
Ale, ale! po innych książkach z koszmarnymi rodzicami jestem i tak pełna tolerancji i już się nie będę czepiać
Jeszcze wspomnę o tym, że więcej w tej historii pisania na czacie i na kartkach, niż żywych dialogów. Tak trochę mi się smutno robiło, bo pomyślałam sobie: co się z nami kurcze porobiło w tych dzisiejszych czasach? Tak, wiem - pierdoła ze mnie
Warto dać tej książce szansę. Może szału nie będzie, może aż tak Was nie poruszy, ale myślę, że jest naprawdę godna uwagi
Swoją drogą rysunki i fragmenty komiksu stworzonego przez Elizę naprawdę mi się podobały
7+/10 się należy jak w pysk strzelił