Teraz jest 21 listopada 2024, o 19:15

Dobrze napisane sceny erotyczne

Uwaga: tematyka 18+
Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 13 października 2007, o 22:07

Nie gryż się tylko wal. Bo paluchy obgryzam z ciekawości. A jak obgryzę to nie bedę mogła pisac. A jak ni beę mogła pisać to się zabije. A jak się zabiję to bee potepiona i nie pójde do nieba. A jak nie pójdę do nieba to zostane na ziemi. A jak zostanę na ziemi to ci będę w nocy wyc do ucha...

Avatar użytkownika
 
Posty: 2254
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: From Dragonworld
Ulubiona autorka/autor: Linda Howard (niezmiennie)

Post przez Smoczyca » 13 października 2007, o 22:11

:oops: Cieszę sie, że moje smoki aż tak wam zapadły w pamięć Obrazek

A teraz do Kat: no kochana, toś się wkopała, bo ja też nic nie wiem. A powinnam Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 13 października 2007, o 22:11

a do kogo to bylo?? do mnie czy do Jane??

Avatar użytkownika
 
Posty: 2254
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: From Dragonworld
Ulubiona autorka/autor: Linda Howard (niezmiennie)

Post przez Smoczyca » 13 października 2007, o 22:12

Od Romy: Do ciebie, Kat

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 13 października 2007, o 22:22

wrrrrrrrrrrrrrrrrr.....



Jane krzyczy - ocalilam sie Obrazek



a w ogole Romus - to ty nie obgryzaj paznokci i palcow, bo jeszcze twoj zoladek nie wytrzyma, a tego nie chcemy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2284
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Roma » 13 października 2007, o 22:24

Ja jestem ciekawska z natury i groźna więc czekam na wyjaśnienia :twisted:

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 13 października 2007, o 22:31

przykro mi bardzo, ale:

po pierwsze - autorki nie zgadzaja sie na opublikowanie swojej tworczosci < wiem, bo obie z Jane pytalysmy>

po drugie: publikacja moze odcisnac sie na psychice autorki, a co za tym idzie, bohaterow

po trzecie: koniec tematu, bo zrobil sie off top...



od Jane - Amen <i niech sie tak stanie...>

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 25 grudnia 2007, o 02:50

według mnie najlepsze sceny przeczytałam w "Grze" autorstwa Kat, po prostu super;) i niestety trudno mi wybrać jedną....Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 25 grudnia 2007, o 04:57

Lena święte słowa!!! Kat jak walnie scenkę... No po prostu kopara opada... ona potrafi użyć w tych scenach w opkach wszystkich możliwych sprzętów Obrazek Właśnie przeczytałam jedno z jej takich dzieł i nawet Pasterka nie pomogła usunąć pewnych obrazów z wyobraźni.

A do ulubionych scen dorzucę jeszcze opka Hebe! Nie wybiorę ulubionej, bo każda scenka jej autorstwa ma wyjątkowy smaczek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 25 grudnia 2007, o 15:46

taaak... Hebe to ma swietne sceny... a Roma... uff u niej to sie goraco robi Obrazek Jane, naprawde ci pasterka nie pomogla??

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 26 grudnia 2007, o 01:18

A pamiętacie taką gorącą scenkę autorstwa Jane:



<span style="font-style: italic">"Kolacja minęła w przyjemnej atmosferze. Alexandra ciągle mówiła o tym jakie to cudowne miejsce. Mimo jej gadulstwa, zapiekanka zniknęła z jej talerza prawie natychmiast. Maks oczarowany przyglądał się jej błyszczącym oczom i ustom, z których prawie wcale nie schodził uśmiech.

-Pragnę jej- pomyślał- I to już, teraz, zaraz!- książę wystraszył się swoich myśli i czym prędzej poprosił Daisy o kawę. Starsza pani doskonale widziała co dzieje się z jej małym Maksiem.

Księciu temperatura w domu wydawała się wybitnie za wysoka cały aż się spocił. Wreszcie zaprosił Alessę na taras. Uznał, że tam będzie o wiele przyjemniej wypić kawę i... całować jej miękkie usta.

-Tu jest przecudnie!- powtórzyła po raz któryś dziewczyna nie mogąc powstrzymać dreszczy .Stali już na tarasie pół godziny milcząc. W końcu ona postanowiła upić ostatni łyk kawy i wrócić do swojego pokoju. I to jak najszybciej, bo inaczej rzuci się na księcia.

-To prawda- odparł także drżąc z coraz większego podniecenia.

-Jest już późno, Lepiej już pójdę spać.- powiedziała półszeptem i odstawiła filiżankę. Odwróciła się w stronę drzwi i rzuciła jeszcze- Dobranoc.

-A będziesz mogła spać?- zapytał jakby od niechcenia, ale już po chwili stał za nią i powoli głaskał jej ramiona. Ona odwróciła się do niego i pokiwała przecząco głową- To dobrze.

W tym samym momencie pochylił się i przywarł ustami do jej warg. Były o wiele bardziej miękkie niż myślał. Miały smak bitej śmietany. To go jeszcze bardziej podnieciło. Objął Alessę w talii i przyciągnął bliżej siebie. Ona jęknęła cichutko, objęła jego szyję i pozwoliła pogłębić pocałunek. Zupełnie straciła dla niego głowę. Jej ręce wplotły się w jego włosy, a oczy zatopiły w głębi jego spojrzenia.

Maks nigdy się tak nie czuł. Chciał wziąć ją tu na tarasie, ale w tym co czuł nie było tylko i wyłącznie pożądania. Jego ręce dostały się pod jej bluzkę i zaczęły muskać plecy. Zadrżała, a on przyciągnął ją jak najbliżej mógł. Tak żeby poczuła jak bardzo jej pragnie. Dziewczyna znowu jęknęła. Jednak na tyle głośno by otrzeźwiło to Maksa odrobinę. Oderwał się od jej warg i spojrzał w błękitne oczy.

-Wiesz, że cię pragnę?- wychrypiał płonąc z pożądania. A ona pokiwała głową.

-Chce ciebie dziś. Ale czy ty chcesz mnie?

W odpowiedzi przyciągnęła jego głowę i pocałowała go jak namiętniej umiała. Wtedy on wziął ją na ręce i podążył przez hol. Nie przerwali jednak pocałunku. Ani na schodach, ani przed drzwiami jego sypialni.-Co ja robię, przecież ledwie się znamy- po głowie Alessy krążyły różne myśli jednak jej potrzeba tulenia Maksa była nie możliwa do odepchnięcia.

Kiedy zamknął za nimi drzwi i postawił ją na ziemi zawahał się. Jednak ona nie. Pocałowała go znowu. A on zaczął rozpinać jej bluzkę. Ona też nie była bierna. Zdjęła jego marynarkę, krawat i uporała się w połowie z koszulą. Ani na chwilę nie przerywali pocałunku. Zrobiła to dopiero on, gdy pozbawił ją koszuli. Porzucił wtedy jej usta dla szyi i piersi nadal uwięzionych w objęciach stanika. Ale on szybko je uwolnił. Podziwiał ich idealny kształt i kolor skóry. I zaniósł ją na łóżko.

Położył ją jak najcenniejszy skarb. Całował ją zachłannie pieszcząc wewnątrz jej usta. Ona także to robiła. Rozbierali się szybko o po chwili już nadzy tulili się do siebie. Temperatura wzrastała. Kiedy Alessa wiedziała, że Maks jest gotowy na kolejny krok wypchnęła ku niemu biodra, a on w nią wszedł. Pocałunki stłumiły jęk rozkoszy obojga. Zaczęli poruszać się powoli wspólnym rytmem, który zaczął jednak stopniowo przyspieszać. Po chwili oboje byli już bliscy spełnienia. I sekundę później on wypełnił ją szczęściem.

Padli bez sił. On przewrócił się na plecy ciągnąc ją za sobą. Oddychali z trudem łapiąc powietrze. Maks nieprzerwanie gładził plecy Alessy. To dawało jej ukojenie, ale i po paru minutach podnieciło na nowo. Drgnęła i poczuła, że on również jej znowu pragnie. I tak zatopili się po raz kolejny w szaleństwie tej nocy. Nie po raz ostatni"</span>



Świetnie napisana, nieprawdaż? Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 26 grudnia 2007, o 01:35

A ta scena o zabarwieniu lekko erotycznym z opowiadania Hebe niezmiennie wprowadza mnie w dobry nastrój:



"<span style="font-style: italic">Nie mógł w to uwierzyć jego świeżo poślubiona klika godzin temu żona, zamknęła się w sypialni. On stał po drugiej stronie i próbował ją przekonać, żeby otworzyła drzwi. Z jednej strony miała rację. To przecież nie było prawdziwe małżeństwo. Zrobił to wyłącznie dla mamy. I tak już pewnie ciężko przeżyła tę parodię ślubu. Jednak to była jego noc poślubna i jeśli miał być szczery, nie zamierzał z niej rezygnować.

– Sereno nie wygłupiaj się. Nie mogę przecież stać tu całej nocy.

– To znajdź sobie inną sypialnię – warknęła.

– Nie zamierzam stresować mamy. Wystarczy to przedstawienie, jakie urządziłaś na ślubie. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na jej stan zdrowia.

– A ty oczywiście jesteś niewinny, pajacu jeden!? Gdyby miała paść zrobiłaby to już na widok twojego stroju!

– Myślicie, że go wpuści?

Drgnął na dźwięk głosu Craiga za plecami. Odwrócił się i zobaczył całą swoją rodzinkę w komplecie.

– Mówiłam, że macie być cicho – warknęła Kathryn. Uśmiechnęła się do Eda. – Coś się stało? – spytała niewinnym głosem. Ed zazgrzytał zębami. Tego tylko potrzebował. Widowni. I pytania czy coś się stało. Chyba nie jest ślepa. Skoro dobija się do drzwi to oznacza, że Serena nie chce go wpuścić do środka. A co ona myśli? Że lubi stać w korytarzach i dobijać się do drzwi!

– Nie nic się nie stało. Możecie iść do swoich pokoi.

– To dlaczego stoisz przed drzwiami sypialni i nie wejdziesz do niej? – spytał Craig. Ed spojrzał na niego z nienawiścią.

– Kiedy skończy się remont twojego domu i w końcu się stąd wyniesiesz? – warknął.

Craig uśmiechnął się.

– Już się skończył. Mieli dziś skończyć sprzątać, więc w końcu jutro się wyprowadzamy. Mogliśmy to już zrobić dzisiaj, ale cieszę się, że jednak zostaliśmy na noc. Wiesz, nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Dłonie Eda zacisnęły się w pięści.

– A jak myślicie, co tu robię?

Cała czwórka patrzyła na niego niewinnie, jakby nie zdawali sobie sprawy, co się dzieje. Wiedział, że tylko udają i to go rozgniewało jeszcze bardziej. Dlatego fuknął ostro.

– Sprawdzam czy tych drzwi nie drążą korniki.

– I? – spytała Kathryn z uprzejmym uśmiechem.

Ed sapnął tylko i spojrzał ze złością na drewno przed nim. Może gdyby wziął dobry rozbieg to udałoby mu się je wyważyć. Cofnął się kilka kroków do tyłu. Miał ruszyć na drzwi, Gdy usłyszał z tyłu pełen wątpliwości głos Craiga.

– Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?

– Tak jestem pewien. A tobie nic do tego – warknął w odpowiedzi.

– Hmm... Na twoim miejscu wziąłbym większy rozbieg – zasugerował uśmiechając się. Kathryn spojrzała na niego ostro. – No co, to może się udać.

– O ile chcesz się założyć, że to się nie uda – powiedziała do niego ostrym głosem.

– Nie możemy odbierać mu nadziei – odparował sucho.

– Craig ma rację. Ważne jest pozytywne nastawienie – powiedział sentencjonalnie Zach. Jade spojrzała na nich i pokręciła głową.

– Jak weźmie większy rozbieg może mu się coś stać. Nie martwi was to? – spytała.

– Mniejszy czy większy, co za różnica i tak nie ma szans z tymi drzwiami – powiedział pesymistycznie Craig.

– To Stanley – powiedziała ostro Kathryn. – poradzi sobie!

Ed zmrużył oczy. Musi wyważyć te cholerne drzwi. Zrobił jeszcze kilka kroków do tyłu i ruszył biegiem w ich kierunku. Nim uderzył w nie, usłyszał jeszcze głos Craiga.

– Masz czas, aby się rozmyślić. Ja bym tak zrobił na twoim miejscu – wymruczał. W tym momencie rozległ się głuchy dźwięk uderzenia, jęk, a potem ostry głos Eda.

– Cholera jasna!!

– Ostrzegałem.

– Trochę za późno – dodał po chwili, masując to przeklęte ramię i patrząc kątem oka na Craiga. Coś mu zaświtało do głowy. – Mówisz toaletka. – Craig tylko wzruszył ramionami. Ed przez chwilę patrzył na drzwi w milczeniu. Nagle odwrócił się od nich i zbiegł po schodach na dół.

– Jak myślicie, dokąd się udał? – spytała Kathryn.

– Może po lód – podsunął Craig.

– Chyba nie chcę tego wiedzieć – mruknęła w tym samym momencie Jade. Nie minęło pięć minut, a zobaczyli go wspinającego się po schodach z siekierą w ręku.

– Rozumiem, że cię zdenerwowała, – zaczął Craig spokojnym głosem – ale czy to dobry pomysł zabijać ją w dzień ślubu.

– Nie prowokuj go – syknęła Kathryn. – Poczekaj, aż da mi wnuka. – dodała zaraz. Craig spojrzał na nią z politowaniem. Zach popatrzył na syna i wyciągnął rękę.

– Lepiej oddaj mi tę siekierę. Jesteś zbyt wzburzony. Możesz zrobić coś, czego potem będziesz żałować.

Ed parsknął.

– Już żałuję, że ożeniłem się z tą wiedźmą – spojrzał na ojca. – Nie jestem mordercą – powiedział cicho. Zaraz odwrócił się i zawołał lodowatym głosem w stronę zamkniętych drzwi. – Sereno skarbie! Radziłbym ci odsunąć się od tych cholernych drzwi!

– A co, zamierzasz znowu się na nie rzucić tym razem z twoją szaloną rodzinką – warknęła w odpowiedzi.

– W razie czego zaświadczymy, że to był wypadek – powiedziała wesołym głosem Jade. Pozostali poza Edem spojrzeli na nią, jak na wariatkę. – No co? Rąbał drewno do kominka, aby się ogrzać. To takie romantyczne. Wieczór przy kominku z ukochaną osobą – westchnęła trzepocząc rzęsami.

– Tak to dobry pomysł – mruknął Craig. Cała absurdalna sytuacja coraz bardziej go bawiła. W dodatku Jade wygląda tak seksownie, pomyślał. Zaraz jednak się opanował i dodał sceptycznym głosem. – Masz już na pewno wytłumaczenie, dlaczego robił to w domu i w środku upalnego lata.

– To taki nie istotny szczegół – mruknęła Kathryn zachowując poważny wyraz twarzy. – Może powinniśmy ustalić jakąś wspólną wersję wydarzeń. Tak na wszelki wypadek. Potem możemy nie mieć czasu.

– Może zaczniemy od słów: siekiera mu się wymsknęła… – powiedział sarkastycznie Craig.

– To dobry początek – wymruczała Jade. Craig pokręcił głową. Z minuty na minutę robiło się tu coraz bardziej ciekawie. Noc poślubna Eda na pewno długo zostanie im w pamięci. Zobaczył, że Ed bierze zamach. – A na pewno sprawdzałeś czy nie są otwarte?

Ed odwrócił się w ich kierunku z morderczym wyrazem na twarzy. Także jego zielone oczy lśniły niebezpiecznie. Miał ochotę rzucić się z tą siekierą na nich, a nie na te cholerne drzwi.

– Są zamknięte! – warknął. – A teraz pozwolicie mam pewną robotę do wykonania. Nie zamierzam spędzić pod tymi drzwiami swojej nocy poślubnej. Sereno raz jeszcze radzę ci odsuń się od tych cholernych drzwi!

Nim skończył siekiera spoczęła na drewnie. Wystarczyły tylko dwa mocne uderzenia, a zamek puścił.

Serena stała kilka metrów metry dalej przy łóżku, przeciskając do siebie poduszkę. Teraz wpatrywała się z przerażeniem w mężczyznę stojącego w drzwiach. Za jego plecami zobaczyła machającą do niej Kathryn.

– Witaj Sereno, mamy dzisiaj ładny wieczór – usłyszała. Zaczęła mrugać z niedowierzaniem. To jakiś horror. Może to tylko koszmarny sen. Zaraz się obudzi i zniknie Ed z siekierą w ręku i ta rodzina, stojąca za jego plecami. Rozważania przerwał jej wściekły głos Eda.

– Koniec przedstawienia! Marsz do łóżek! To moja noc poślubna, a nie wasza! Nie potrzebuję widowni i tak już dość długo bawiliście się moim kosztem! – warknął patrząc na nich lodowato. Zach chwycił Kathryn za rękę i zaczął ją ciągnąć w stronę ich sypialni. Było mu ciężko, bo nie chciała się ruszyć. Próbowała sobie pomóc chwytając się klamki drzwi jednej z sypialni. W końcu zdenerwował się i wziął ją na ręce. Kathryn zaczęła krzyczeć. Craig spojrzał na oddalających się teściów. Jeszcze przez zamknięte drzwi słyszeli odgrażającą się Zachowi Kathryn. Jade prawie niezauważalnym ruchem głowy wskazała Craigowi siekierę. Pochylił się nad żoną i coś jej szepnął na ucho. Kiwnęła głową i ruszyła w kierunku ich pokoju. On sam podszedł do Eda i zacisnął palce na trzonku siekiery.

– Nie przyda ci się podczas nocy poślubnej – mruknął. – Pozwól, że ją odniosę.

Ed rozluźnił palce. Craig kiwnął głową na pożegnanie i zszedł na dół. Ed długo patrzył na pusty korytarz. Głos Sereny spowodował, że odwrócił się w jej stronę.

– Jesteś szalony – szepnęła przerażona. Wzruszył ramionami i podszedł do niej. Pisnęła, gdy przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył w kierunku swojego pokoju. Kiedy znaleźli się w jego wnętrzu usłyszała szczęk zamykanego zamka. Wróciła jej pewność siebie. – Co ty robisz?!

Nie odzywał się, aż stanął przed wielkim łóżkiem. Wtedy rzucił ją na nie. Upadła z impetem, aż zadzwoniły jej zęby. Kontakt z twardym materacem był bolesny. Jęknęła.

– Jak to co robię?! – usłyszała sarkastyczny głos Ed’a. Jego ręka powędrowała do guzików koszuli i powoli zaczął je rozpinać. – To chyba oczywiste. Rozbieram się.

Przesunęła się na środek łóżka, aby uciec od niego.

– Po co? – zapytała bezmyślnie.

Uśmiechnął się drapieżnie.

– A jak myślisz? To bardzo głupie pytanie Sereno. Może umknęło ci uwadze, że to dzień naszego ślubu, a to jest nasza noc poślubna i nie zamierzam z niej rezygnować – uspokoił się na tyle, że spojrzał na nią uważnie i jego oczy rozszerzyły się z niedowierzania. Serena ubrana była w niebieską piżamę, w różowe króliczki. Jego oczy zabłysły złośliwe, gdy dodał zmysłowym głosem – króliczku.

Zaczęła cofać się na drugi koniec łóżka, aby jak najdalej od Eda. Rzucił koszulę na podłogę i chwycił ją za stopę. Pociągnął ją powrotem na swoją stronę i ukląkł między jej nogami.

– Wybierasz się dokądś króliczku? – spytał.

– Jeśli myślisz, że będę z tobą spała, – syknęła – to…

– Ja nie myślę, ja to wiem – przerwał jej nie pozwalając dokończyć. Pochylił się nad nią. Zacisnęła dłonie w pięść i zaczęła go nimi okładać. Chwycił jej ręce za nadgarstki i przygwoździł jedną ręką nad jej głową.

– Lepiej nie trać energii króliczku przyda ci się na później – wymruczał pochylając się nad jej ustami. W momencie, gdy jego usta spoczęły na jej, druga ręką zawędrowała do guzików jej piżamy".</span>



Ten kawałek bawi mnie niemal do łez. Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 26 grudnia 2007, o 20:54

Szkoda tylko, że nie ma ciągu dalszego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 539
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Paulus » 27 grudnia 2007, o 00:46

Podpisuje sie pod tym obiema rekami. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1899
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Kasia » 27 grudnia 2007, o 01:21

Oj Tak!

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 27 grudnia 2007, o 02:17

No co Wy, dziewczyny?! Obrazek Co z Waszą wyobrażnią? Przecież resztę tak łatwo sobie samej dośpiewać. Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 27 grudnia 2007, o 02:30

tak tak, ale jesteśmy ciekawe, co nasza Hebe by wymyśliła...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 27 grudnia 2007, o 11:44

Tym bardziej, że w następnej scenie były zdaje się jakieś aluzje, że nic nie zaszło...

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 27 grudnia 2007, o 14:10

ale teraz odchodzicie od tematu sceny a wchodzicie na temat opka i jego braku ciaglosci - koniec dyskusji. A jak Hebe bedzie miala cza,s to na pewno cos skrobnie i wrzuci Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 27 grudnia 2007, o 23:28

ok ok już koniec pani Administrator Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 361
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Olsztyn

Post przez aga1987 » 27 grudnia 2007, o 23:41

Jedna z najpiękniejszych scen erotycznych. I jaka muzyka...............





http://pl.youtube.com/watch?v=e8diddHGGpM

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 10 lutego 2008, o 00:12

scena po prostu piękna mmmmmm miodzio, tylko jakoś muzyczka mi nie pasuje......

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 5 marca 2008, o 17:57

Układ Maggie Osborne



– Cygaro? - zapytał Ty po skończonym posiłku. Rozsiadł się wygodnie i założył nogę na nogę.

– Czemu nie. - Ku jej zdumieniu pochylił się i podał jej ogień. Przyjemnie było siedzieć tak razem przy stole i palić cygara, wsłuchując się w odgłosy szykującej się do snu wioski. Z początku Jenny obawiała się, że dłuższe milczenie może być krępujące, ale wkrótce zmieniła zdanie. Pomyślała nagle, że to jest miarą prawdziwego zrozumienia - nie tyle łatwa rozmowa o niczym, co właśnie spokojne rozkoszowanie się ciszą.

– Ładnie wyglądasz w świetle tej lampy.

– Do diabła, Sanders! - Jenny zakrztusiła się dymem i zaczęła kaszleć. - Prosiłam cię tyle razy, żebyś nie wmawiał mi podobnych bzdur.

– Czemu nie? Przecież to prawda. - Zmrużył oczy i przyjrzał się jej przez kłęby dymu. - Masz regularne, mocne rysy. Kobiety takie jak ty tylko zyskują z wiekiem. Jeszcze długo po tym, gdy inne piękności zbledną, za tobą mężczyźni będą się oglądać.

Spojrzała na niego i zaśmiała się szczerze rozbawiona.

– Dziwne, ale jesteś pierwszym mężczyzną, który to zauważył.

– Wątpię. Może nie mówią o tym wprost, lecz wielu z pewnością dostrzegło i doceniło twoją urodę.

Poczerwieniała; takie rozmowy zwykle zbijały ją z tropu i wpra-wiały w zakłopotanie. Robiła się przy tym szalenie podejrzliwa i nie wiedziała, jak reagować.

- Zamilcz - rzuciła w końcu, starając się skupić całą uwagę na rozżarzonym czubku cygara.

- Czy całowałaś się kiedyś? Mam na myśli prawdziwy pocałunek.

Treść pytania i sposób, w jaki je zadał, poruszyło coś w jej wnętrzu. Poczuła, że pali ją skóra.

– Jasne, że się całowałam - odparła zaczepnie.

– Musiał być wyjątkowo odważnym mężczyzną. - Kowboj zaśmiał się.

– Psiakość, a co to niby miało znaczyć?

– Jesteś onieśmielającą kobietą. - Omiótł wzrokiem jej twarz i szyję. - Wyobrażam sobie, że wielu chętnych wycofało się przed takim wyzwaniem.

– Nie opowiadaj głupstw! - Zamiast poprawić sobie włosy, na co miała nieprzepartą ochotę, wypuściła w ciemności kółko z dymu. - Większość mężczyzn nawet mnie nie zauważa. I wiesz co? To mi odpowiada.

– Jeśli nawet cię nie widzą, to dlatego, że tego nie chcesz. Właśnie po to chowasz się pod bezkształtnym ponczo i nosisz stary kapelusz nasu-nięty na oczy. - Wypuścił przed siebie obłok dymu i patrzył, jak roz-pływa się w powietrzu. - Złotko, gdybyś tylko zapuściła włosy i włożyła ładną sukienkę, mężczyźni ustawialiby się przed tobą w kolejce.

- Jak bym tego chciała! - Jenny przesunęła językiem po spierzchniętych wargach i przełknęła ślinę. Gdy zdała sobie sprawę, że zaczynają jej drżeć dłonie, skrzywiła twarz i zgasiła z niesmakiem cygaro. - Nie mam ochoty rozmawiać dłużej na ten temat.

- Wolisz nosić rękę na temblaku i udawać twardziela. A niech no tylko ktoś spróbuje powiedzieć ci komplement! Zastanów się, zachowujesz się jak nieopierzony chłopak, który za nic na świecie nie chce mieć do czynienia z dziewczyną.

– Zamknij się.

– Gdybym miał cię pocałować... - Zawahał się i spojrzał na jej usta. - Ciekawe, co byś zrobiła?

Serce Jenny zabiło gwałtownie. Chwyciła się brzegu stołu i zmrużyła ostrzegawczo oczy.

- Powtarzam ci po raz ostatni... Przestań.

- Zacząłbym naprawdę powoli, żeby cię nie spłoszyć. - Wciąż patrzył na jej usta i Jenny wydało się, że spali ją żar tego spojrzenia. - Położyłbym ci dłonie w pasie, nisko, prawie na biodrach. Potem przyciągnąłbym cię do siebie, żebyś poczuła, o czym myślę. - Uśmiechnął się leniwie.

Zrozumiała aluzję. Próbowała przełknąć ślinę, ale zaschło jej w gardle. Oczy utkwiła w jego twarzy, niezdolna, by poruszyć choć jednym mięśniem. Wstrzymała oddech i czekała. Wiedziała, że powinien przestać, ale w głębi ducha pragnęła go słuchać, jeszcze i jeszcze, w nieskończoność...

– Zacznę ocierać się o ciebie długimi, powolnymi ruchami, aż pozna-my język naszych ciał i przyzwyczaimy się do siebie. - Zwęził oczy i zacisnął mocno szczęki, lecz po chwili uspokoił się, a jego twarz znów przybrała wyraz leniwego zadowolenia. - Potem powędruję dłońmi dalej, w górę, póki nie poczuję pod palcami delikatnego ciepła twoich piersi.

– Zamilcz - szepnęła Jenny, nie odrywając wzroku od jego ust. Cisnął resztką cygara w otwarte drzwi i oparł ręce na kolanach.

– Pochylę się nad tobą i zbliżę usta do twojej twarzy, ale jeszcze przez moment poczekam z pocałunkiem. - Patrzyli na siebie w migotliwym świetle lampy. - Przedtem chciałbym wdychać zapach twego ciała. Wciągnę w płuca twój oddech, by rozkoszować się nim do woli, a dopiero potem musnę ustami twoje wargi.

– O Boże - westchnęła. Zabrakło jej tchu. Spuściła ramiona, dłonie zsunęły się jej ze stołu, a z ręki wypadło cygaro. Miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi i słyszała krew tętniącą w skroniach. Dusiło ją suche i gorące powietrze.

Kowboj na powrót zawiesił wzrok na jej ustach.

- Przebiegnę językiem po tych wargach, aż zapamiętam ich kształt, a potem... - Ty podniósł się ze stołka i jego twarz utonęła w ciemnościach. - Wstań, Jenny.

– Nie mogę - wyszeptała. Nogi miała jak z waty, choć tym razem na-wet jej nie dotknął - uczynił to za pomocą słów. Nie potrafiła mu się przeciwstawić i odrętwiała, wpatrywała się w niego wielkimi ze strachu i zmieszania oczami.

Ty chwycił ją za rękę i pociągnął do siebie. Poczuła nagle żar jego ciała - równie szybko i ją oblała fala gorąca. Oblizała nerwowo usta i starała się przemówić.

– Nie! - Zduszony okrzyk przypominał bardziej odległy skrzek żaby, był cichy i zupełnie pozbawiony stanowczości.

Zamrugała i przełknęła ślinę. W jego oczach płonęło pożądanie. Pomyślała, że jeśli jej zaraz nie pocałuje, to umrze z zawodu i zniecierpliwienia. Ale kowboj tylko uniósł dłoń i przesunął palcami po jej podbródku, a potem powoli wzdłuż linii szyi.

Jenny zaczerpnęła gwałtownie powietrza. Po jej plecach przebiegły ciarki i wbiły w skórę tysiące igieł, a zaraz potem dreszcze ogarnęły stopy i przeniknęły resztę ciała, trzęsąc nią niczym w febrze. Jeszcze nic takiego się jej nie przydarzyło.

Dotychczas z dziecinną łatwością mogła przerwać niewygodną roz-mowę czy odtrącić natrętną męską rękę. I Bóg jej świadkiem, że robiła tak po wielekroć. Nie umiała się jednak bronić, gdy w grę wchodziły delikatne gesty i kuszące słowa.

Ty wziął ją za rękę i bez słowa wyprowadził na podwórze, skąpane w srebrnej księżycowej poświacie. Bezwolna jak małe dziecko, szła za nim na drżących nogach i nie opierała się, gdy oparł ją plecami o ścianę chaty. Nie mogła wykrztusić ani słowa, czekając na nieuniknione.

Ty oparł dłonie o deski ściany po obu stronach jej twarzy, a potem zbliżył się powoli, otaczając ją zapachem i ciepłem swego ciała. Zmysłowy ucisk silnych męskich bioder sprawił, że jęknęła cicho i zamknęła oczy. Przyparta do ściany, mogła w pełni poczuć siłę jego podniecenia.

- Chciałem cię mieć już wtedy, gdy ujrzałem cię po raz pierwszy -mruknął jej do ucha. Miał niski, napięty głos, przerywany ciężkim oddechem. - Widziałem, jak rzuciłaś się na Luisa i pomyślałem sobie, że jesteś wspaniałą kobietą, wartą poskromienia.

Jenny chciała się sprzeciwić, zaśmiać szyderczo i rzucić mu w twarz, że żaden mężczyzna nigdy jej nie ujarzmi. Ale nie mogła mówić. Serce waliło jej w piersiach jak oszalałe, skóra płonęła, a ciało zupełnie odmówiło posłuszeństwa. Między nogami poczuła gorącą wilgoć.

Z jej ust wydobył się dźwięk podobny do szlochu, a biodra poruszyły się mimowolnie, jakby zaczęły żyć własnym życiem. Ty musnął ustami jej czoło, drażniąc końcówki nerwów, i wciąż szeptał namiętne słowa, które ledwie mogła zrozumieć.

Jego dotyk do reszty ją oszołomił. Nie widziała już księżyca świecącego w ciepłych ciemnościach, stała się głucha na ochrypły szept mężczyzny. Łowiła zmysłami jego zapach, gorący i zniewalająco męski, ale to dotyk wypalał jej wnętrze. Miała wrażenie, że nie zniesie już dłużej szeptów łaskoczących jej skronie, przyciskających ją do ściany bioder i jawnych oznak jego pożądania, które czuła przez ubranie.

- Błagam... - szepnęła i rozchyliła usta. Pieszczoty mężczyzny obudziły w niej dziką, nieposkromioną namiętność i zdławiły wszelką myśl o oporze. Była pewna, że nie przeżyje kolejnej minuty, jeśli nie poczuje na wargach jego ust, więc nie namyślając się wiele, chwyciła go za koszulę, przyciągnęła do siebie i zarzuciła mu ręce na szyję.

Ty jakby na to czekał. Złapał ją w talii i przycisnął mocno do ściany. Gdy Jenny drgnęła zaskoczona, kowboj przesunął dłońmi w górę, po jej brzuchu i unieruchomił biodrami.

- Powoli - rzekł cicho. Usta trzymał tuż ponad wargami kobiety, a jego ciepły, pachnący słodkim pulque oddech odbijał się od jej twarzy.

Jenny dyszała i wiła się pod żarem jego ciała, a gdy Ty sięgnął do jej piersi, westchnęła i odrzuciła do tyłu głowę. Przeszył ją gwałtowny dreszcz, biodra odpowiedziały zmysłowym ruchem, a ręce kurczowo zaciskały się i rozluźniały na jego karku. Nie mogła oddychać ani myśleć, w tej chwili chciała zapomnieć o całym świecie i zanurzyć się w rozkosznym morzu ognia.

- Och, Jenny - jęknął ochryple Ty.

Przełknęła ślinę i czując krople potu między piersiami i pulsujące pożądanie w dole brzucha, otworzyła oczy. I w końcu wargi mężczyzny spoczęły twardo na jej ustach. Zaplotła ręce wokół jego szyi i przyciągnęła do siebie obejmując tak mocno, że poczuła bicie jego serca.

Oszalała z żądzy, rozchyliła usta i nie uciekła przed naciskiem jego języka. Potem wczepiła się dłońmi w gęste włosy Ty 'a i przycisnęła do siebie jego głowę. Kiedy ujął pod ponczo jej piersi, westchnęła i przerwała pocałunek. Ty przebiegł ustami po jej szyi, po czym wrócił do ust, zdobywając ją bez reszty i pozostawiając bez tchu, uległą i dyszącą z pożądania. I wtedy jego ruchy spowolniały.

Chociaż wciąż trzymał ją w ramionach, szeptał czule do ucha i gładził ciepłą dłonią po plecach, zniknęła gdzieś cała pasja i namiętność. Jej gwałtowne drżenie stopniowo opadło, uspokoił się oddech. Oparła głowę na jego ramieniu zastanawiając się, co, u licha, się stało.

- Myślę, że powinniśmy się trochę przespać - musimy nadrobić zaległości z zeszłej nocy - powiedział spokojnie, jak gdyby nigdy nic.

Jenny spojrzała mu w oczy, lecz była zbyt oszołomiona, by w pełni ogarnąć sens jego słów. Gdy wreszcie ochłonęła, jeszcze nie rozumiała, co zaszło. Oczekiwała, że powali ją na ziemię i weźmie z gwałtownością dorównującą wcześniejszym pocałunkom. Wydawało jej się to naturalną kolejnością rzeczy. Miała w głowie taki chaos, że nie opierałaby się, musiał o tym wiedzieć.

W końcu oderwała się od niego. Potykając się co krok i starając uspo-koić rozbiegane myśli, weszła do chaty i spojrzała na Gracielę. Dziewczynka smacznie spała, nieświadoma, że jeszcze kilka minut temu cały świat oszalał.

Gdy Jenny się odwróciła, Ty stał na progu; jego szczupłą postać oświetlał z tyłu blask księżyca.

– Dlaczego? - spytała. Przesunęła językiem po ustach, czując jeszcze smak mężczyzny.

– To musi być twoja decyzja. - Wiedział, co miała na myśli. Jego głos był wciąż zabarwiony pożądaniem. - Gdy będziesz gotowa, sama do mnie przyjdziesz. - Błysnął płomień zapalanej zapałki, którą przypalił sobie cygaro. - Teraz spróbuj się zdrzemnąć.

– A ty co chcesz robić? - Poczuła się raptem zmęczona i wyżęta z sił jak stara ścierka.

– Popalę sobie i trochę pomyślę.

Jenny nie ruszała się przez chwilę. Potem przesunęła do siebie skraj hamaka i weszła do środka, słysząc, jak Ty siada przy stole i nalewa sobie szklaneczkę pulque.

– Ty? - odezwała się.

– Tak?

- Myliłam się. - Wpatrywała się w ciemne belki sufitu. - Aż do dzisiejszego wieczoru nigdy tak naprawdę się nie całowałam.

- Odniosłem zupełnie inne wrażenie - odparł cicho.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 5 marca 2008, o 18:40

pięknie- tylko główny bohater mógłby mieć mniej mylące imię bo miałam wrażenie że ona do niego mówi "Hej, ty!" Obrazek



moje ulubione sceny erotyczne znajdują się w książce Eloisy James- Pleasure for pleasure (Rozkosz za rozkosz-)- od niedawna dostępnej w Polsce- nie da się nawet zacytować wszystkiego Obrazek turlałam się Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 5 marca 2008, o 19:09

W jedenj ze scen łóżkowych w It 's In His Kiss Julii Quinn jest tak, że bohater mówi ciągle Hy...Hy...Hy.. Obrazek Bohaterka ma na imię Hyacinth, ale mam takie wrażenie przy tym, że dyszy Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Aleja Czerwonych Latarni

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości