- Natalia
- Magdalena Wala
- Cykl: Damy i buntowniczki (tom 3)
- Wydawnictwo: Czwarta Strona
Czekałam na tę powieść, im było bliżej tym bardziej rączki i nóżki mi chodziły i nie mogłam doczekać się jak wreszcie utulę książeczkę w mych utęsknionych ramionach. A to wszystko przez to, że uwielbiam każdą książkę która wyszła spod pióra Autorki Natalii.
Mariannę i Rozalię swego czasu wchłonęłam, liczyłam więc na ucztę. I nie zawiodłam się.
Jeśli ktoś spodziewa się powtórki z którejś z poprzedniczek to się zdziwi. Jest inaczej, jest odmienne ale w żadnym wypadku nie gorzej. Znów natrafimy na ciekawostki z epoki, znów spotkamy pełnokrwistych bohaterów, znów czeka nas kilka porywów serca i wzruszeń.
Tym razem bohaterem jest Szymon Pawłowski, brat znanych nam już Marianny i Rozalii, mężczyzna z przeszłością, honorowy i taki… Uroczy.
Szymon to będzie po angielsku Simon nie?
Słodki Szymon mam słabość do bohaterów o tym imieniu. Co trafiam na jakiegoś Szymka w książkach to naprawdę nie sposób się w nim nie zakochać. Bo tak, zakochałam się w tym bohaterze. To chyba najlepiej wykreowana męska postać ze wszystkich dotąd poznanych.
Nie bez wad czy ułomności, ale taki ludzki, taki prawdziwy i taki słodki! (tak zaczyna się moje słodzenie ) To jak zachowywał się wobec bohaterki zdecydowanie trafiło prościutko do mojego serca.
No i właśnie. Natalia.
Ona też nie jest typową romansową heroiną. Jest to kobieta wątpliwej urody fizycznej, ale za to ogromnego serca i piękna wewnętrznego. Jakże bliska mi była z powodu problemów ze wzrokiem!
Natalii w życiu lekko nie było. Porzucona przez nie jednego lecz dwóch narzeczonych, doznająca nieustających uszczypliwości ze strony macochy ale i otoczenia, niezrozumiana przez ojca, którego ambicje mają szansę spełnić się tylko przez jej osobę a jest to takie trudne…
To nie pozostaje obojętne dla Natalii i jej pewności siebie. Dziewczyna jest zahukana, nieśmiała i kompletnie nieświadoma jak cudowną jest osobą.
Bo naprawdę nie mogłam jej nie polubić.
Postacie kobiece… W większości wstrętne. Naprawdę na palcach jednej dłoni(no może musiałabym pomóc sobie kciukiem drugiej) mogę policzyć kobiety w pełni życzliwe Natalii.
Co chwila mruczałam pod nosem: „Co za wstrętna baba! Jak ona tak może!’ no i ten szok na koniec… Ale nic więcej nie mówię
Na szczególne wyróżnienie na pewno zasługuje służąca Olesia. Prosta dziewczyna, pokojówka Natalii, w jej życzliwość nie wątpiłam nawet przez moment
Bohaterów w książce jest cała plejada. Ulubieńcy z poprzednich tomów też się przewijają, a nawet mają spore role w historii Szymona i Natalii Marianna i Michał w końcu rozwinęli skrzydła, jest kilka scen z udziałem obojga które są tak urocze że idzie się rozpłynąć widać że im się układa i że się kochają.
A swoją drogą Marianna wspaniale dała popalić komu trzeba!
Romans między Natalią i Szymonem rozwija się powoli. Zaczynają od zainteresowania, niedowierzającego ze strony Natalii, płynnie przechodzą do sympatii która jest prostą drogą do przyjaźni. I pociągu. Bo nie da się ukryć że czuć chemię między nimi. Autorka udowodniła niniejszym, że nie trzeba rozpisywać się ze scenami erotycznymi na pół książki żeby między bohaterami wrzało a pocałunek między dwójką bohaterów… Ach!
Jeszcze kilka słów o klimacie i kończę ten mój wywód
Nasunęło mi się pewne skojarzenie z serialem Belle Epoque. Serial był koszmarnym niewypałem, ale to chyba dlatego że nie zrobili tak świetnego researchu jak został zrobiony tu Skojarzenie pojawiło się w związku z Krakowem, tam chodziło się ulicami miasta i klimatu ni w ząb, a tu buchało. Bo nie czytałam o ówczesnych czasach, ja tam byłam!
No i atmosfera lekkiej grozy i zagadki. Żeby przeczytać Natalię wychynęłam na chwilę ze świata Sagi Ludzi Lodu Sandemo, więc wiecie, czarownice, stosy, magia… I niespodzianka. Daleko się nie odfrunęło. Tu też się te elementy pojawiły! Nie tak dosłownie, ale gdzieś w tle, gdzieś w głowie co trochę pojawiało się pytanie co łączy Natalię z kobietą opisywaną w prologu. Torturowaną i czekającą na stos… Przez chwilę bałam się nawet że to sama Natalia. Ale na szczęście nie. Tego dowiedzieć się trzeba samemu, powiem tylko, że warto.
Sama atmosfera i zagadka jest miarowo podsycana całą książkę, żeby zaostrzyć nam apetyt. I jest to wyjaśnione, bez obaw.
Bardzo mi było dobrze z tą lekturą. Czytało się genialne i nie mogłam się oderwać. Polecam gorąco każdemu, nawet tym co poprzednich książek nie ruszyli