klarek napisał(a):Frin, powiesz kilka słów?
To zależy chyba od tego, czy się lubi japońskie ekranizacje mang tego gatunku, bo jako film sam w sobie, czyli pojmowany na modłę kultury zachodniej, trudno jego manieryczność typową dla j-adaptacji obronić (vide choćby Gintama ostatnio w moim przypadku
Ja osobiście obejrzałam w całości (bez przewijania i rzucania tylko jednym okiem) - widać dbałość o szczegóły i skupienie na budowaniu osobowości, a aktorstwo całkiem spoko. Sama opowieść też ok - to własnie doceniam w japońskich produkcjach dla młodzieży: jak już poruszamy problem i zadajemy "pytania o ludzką kondycję", to robimy to zwykle konsekwentnie do końca dzieła, nawet jeśli ostatnie 15 minut to brodzenie w posoce.
Sądzę, że fani spokojnie mogą obejrzeć jako dopełnienie/wizualizację mangi, chociaż mimo wszystko polecam bardziej koneserom adaptacji niż mangowym purystom
(W sumie kiedyś pewnie bym doczepiła się do efektów specjalnych, ale dziś olewam - ważna jest opowieść. No i uważam, że plakaty trochę wprowadzają w błąd, jesli chodzi o estetyke dzieła).