No tym ostatnim cliffhangerem przedobrzył. W poprzednim tomie już był na granicy przekroczenia tego co jest jeszcze prawdopodobne a tego co jest już bajką. Niby w tej części podreperował brak jakiejkolwiek reakcji Joanny
, ale generalnie położył ten plus zakończeniem. Fantastycznie wykreował związek i chemię między Chyłką i Zordonem, ale nie może wiecznie tak ich i czytelników trzymać w napięciu. Bo żeby napięcie trwało, to oni muszą ze sobą rozmawiać a nie wiecznie bawić się w językowe gierki.
Ale nie zniechęcałabym się jeszcze do serii. Z posłowia wynika, że autor chyba zdaje sobie sprawę, że musi dać sobie czas na pisanie dalej tej historii. Jak dla mnie to dobry znak.