Niestety, nie tym razem
Jak lubię Slaughter, tak moim zdaniem
Ofiara jej nie do końca wyszła. I to w sumie chyba nie wiem do końca z jakiego powodu. Chyb po trochu jej wszystko poszło nie tak. Rzeczywiście relacje między Willem i Sarą rozkładane są na czynniki pierwsze wielokrotnie. Z jednej strony to ukłon w stronę obyczajowości historii, z drugiej strony to tych kilkanaście uszek w barszczu z których o kilka jest za dużo. Jeśli dołożymy do tego relację Willa i Angie, to wyjdzie chyba znacznie więcej niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Co pozwalało nam czerpać przyjemność z doskonałego połączenia obyczajowości z sensacją. Jest kilka świetnych wstawek jak choćby opowieści z przeszłości Amandy czy Faith. One pokazują jak dobrze robi historii trzymanie się w karbach, a nie wielokrotne powielanie tego samego. Nie wiem czy kogoś jeszcze tak bardzo denerwował Will jak mnie w tej odsłonie. Widzimy go jako faceta z paskudną przeszłością, który funkcjonuje w rzeczywistości, utworzył sobie jakieś miejsce w świecie, stara się funkcjonować normalnie. Mądry i inteligentny, świetny glina. I nagle okazuje się, że niezależnie od tego wszystkiego, wystarczy Angie i świat wali się, a on traci rozum, zdrowy rozsądek i nagle staje się dziesięcioletnim dzieckiem, które prosi o kawałek ciastka. Ostatnie stwierdzenie podczas rozmowy z Amandą chyba odebrało mi cała sympatię do niego i po raz pierwszy zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście on i Sara, to jest to co powinno ich spotkać.
W sumie jakby dobrze przyjrzeć się sytuacji to w zasadzie wszyscy na myśl o Angie, podczas kontaktu z nią głupieją. Dorośli ludzie, którzy nie potrafią poradzić sobie z jedną kobieta, która wodzi ich wszystkich za nos.
Sensacja? Chyba jak dla mnie byłe lekko przesadzona. W pewnym momencie miałam wrażenie, że przestało mi zależeć na rozwiązaniu zagadki, bo że Angie będzie żyła (ku chwale kolejnych części) to można było się zorientować od początku.
Jak dla mnie Slaughter zaplanowała za wiele w efekcie czego, ja przynajmniej czułam się pogubiona, rozbita i nie do końca wiem co myśleć o tej części.
Choć nadal uważam, że to dobra książka, to jednak słabsza niż poprzednie.
Czy dobrze mi się wydaje, że ten cykl na razie nie jest kontynuowany?