właśnie się pojawił mam nadzieję że będzie go jeszcze chociaż trochę i że już ma gdzie mieszkać itd te pamiętniki Lily mnie trochę przerażają. Znaczy wiem co się tam ma zdarzyć bo Lily o tym nadmieniła jakoś na początku książki i teraz chyba się zbliżam do tego momentu i normalnie niemal nie chcę tego czytać...
Ryle tak, gówniarz i taki lekkoduch. Niby lata koło Lily ale władza uderza mu do głowy, to widać. Coś kojarzę że narozrabia ale szczerze mówiąć spodziewałam się trochę innego rozkładu w tej książce. Że raczej ona będzie opowiadała o zbieraniu się po związku z Ryle'em a tu jeszcze on na dobre się nie zaczął... Ale i tak dobrze mi się to czyta. Jest narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym czego nie znoszę a tu jakoś łykam i spoko.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Tak jak pisze Lia - ma gdzie mieszkać i mówiąc wprost: Atlas sobie w życiu poradził i to jak swoją drogą zastanawiam się, czy to jego imię..ono chyba nie jest przypadkowe. Jak dla mnie to on potrafi podtrzymać świat Lily
Sol, tak naprawdę to się jeszcze pewna "rzecz" wydarzy. To wszystko zmieni ja podziwiam Lily za decyzje, którą podjęła. Ale to jeszcze na wszystko musisz poczekać i to wszystko będzie miało sens i to co Lily zrobiła dla Atlasa, jak byli jeszcze dzieciakami, jest czymś większym, niż się wydaje na początku
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
nie jestem nawet w połowie, chociaż się do niej zbliżam, więc domyślam się że czeka mnie jeszcze kilka przewrotów w życiu bohaterów
Cieszę się że sobie poradził oby to kelnerowanie to było albo przypadkiem, albo jest właścicielem knajpy
powiem Ci że bałam się trochę tej książki w momencie jak ją odpaliłam na czytniku. Ale teraz czyta mi się super, a Ty mnie jeszcze poganiasz do lektury znów - czytam coś co w sumie jest trochę nie w moim typie
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
póki co też nie żałuję. Hoover jakoś zawsze odkładałam na później bo to takie młodzieżowe, a tu o mnie naprawdę trzeba przetrzepać z tymi młodzieżowymi...
mówisz? Ok już wrzucam na listę
o właśnie, blurby też ma takie spokojne i nie powodujące że w głowie zapala się lampeczka 'to będzie wymiatało'
Wiedziałam
Spoiler:
właściciel albo szef kuchni nie?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Hoover ogólnie nie ma aż tak młodych bohaterów. Pewnie kojarzy Ci się głównie z "Hoplesses" - tam są nastolatkowie. "Ugly love" mają jakoś po 24 lata (ona), a on ma chyba jeszcze więcej. No i w "It ends with us" także nie są ci bohaterowie jacyś mega młodzi.
Nie wszystkie książki Hoover przeczytam, ale na pewno autorka jest godna uwagi i "inna" niż wszystkie
Ja się od dawna zbieram za jej "November 9". Powiem szczerze, że też ma urok w sobie fakt, że nie tłumaczą jej oryginalnych tytułów książek
Spoiler:
właściciel
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
tak, dokładnie. I tą miarą krzywdząco dla siebie ją mierzyłam
to nawet więcej niż początkowo w It ends... Ancymonku Ty mnie teraz na tyle książek jednocześnie urabiasz że chyba sobie półkę na LC zaraz założę 'polecane przez Ancymonka'
oj tak, ma to urok. A nawet jak coś wydali po polsku, znaczy z polskim tytułem to teraz się rehabilitują przy wznowieniach. I fajnie że głośno krzyczą czego to wznowienie. November 9 nie wiem czy nie planowałam nawet
tak czułam!
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
odnośnie starszego brata Alyssy i Ryle'a, tego co niby umarł. Słusznie piknęło że będzie to miało znaczenie? Wiem że to nie Atlas, bo wiekowo i sytuacją nie pasuje, ale coś tak no...
Mam rację?
bardzo mi przypadli do gustu i mam nadzieję że jak Lily pogoni Ryle'a to nie pogoni też ich ze swojego życia, chociaż to pewnie trudne w realizacji...
no wiem
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Mnie się bardzo ta książka podobała, chociaż jakieś cięższe tematy staram się omijać szerokim łukiem Co do Ryle'a to też jakoś od początku mi do gustu nie przypadł.
"November 9" też jest świetna. No i "Maybe someday". W sumie nie wiem, która mi się najbardziej podobała
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase
Mamę Lily podziwiam. Powinnam potępiać a podziwiam w ogóle ten temat przemocy - nam tak łatwo jest mówić odejdź, zostaw, idź, a to wcale nie takie proste jest zawsze. Mądra książka bardzo
wiedziałam że Ryle to świnia i wiedziałam że trzeba go nie lubić ale chwilami naprawdę nie umiałam. Nawet miałam nadzieję w pewnej chwili że on się zmieni... Atlas za to jest przecudowny. Ale też trochę nawalił, że nie powiedział Lily że jest wolny.. Wiem dlaczego ale nadal żałuję, ominęło by ją sporo problemów...
Ancymmonnekk napisał(a):Sol, tak naprawdę to się jeszcze pewna "rzecz" wydarzy. To wszystko zmieni
czy chodziło Ci
Spoiler:
o ciążę?
dla mnie Lily to też bardzo mądrze rozegrała. Znaczy moment tej ostatecznej rozmowy.
rety jak mi się ta książka podobała
napisałam coś na LC, dłuższego więc daję w spoiler, dla ciekawych:
Spoiler:
Zabierając się za It ends with us wiedziałam mniej więcej co to za powieść. O czym opowiada. I bałam się. Autentycznie miałam stracha otwierając plik na kindlu. Bo ja nie czytam takich książek, nie lubię nadmiaru dram, a jak już to w przeszłości i retrospekcjach a teraz to cukierek miód i mleko najlepiej. Ale zbyt wiele pozytywnych opinii słyszałam i czytałam i musiałam sama to sprawdzić.
I nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tą książką. Jest przejmująca. Jest prawdziwa. Jest zarazem smutna i optymistyczna, ciepła i dająca nadzieję. I myślę że każda dziewczyna powinna się prędzej czy później z nią zapoznać.
Chwilami aż nie chciałam wierzyć że to musi się tak skończyć. Że to tak się potoczy, ale wszystko tam miało sens. Każda decyzja podjęta przez Lily, choć nie zawsze słuszna, była sensowna i zwyczajnie ją rozumiałam. Nie miałam ani jednego zarzutu ‘dziewczyno co ty robisz?!’. Tak dokładnie można wejść w głowę Lily, że nie da się jej potępiać.
W ogóle w tej książce są cudowne postaci kobiece. Warte poznania i zrozumienia, nie zawsze naśladowania, chociaż siła i ich poświęcenie powinny inspirować. Postaci męskie… Też genialnie wykreowane i wzbudzające skrajne emocje w jednym przypadku a w drugim chęć wciągnięcia gościa z książki i posiadania takiego faceta. I znów miałam myśl, jak on ją kochał…
Nic więcej nie mówię. To naprawdę trzeba przeczytać.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Też podziwiam matkę Lily, a ją samą za decyzję, którą podjęła. Ja ogólnie tą książkę rozumiem w sposób, który mnie dotyka bezpośrednio, bo
Spoiler:
mój były był toksyczny i tak sobie myślę, gdzie bym była, gdybym tak jak Lily zaszła z nim w ciążę itp.
Tak, dokładnie o to "skomplikowanie" mi chodziło
Jak Lily to
Spoiler:
zakończyła i wypowiedziała tytułowe słowa, to aż miałam ciarki Ci powiem
Zdecydowanie książka godna uwagi i myślę, że dużo pań powinno ją przeczytać. Mnie ona trochę przeorała mówiąc delikatnie. To nawet na dobrą sprawę nie jest romans, nie tak do końca, ale ta historia jest naprawdę mega dobra.
A powiedz mi proszę, nie czułaś niedosytu ze względu na
Spoiler:
Atlasa i takie zakończenie?
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
Matka Lily też wiedziała co robi i też robiła to ze swoich powodów. Potem przekonuje się że mozna inaczej ale na daną chwilę robiła co najlepsze dla dziecka...
no właśnie, Lily
Spoiler:
miała odwagę odejść mimo dziecka i też dla dobra córki. Ale ile kobiet nie jest w stanie? I ta ksiązka pokazuje, że mówimy 'ja bym odeszła' ' nie dałabym się tak traktować' a robimy niekiedy coś zupełnie innego.
noo ciarki może nie ale też mnie ruszyło ) jednak moment sobie wybrała solidny. I reakcja Ryle'a.. Kurde, nic nie poradzę że mi po części tego faceta szkoda. Bo on nie był taki do końca zły. On był popaprany poharatany ale kochał Lily. Chorą miłością wiem...
nie to nie jest romans. Nie obyczaj nie dramat... Ona się wymyka ramom gatunkowym i też uważam że każda dziewczyna powinna ją znać. Naprawdę nastolatki powinny to dostawać jako lekturę w szkole
powiem Ci że nie
Spoiler:
znaczy nie miałabym nic przeciwko większej ilości Atlasa w ksiażce. Ale ogólnie w książce dla mnie wszystko jest tak akurat i tak wyważone że wręcz nie potrafię się czepiać jasne fajnie by było gdyby autorka pokazała nam jeszcze kawałek ich życia i mógłby być epilog drugi ale i tak. Jest HEA ich jestem zadowolona
ale poczytałabym jakby było
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Mnie się od początku postawa i konsekwencja Lily podobała. Miała "jaja" żeby powiedzieć stop
Lektura obowiązkowa z hot scenami, ja jestem za!
To zakończenie
Spoiler:
ma swój urok. Ale ja jako fanka wszelakich epilogow, najlepiej "parę lat" później, jestem wkurzona lekko takim zakończeniem. Mnie jeszcze urzekł ten tatuaż Lily w miejscu, gdzie Atlas ją zawsze całował
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
miała ogromne i chociaż przeszła co swoje nie można powiedzieć że nie walczyła o małżeństwo czy związek. Mimo zachowania Ryle'a i tego że ono mi się nie podobało, cała postawa Lily jest na medal. Każdy na drugą szansę zasługuje, potem zmarnowanie tej drugiej szansy i kolejną też byłam w stanie zrozumieć. Bo jednak ujawniło się co nieco o przeszłości i gdyby w tym momencie autorka zdecydowała że ma być między nimi HEA to byłabym skłonna w nie uwierzyć. Mimo wszystko.
znaczy Atlas i Lily w roli hot? to by było interesujące
ale ja też kocham epilogi i
Spoiler:
takie zakończenie normalnie by mnie nie cieszyło i jasne jakby było więcej to ja zawsze chętnie ale w tej książce jest akurat Chociaż jestem ciekawa ile mieli dzieci wspólnych i jak im się układało oj tak! Wiedziałam że to będzie miało związek z Atlasem to serduszko. Musiało!
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Dodatkowe hot scenki między Lily i Atlasem - jestem za jak najbardziej!
A ja się zastanawiam, czy jeśli
Spoiler:
Lily nie zaszłaby w ciążę to nie było by prościej pod takim względem że nic by ich nie trzymało. Łatwiej by było jej odejść zdecydowanie. A tak to musiała mieć dużo więcej wątpliwosci i przez to też jej decyzja była jeszcze bardziej trudna a spodziewałaś się, że Atlas wtedy do tego opuszczonego domu przyszedł popełnić samobójstwo?
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
między nimi to aż wrzało nawet jak wszedł wtedy za nią do łazienki w restauracji. Nic się nie wydarzyło a aż parowało
Spoiler:
Mnie tylko zaszokowało że Lily czekała z rozstaniem tyle czasu. Znaczy tak hormony złym doradcą są, więc było to mądre, ale ona wiedziała od początku tej sytuacji że od niego odejdzie. Ale tak, bez ciąży szybciej by mogła. Właściwie od razu do Atlasa najlepiej Miałam ogromną nadzieję że ona własnie zostanie wtedy w domu Atlasa i będzie więcej scen między nimi.
nie. To był szok. Początkowo on tak mówił jakby walczył o siebie a tu takie poddanie się...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
dorosłym, współczesnym życiu tego nie skonsumowali
Powiem Ci, że też się spodziewałam, że Lily
Spoiler:
podejmie tą decyzję wcześniej. Ale może to jakiś sens miało, że Ryle mógł się angażować w sprawy nienarodzonego jeszcze dziecka, ale w sumie do siebie samej Lily już go nie dopuszczała. Bardziej już traktowała go jak ojca swojego dziecka, a nie męża Też mnie to zaskoczyło. Nie myślałam, że on aż tak bardzo był załamany i chciał ze sobą skończyć
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"
to na pewno skonsumowali wielokrotnie i na wiele sposobów
no jednak to był człowiek którego kochała, wiedziała
Spoiler:
że dziecko nie jest tylko jej i dała możliwość Ryle'owi uczestniczyć choć częściowo w życiu dziecka od pierwszych chwil. Myślała jednocześnie i o córce i o sobie. Umiała to oddzielić, tak jak piszesz że Ryle był już tylko ojcem a mężem nie
ale jak bardzo trzeba być załamanym żeby mieć takie myśli. I tu znów, matka Atlasa - onanie była odważną kobietą... A sam Atlas, rety jak bardzo ważna musiała być dla niego Lily to chyba nie umiemy sobie wyobrazić.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.