Skończyłam wczoraj i sama nie wiem co myśleć o tej książce
Te dziewczyny, które twierdziły, że bohater jest w moim guście poniekąd na pewno miały rację. Męski macho, typ jaskiniowca w stylu "Mała, ty być moją kobietą" to jest to, co zwykle do mnie przemawia. I tak było i tym razem, ale czasem Cabe, zwany Hawkiem czyli główny bohater trochę przesadzał jak na mój gust. Nie lubię jeśli facet ma niemal obsesję na punkcie kobiety i
Hawk dał się mimo wszystko lubić, a jeszcze z moją tolerancją na takich facetów tym bardziej. Jednak to, że
Co do samej bohaterki..Z nią mam mieszane uczucia. Gwen czasem zachowywała się, jakby nie miała 33lat, ale ze 13. Miałam wrażenie, że laska ma w głowie tylko szpilki, masę na ciasteczka, którą najlepiej żreć na surowo i ciuchy. Ale! Miała czasem przebłyski i w swoim słowotoku udawało jej się powiedzieć coś mądrego i potrafiła mnie rozbawić. Jednak nie do końca umiałam się do niej przekonać.
Rozumiem że teraz jest dużo romansów/erotyków gdzie para szybko, bardzo szybko idzie do łóżka, ale tutaj fakt, że
Już wspominałam, że ilość testosteronu na metr kwadratowy w tej książce jest bardzo bardzo duży. Liczba policjantów, detektywów, motocyklistów, komandosów a nawet ojców, którzy oczywiście cudnie się zestarzeli czasem mnie przytłaczała. Nie mówię, że to nie było fajne, gdzie tam. Ale sposób, w jaki reagowała na nich Gwen sprawiał, że miałam
Tutaj zgodzę się z Joakar, bohaterka baaaardzo mnie tym wkurzała.
joakar4 napisał(a):Czytam tego Tajemniczego mężczyznę i nie jestem zachwycona. Te ciągłe porwania, strzelaniny i tysiące adoratorów bohaterki mnie męczą.
Nie lubię czegoś takiego w romansach. Popsuło mi to cały obraz książki
ja rozumiem wszystko, kto by się nie ślinił, kto by się nie gapił, ale bez przesady.
Co do tajemnicy bohatera to muszę przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewałam.
Sama relacja między Hawkiem i Gwen była czasem trochę irytująca. Takie przyciąganie i odpychanie jest spoko, ale nie przez tyle stron! Ogólnie książka moim zdaniem dużo by zyskała, gdyby autorka ją trochę skróciła. A te całe
Podsumowując to moje pierwsze spotkanie z autorką muszę przyznać, że nie nudziłam się czytając tę książkę. Czasem była zabawna, czasem irytująca. Książka na pewno nie jest dla wszystkich, a ja mimo braku zachwytów myślę, że sięgnę po inne dzieła tej autorki (jeśli je wydadzą
)
Co do Tucka vel Śruby, to nie wiem kto to przezwisko mu wymyślił, ale część o nim bardzo chętnie przeczytam
Wahałam się w ocenie pomiędzy 5 a 6/10, ale jednak 6/10 się należy. Chociażby za
Poza tym po pani Tijan Meyer wiem, że można gorzej. Dużo, dużo gorzej.