Wiedzmy HimmleraTytuł bardzo zwodniczy, bo jeżeli ktoś ma ochotę na powieść o wojnie co sugeruje tytuł, to bardzo się rozczaruje.
Jest to bardzo dobry kryminał z wątkiem obyczajowym i romansem, a o historii też jest, ale stanowi ona tylko tło związane z rozwiązaniem zagadkowej śmierci znanej poznańskiej pani proofer zajmującej się historią masonerii. Akta gromadzone były przez Himmlera, a obecnie znajdują się w Poznaniu.Jej zmasakrowane zwłoki oraz wyryte na jej ciele tajemnicze znaki wskazywały właśnie na morderstwo popełnione przez masonów.
Śledztwo prowadzi Robert Kalita, który niedawno stracił żonę i samotnie wychowuje 5-letniego synka, przy udziale pięknej pani prokurator Emilii Zalewskiej, która nie ukrywa, że chętnie chce z nim nawiązać kontakty nie tylko służbowe.
Śledztwo jest bardzo skomplikowane, bo pani profesor miała trudny charakter a przez to o dużo wrogów. Początkowo Roger wytypował czterech podejrzanych ale w miarę prowadzonego śledztwa, ta liczba powoli się zmniejszała. A gdy główna podejrzana siostra zamordowanej popełniła samobójstwo i w pozostawionym liście przyznała się do morderstwa pani prokurator zamknęła dochodzenie i umorzyła śledztwo. Ale Roger miał swoje podejrzenia i kontynuował prywatnie śledztwo.
Świetna , zawiła, nieprzewidywalna intryga która miesza tropy, podsuwa kolejnych podejrzanych, żeby za chwilę ich oczyścić.
Samo zakończenie zaskakujące i mnie nawet do głowy nie przyszło podejrzewać właśnie tą osobę.
Bardzo wyraziści bohaterowie nie tylko pierwszoplanowi i ich problemy życiowe.
Sam Roger to policjant pracoholik, który bardzo zaniedbuje swojego synka i ma tego świadomość. Do tego wiąże się początkowo w namiętny romans z panią prokurator, chociaż bardziej odpowiada mu towarzystwo poznanej na siłowni Julii.
Wciągnęła mnie ta książka napisana w sposób przystępny i lekki z odrobiną humoru i ironii. Bardzo udany debiut i mam nadzieję, że autorka napisze kolejną powieść z Rogerem Kalita w roli głównej.