Raz na jakiś czas trafia nam się książka, której w zasadzie nie wyróznia nic na tle innych, podobnych jej tytułów, ale jest na tyle wciągająca i dobrze napisana, że warto o niej głośno wspomnieć.
J.T. Geissinger, to nazwisko pojawiło się już wielokrotnie przed moimi oczami, ale ostatni tytuł zdecydowanie przyciagnął moją uwagę napisem
slow burn na okładce.
Burn for You to kolejna odsłona motywu pieknej i bestii, kolejne
hate to love i kolejne malżeństwo z rozsądku (bardziej dla pieniędzy w tym przypadku
).
Poznajmy na początek głównego bohatera, pana Jacksona
Bestię Boudreaux, spadkobiercę bourbonowego imperium. Bourdeaux od rodziny trzyma się z daleka, ale w pełni korzysta z jej milionów i nazwiska. Nie radzi sobie w kontaktach z innymi, jest arogancki, apodyktyczny i nieokrzesany. Nie ufa ludziom, uważa, że są zainteresowani wyłącznie jego pieniędzmi, po każdym spodziewa się najgorszego. Nie jest przyzwyczajony do słowa
nie... więc jakie jest jego zaskoczenie, gdy pewnego dnia odwiedza niedawno otwartą restaurację w mieście i spotyka się z jak najbardziej odpowiednią reakcją włascicielki na swoje nieodpowiednie zachowanie.
Bianca Hardwick cieżko pracowała by zajść tam gdzie jest i realizując swoje wielkie marzenie. Młość do gotowania wyssała z mlekiem matki, która też miala swgo czasu bardzo popularną i chwaloną w mieście restaurację, dopóki nie zniszczył jej huragan (akcja rozgrywa się w Nowym Orleanie). Matka jest dla niej najważniejszą osobą na świecie, jej najlepszą przyjaciółką. Bianca jest postacią niezwykle ciepłą, otwartą, pracowitą, bezpośrednią, ma przy tym cięty jezyk, którego nie boi sie użyć nawet w konfrontacji z takim przypadkiem jak Jackson. Jego groźne pomruki i złe maniery nie robią na niej wrażenia, chociaż wszystko razem (zachowanie, wygląd i opinia) przyciąga uwagę dziewczyny. Dla niego z kolei zderzenie z charakterm Bianci jest jak powiew czegoś świeżego i nieznanego. Czegoś co zdecydowanie wzbudza w nim emocje, męczy wręcz i nie pozwala zapomnieć. Zaczyna więc szukać powodów by jak najczęściej mieć z nią kontakt, najpierw zatrudniając ją do zorganizowania cateringu dla dużej liczby swoich gości, a potem... Cóż, zmuszony do powrotu i pracy dla rodzinnej firmy badź szybkiego znalezienia sobie żony by móc dalej korzystać z pieniążków rodziny, wybiera mniejsze zło, czyli szybki ślub, a jedyną odpowiednią kandydatką w tym momencie jest Bianca. Kobieta, której ciepło, serce i osobowość przemawiają do niego i rodzą nadzieją, że jeżeli ktokolwiek miałby go zaakceptować to własnie ona.
Bianca z kolei powolutku przebija się przez pancerz Jacksona odkrywając nowe fakty (działalność charytywna, adopcja synka swojego zmarłego i jedynego przyjaciela) i uświadamjając sobie, że w środku znajduje się bardzo uczuciowy, zraniony i przede wszystkim dobry człowiek.
Bardzo spodobał mi się sposób w jaki autorka poprowadziła swoich bohaterów, jak pozwoliła rozwijać się ich relacjom i uczuciom.
Zbudowała więź opartą nie tylko na wzajemnej fascynacji, ale przede wszystkim akceptacji.
Mamy bohatera samotnego, który boi się zranienia i sam boi zranić, który w końcu trafia na kobietę, potrafiącą uleczyć jego chorą duszę, wypełnić ją radością i nadzieją.
Mamy bohaterkę, wychowaną w kompetnie innych warunkach, w kochajacej się rodzinie, która nuczyła ją najważniejszych wartości, pewności siebie, kilku oczywistych prawd o życiu i miłości.
Do tego dorzućmy całe mnóstwo świetnych, zabawnych tekstów
, zderzenie dwóch odmiennych światów, paskudnych byłych eks i ... wstrzemięźliwego (całe cztery lata) bohatera
i mamy receptę na udaną historię.
Śmiało mogę napisać, że spędziłam kilka fajnych godzin w towarzystwie interesujących bohaterów, poznałam nową autorkę, która kupiła mnie swoim stylem, poczuciem humoru oraz ciepłą i silną postacią kobiecą.
Jedynym zgrzytem jest końcówka. Trochę pośpieszna, zbyt mało rowinięta. Tragiczne wydarzenia z przeszłości Jaksona i równie tragiczne z teraźniejszości Bianci, które skumulowały się na końcu, wymagały zdecydowanie większej uwagi ze strony autorki.
Pomimo tego, gorąco polecam fankom współczesnych romansów, w szczególności jeżeli szukacie w nich wymienionych przeze mnie na początku motywów.
“A woman worth her salt should be the hardest thing a man has to work for in his life,
because then she’s a prize, not a gift,” she’d told me.
“Anything you get for free is worth exactly what you paid for it: nothing.”