Niecne zamiary - Elizabeth Hoyt
Tyle o książkach tej autorki było, że w końcu i ja musiałam spróbować.
Nabrałam jeszcze większej ochoty po porównaniu bohatera głównego Lazarusa do Lucjusza Malfoya Oj musiałam przeczytać romans z takim bohaterem! A tym bardziej zaciekawiłam się jak zobaczyłam imię bohaterki głównej, Temperance. Zabijcie, ale miałam przed oczami Bones
Taki duet to duet iście wybuchowy
Od pierwszych stron czułam się zainteresowana historią. Nie było tak jak u Loretty Chase gdzie musiałam się zmuszać i wręcz popychać te strony do przodu. Zupełnie inny styl, zupełnie inny odbiór. Hoyt czytała mi się sama. Jak usiadłam i zaczęłam czytać tak czytałam póki nie skończyłam.
Podobała mi się zarówno postać bohatera głównego jak i bohaterki Oboje byli ciekawie rozpisani. Ona, niczym zakonnica, hmm w przebraniu Inteligentna, temperamentna i dobra. Lazarus jako mroczny, nieprzystępny i z pewnymi 'upodobaniami' skradł moje serce.
Chodź nie powiem, żeby te upodobania z początku mnie nie odstraszyły Ale im dalej tym jednak było lepiej Wszystko miało w sobie odpowiednią ilość i dzięki temu czytało się samo.
Sama historia zabójstw mnie zaskoczyła i te okropne niczym z horroru morderstwa Zupełnie nie podobne do historyków mi znanych.
Przeszkadzała mi jednak ta młodsza siostra bohaterki, wolałabym nie czytać jej POV. Raczej widzieć jej historię z punktu widzenia innych niż jej samej. Nie zapałałam jakoś zbytnią sympatią do niej, co poradzę
Tak po przeczytaniu i po zerknięciu na zapowiedzi kolejnych tomów stwierdzam, że Hoyt chyba lubi wdowy i wdowców
Co do Ducha to
Jednak pomimo jednego małego minusu książka była dla mnie strzałem w dziesiątkę. Te ich przekomarzanki, te iskry, ta chemia między bohaterami, tak tego potrzebowałam Dla mnie to 5 na 5 na GR. I na pewno to nie jest moja pierwsza i ostatnia książka tej autorki.