Tak Sol. Też mi się potem zrobiło żal tych ludzi. W sumie Feyra sama się zorientowała, że chyba trochę przegięła
Co do Twojego numeru jeden, to ta seria ma chyba ileś tam tomów?
Skończyłam wczoraj
uwaga na spoileryTa książka byłaby baaaardzo fajna, gdyby była o jakieś 1/4 co najmniej krótsza. Ona miała momenty, naprawdę bardzo dobre momenty, kiedy coś się działo na tyle, że człowiek czytał i nie mógł się oderwać od lektury. A to co było pomiędzy tymi momentami...to ich zbieranie się w sobie, kombinowanie, planowanie, szukanie sojuszników, zebrania, narady. O matko jedyna
Ja rozumiem, że to nie mogło być takie hop-siup, że to było przygotowanie do wojny, ale bez przesady. To się po prostu mega dłużyło. Było parę zaskoczeń, sama końcówka trzymała w napięciu (nawet się wzruszyłam, kiedy książęta
.
Ale to wszystko było tylko paroma chwilami na przestrzeni wielgachnego, prawie 850stronicowego tomiska.
Do tego jeszcze miłość Rhysa i Fayry taka oczywista jest już tutaj, taka niezniszczalna i trwała. Takie to było oczywiste i aż się prosiło, żeby coś jednak tych ich światem uczuć wzburzyło, chociaż troszkę. Ja nie mówię o jakichś dramatach, bo ten ich związek i ta miłość nadal była piękna, ale po prostu czegoś mi zabrakło
Swoją drogą ja część serca oddałam Rhysowi, ale także Azrielowi i Kasjanowi
Co do zakończenia, to widać że jest ono otwarte pomimo HEA
ciekawią mnie bardzo pary poboczne, więc mam nadzieję, że się doczekam ich historii.
A co do bohaterek tej części to jeszcze dodam, że naprawdę w pełni polubiłam Fayre
A co do Nesty, Eleiny to jakby tak ciutkę je autorka zrównoważyła a nie robiła z jednej cyborga a z drugiej mimozy to bym się nie obraziła
Jeszcze mnie Mor wkurzała. Serio.
No i brawo dla Tamlina, że wreszcie coś tam w tej wilczej łepetynie się poprawiło!