Wirginia, wojna secesyjna. John Mc Burney, ciężko ranny kapral wojsk Unii, trafia przypadkowo do szkoły dla panien. Dzięki ich opiece dochodzi do siebie, a wtedy zaczyna manipulować przebywającymi tam kobietami i dziewczętami: obnaża ich lęki i rozpala w nich namiętność, kusi i zwodzi, w jednych wywołuje litość, w innych pożądanie. One same zaczynają budzić się z letargu, w ich ponury świat wsącza się życie. A wraz z nim – zawiść i zazdrość. Kiedy jednak kapral ujawnia swoje prawdziwe oblicze i spadają jego kolejne maski, on sam musi zmierzyć się z pytaniem: kto tu kogo wodzi na pokuszenie? I czy zdoła wyjść cało z burzy, którą rozpętał?
Historia opowiedziana jest z perspektywy ośmiu kobiet zamieszkujących w szkole. Wraz ze zmianą perspektywy okazuje się, że każda z bohaterek ma swoje powody, które przyciągają ją do Mc Burney’a; ale też każda z nich inaczej interpretuje fakty i nie umie przyjąć prawdy.
Odcięcie szkoły od świata na skutek wojny, duszna atmosfera namiętności i uczuć – wszystko to tworzy niepokojący klimat i eksponuje samotność bohaterek. Aż do momentu, gdy w końcu przyjdzie im się zjednoczyć, by spróbować wrócić do normalności. Tylko czy to w ogóle jest możliwe?
Korzystając z konwencji amerykańskiej powieści gotyckiej, Thomas Cullinan tworzy przejmujący thriller psychologiczny o pożądaniu, rywalizacji, zazdrości, a wreszcie – zemście.
Chyba niestety nie tego oczekiwałam po tej książce. Opisana jako powieść w stylu powieści gotyckiej, przejmujący thriller. Nie czułam tego wszystkiego. Książka jest dość obszerna (540 stron) i właściwie akcji w niej niewiele. Opisana jest z perspektywy każdej z kobiet przebywającej na pensji i narracja każdej z nich przeplata się i uzupełnia całą historię, dzięki czemu jest to jedna spójna całość.
Co do samej historii - jedna z pensjonariuszek, zagubionej gdzieś w lesie szkoły dla panien, znajduje rannego żołnierza armii północnoamerykańskiej. Nie chcąc zostawiać go na pewną śmierć, postanawia pomóc mu w dotarciu do szkoły i tam zaopiekować się nim. Właścicielka pensji opatruje jego rany i pozwala mu zostać tak długo, aż odzyska siły i będzie mógł opuścić szkołę. Początkowo kapral McBurney zaskarbia sobie przyjaźń właściwie każdej z dziewcząt. Jest w stanie tak dostosować się do sposobu myślenia oraz charakteru każdej z nich, że bez trudu przekonuje je do siebie. Kilku nawet wyznaje miłość (oczywiście twierdząc że ta jedna, z którą w daje chwili jest) jest dla niego najważniejsza i jedyna. Kiedy panna Martha (właścicielka pensji) daje mu kilka dni na to, aby się wyniósł z pensji, w kapralu następuje przemiana. Zaczynają knuć różne intrygi próbując skłócić dziewczęta.
Akcji w tej książce właściwie nie ma. Trochę zaczyna się dziać mniej więcej w połowie, kiedy McBurney ma się wynieść ze szkoły, ale czuję lekki niedosyt. Miałam ochotę na trochę więcej grozy i wszystkich emocji targających bohaterami. Niestety nie doczekałam się.
Podsumowując 5/10 na LC. Jak ktoś ma ochotę może przeczytać, ale nie czytając nic się nie traci...